6. NIESPODZIANKA

409 25 0
                                    

Przeżyje?

Napewno. Wsłuchaj się w bicie jej serca.

Jakoś mnie to nie przekonuje.. Długo jest nieprzytomna.

Jesteś strasznie niecierpliwy. Zajmij się czymś pożytecznym.

Chcę wiedzieć, że się wybudzi. Twoje słowa mnie nie przekonują.

Na razie muszą ci wystarczyć.

Gdyby nie Twój brat.. Nic takiego by się nie wydarzyło !

Mój brat ma skłonności do przesady. Ale nie zabiłby jej.

Wyglądało to trochę inaczej.

Miał wiele okazji żeby to zrobić. A ona nadal żyje. Zresztą Ty i Twoja przyjaciółka też. To było jedynie ostrzeżenie. On chce czegoś innego.

Ocknęłam się jakby obudzona z bardzo głębokiego snu. Poczułam ból w ramieniu i wydałam z siebie cichy jęk. Mimowolnie dotknęłam dłonią miejsca obok siebie i poczułam przyjemny materiał, który był mi dobrze znany.

- Elijah.. - uśmiechnęłam się. - Jeszcze tutaj jesteś?

- Nie z własnej nieprzymuszonej woli, ale obiecałem sobie, że zostanę dopóki się nie obudzisz.

- Klaus będzie zły, że nadal tu jesteś. - Powiedziałam zmartwiona i otworzyłam oczy. Siedział niewzruszony obok mnie na łóżku, oczywiście jak zawsze elegancki.

- Klaus jest zawsze zły. Taki jego urok. Musisz pokochać bestie taką jaka jest. - Uśmiechnął się przyjaźnie. Zaśmiałam się i przysunęłam do niego bliżej. Objął mnie ramieniem i leżeliśmy chwilę w ciszy. - Dobrze, że się już ocknęłaś. - delikatnie opuszkiem palców odgarnął włosy z mojego policzka. Usiadłam i rozejrzałam się po pokoju zdziwiona, że nie jestem u Argentów.

- Gdzie my jesteśmy?

- Skorzystałem z propozycji Wilczka i przyprowadziłem Cię do jego domu. Nie byłem przekonany co do tego pomysłu ale jego matka jest pielęgniarką i zna się co nie co na naszym przypadłościach. Bardzo miła i piękna kobieta. - Uśmiechnął się łobuzerski. - Poza tym w tym domu jest bezpiecznie. Wilczek zapewnił mnie, że to najbezpieczniejsze miejsce w okolicy. - Westchnął nie do końca przekonana. Poczułam pieczenie na moim ramieniu i głośno syknęłam. - Pokaż. - powiedział i odgarnął opatrunek, żeby dokładniej przyjrzeć się ranie. - Nie wygląda to dobrze. - powiedział z niepokojem w głosie.

- Przynieś fiolkę z mojej torby podróżnej. - Powiedziałam i spojrzałam mu w twarz. Wiedziałam, że zadbał o wszystko, także o to żeby moje rzeczy zostały przeniesione razem ze mną.

- Bawisz się w jakieś mikstury? - Zapytał żartobliwie podając mi szklaną buteleczkę. - Chyba powinnaś zrobić praktyki u czarownic z Salem. - spojrzałam na niego pobłażliwie i wylałam zawartość fiolki na dłoń. Po chwili woda zaczęła oblepiać moje palce aż doszła do nadgarstka. Położyłam delikatnie dłoń na ranie i poczułam ulgę.. Woda zabrała cały ból a rana zaczęła się goić. - No, no.. Sztuka uzdrawiania opanowana do perfekcji. Świetnie moja mała czarodziejko. Mogę wreszcie zebrać się do domu.

- Jeszcze nie. - Powiedziałam stanowczo. Spojrzał na mnie badawczo i zaczął przechadzać się po pokoju.

- Słucham. Co mogę jeszcze dla Ciebie zrobić. - włożył rękę do kieszeni i przyglądał mi się badawczo. Wyjęłam z torby kamień, który wzięłam z wyspy i podałam go Elijah'y. Spojrzał na niego zaniepokojony a potem jego wzrok padł na mnie.

- To ten kamień? - zapytał spokojnie a jego oddech przyspieszył. Kiwnęłam twierdząco głową. Obrócił go kilka razy w dłoni oglądając z każdej strony.

Never Stop Believing / ScottMcCall / The OriginalsWhere stories live. Discover now