3

502 28 30
                                    

Kot cicho zamiałczał na widok Lizzy, która była zbyt leniwa by powitać swoje nowe rodzeństwo, a ja siedziałam na łóżku i zastanawiałam się czy to na pewno dobra opcja.

Zamknęłam oczy i głęboko odetchnęłam.

- Jebać - powiedziałam sama do siebie i stworzyłam grupę z moimi dawnymi kompanami.

Połowa z nich miała utworzone nowe konta, ale nie było trudno je znaleźć.

Dan, Cleo i Thomas są online.

Cleo: ?

Thomas: O co chodzi?

Ja: uznajcie mnie za psycholke, ale widziałam Hannah i Richy'ego

Napisanie jednej błahej wiadomości było dla mnie strasznie trudne.

Jessy jest online.

Jessy: Nie rób sobie z nas żartów Layla

Thomas: Ten rozdział jest zakończony!

Lily jest online.

Lily: Co się dzieje?

Spodziewałam się takiej reakcji, nie liczyłam, że mi uwierzą, ale miałam nadzieję.

Dan: Gdzie ich widziałaś?

Dan, Dan jako jedyny próbował mi uwierzyć. Tak jak ja uwierzyłam mu.

Ja: w moim barze, gdy miałam zmianę

Lily: Czemu nie ma tu Jake'a?

Jego imię bolało za każdym cholernym razem. I za każdym cholernym razem brzmiało jeszcze lepiej.

Ja: usunął swoje konto, a znalezienie jego nowego konta nie jest na moje możliwości

Jessy: Odciął się od ciebie?

Ja: Tak jak każdy inny

Nastała cisza, grobowa cisza.

Dan: Layla, mieszkasz w Ohio?

Ja: tak

Dan: KURWA, WIEDZIAŁEM ŻE TO SĄ ONI

Cleo: ???

Dan: Słuchajcie, pewnego słonecznego dnia jadę sobię przedmieściami Ohio i nagle ktoś prawie wbił mi się pod koła. Oczywiście skrytykowałem go od góry do domu, ale wydawał się tak cholernie znajomy, pomogła wstać mu jakaś kobieta, miał brązowe włosy i tak strasznie podobne gesty do Hannah

Thomas: Czemu nie pisałeś tego wcześniej?

Dan: A wierzycie Blake?

Cleo, Jessy i Thomas pisali coś, ale po chwili zrezygnowali.

Dan: mi też byście nie uwierzyli

Lily: Ja wam wierze

Na samym początku nie miałam dobrej relacji z Lily, ale wszystko się zmieniło, gdy Jake musiał się ukrywać. Zaczęłyśmy współpracować, a potem naprawdę się polubiłyśmy.

Lily: Przecież nie widzieliśmy ich zwłok

Jessy: Ale oni umarli! Kurwa, oni nie żyją, a wy nie umiecie się z tym pogodzić

Z naszej kochanej optymistki Mężczyzna Bez Twarzy zrobił zupełnie inną osobę. Te całe śledztwo i śmierć tak wielu ludzi, ją zmieniła. Było mi tak cholernie przykro, obwiniałam się za to wszystko. Przecież to mój numer telefonu wysłała Hannah, mogłam po prostu go zmienić albo nie brać w tym udziału. Śledztwo doprowadziło do śmierci, wyłącznie przeze mnie.

Jessy jest offline.

A za nią pobiegli wszyscy. Nie było mi smutno, bo już pogodziłam się z tą myślą. Położyłam telefon koło siebie, a Lizzy i Kot przybiegli do mnie.

- Trzeba ci jakieś imię wymyśleć, kocie - pogłaskałam czarno-białego zwierzaka, którego przyniosłam wczoraj. - I zapisać do weterynarza - moje usta zamknęły się w wąską linie, a oczy przybłędy zrobiły się wielkie, jakby rozumiał o czym mówię.

Pogłaskałam koty i poszłam do kuchni.

Paul siedział na krześle i liczył po cichu.

Jego ciało drżało, a on sam był blady jak kartka papieru. Na palcach podeszłam do chłopaka, a moja ręka powędrowała na jego ramię.

- Paul? O co chodzi? - uklękłam koło chłopaka, patrząc mu prosto w oczy.

Hiszpan tylko ciężko westchnął, nie mówiąc zupełnie nic.

- Henry  jest w szpitalu - oznajmił, a jego głos rozniósł się po całym mieszkaniu, zostawiając tylko pustkę.

- Kurwa - natychmiastowo przerwał, gdy słona łza opuściła jego oko - pobili go, gdy wczoraj wracał do domu  - dokończył, a ja nie wiedziałam co powiedzieć, przecież same wyrazy współczucia nie pomogą.

Jego przekrwione oczy mogłam zobaczyć w półmroku, który panował w mieszkaniu. Był załamany, po jego policzkach spływały setki słonych, jak morze, łez. Dłonie, które ściskał były posiniaczone, miały również zadrapania i krew, co nie umknęło mojej uwadze.

- Kurwa, co zrobiłeś? - spojrzałam na szatyna, który przegryzał swoją wargę.

- Nie możesz wymierzać kar!

- A kto ma to zrobić? Policja powiedziała, że nic nie zrobi, a więc sam coś zrobiłem - rzekł, a z jego ust wydobył się lekki śmiech.

- Jesteś nienormalny - powiedziałam i przytuliłam Paul'a.

Po odbytej rozmowie z Paul'em oraz weterynarzem, wróciłam do pokoju i odblokowałam telefon. Miałam dostęp do prywatnej konwersacji Dan'a z Lily.

Jake jednak musiał nade mną czuwać. Od momentu, w którym Jake zerwał ze mną kontakt, nie miałam dostępu do konwersacji innych ani czegoś innego w tym stylu.

Dan i Lily pisali o tej całej sytuacji. Naprawdę mi wierzyli, ale też zastanawiali się w jaki sposób oni przeżyli. Mnie też to zastanawiało. Przecież znaleźli zwłoki i zatrzymali Hanson'a, a oni nie mieli prawa żyć. Przecież to niemożliwe, chociaż nie.

Podeszłam do mojej tablicy, na której wisiały wszystkie wskazówki dotyczące tamtego śledztwa.

Jeżeli to Hannah zabiła Amy, a Richy jej pomógł, a oni wrobili w to Hanson'a, to tak, Było by to możliwe, ale nadal nie realistyczne.

Twoje niebieskie oczyWhere stories live. Discover now