2. ZASKOCZENIE

702 34 0
                                    

Usiadłam na pobliskiej ławce i wyjęłam podręcznik z moimi bazgrołami. W głowie roiło mi się od wspomnień, snów czy innych wizji, które starałam się jak najdokładniej przelać na papier. Czasami pojawiały się na nich słowa, czasem rysunki czy symbole. Rysowanie mnie uspokajało. Znalazłam kartkę, na której widoczna była sylwetka mężczyzny o mocno zarysowanych rysach twarzy i kojącym uśmiechu. Jego ciemne włosy i niewzruszona mina zawsze wywoływały uśmiech na mojej twarzy. Przejechałam palcem po rysunku i przywołałam we wspomnieniach jego śmiech, który za każdym razem pojawiał się, gdy miałam mnóstwo pytań. W pewnej chwili poczułam chłód na swoich plecach. Rozejrzałam się dookoła czy nikt nie patrzy i wyczarowałam dwa płomyki ognia zabierając się za rysowanie kolejnych symboli - biały i czarny okrąg wirujące przy sobie jak dwie zbłąkane dusze.

- Hej. - usłyszałam mocny, zimny męski głos tuż przy swoim prawym policzku.

- Szlak by Cię trafił! - wzdrygnęłam się i upuściłam wszystkie moje notatki. - Mógłbyś być bardziej subtelniejszy. - Powiedziałam ze złością spoglądając na czarnowłosego mężczyznę siedzącego na ławce. Miał okrągłą buzię, gładką niczym marmur którą pokrywał lekki zarost.

- Przepraszam. - powiedział bez wyraźnej skruchy i podał mi kartkę z rysunkiem wilka szczerzącego kły. Spojrzałam na niego z wyrzutem i jednym machnięciem odebrałam swoją własność. - Samotna i w dodatku w czasie pełni. To nie jest dobre połączenie. - Powiedział patrząc na mnie bez żadnych emocji. Spojrzałam mu głęboko w oczy i zmrużyłam brwi. Mój umysł podpowiadał mi wiele rzeczy. Wiedziałam, że mam do czynienia z wilkołakiem i to dość specyficznym, zimnym chociaż tliło się w nim jakieś ciepło. Jakby był zagubiony. Ciężko było przewidzieć jakie ma zamiary.

- Jesteś Derek. - Powiedziałam bardziej twierdząco niż pytająco. - Derek Hale. - Moja odpowiedź trochę go spłoszyła i ujrzałam w jego oczach niepewność. Usiadłam obok niego i uśmiechnęłam się. - Wiem, że Twoja rodzina jest tu od wieków. Pewnie mógłbyś odpowiedzieć na wiele dręczących mnie pytań.. Jestem gościem Argenta więc może przejdziemy się? - Przysunęłam się bliżej i odgarnęłam włosy do tyłu. Derek patrzył na mnie jak zaczarowany co nie zdziwiło mnie w ogóle. Nie jednokrotnie spotkałam się z taką reakcja. Czasem patrzą na mnie jak na anioła, podchodzą, robią co im każę. Taka pierwsza bezwarunkowa reakcja, działaniem przypominająca hipnozę.

- Jesteś Ellie? - zapytał a ja przytaknęłam skinieniem głowy. - Argent opowiadał mi o Tobie. Twierdził, że można Ci ufać. Ale ja nie ufam nikomu. - Spuścił wzrok.

- Wiem i wcale mnie to nie dziwi. - Westchnęłam. Znając tragiczną historię Hale'ów mogłam się domyślić, że nie będzie tak łatwo zaskarbić jego zaufanie. - Chciałam tylko wiedzieć co się dzieje w tym mieście.. Niewyjaśnione morderstwa, potwory, duchy.. chimery? - oparłam dłoń o oparcie ławki i przyglądałam mu się przenikliwie. Założył ręce na piersiach i spojrzał mi w oczy.

- Hallowen codziennie. - Powiedział kpiąco. Odwrócił się gwałtownie w moją stronę ze złością w oczach. - Czemu tak Cię to interesuje? Jesteś kolejnym łowcą? - Spojrzałam na niego jak na wariata i zaśmiałam się. Czy ja wyglądałam na łowcę? Istoty nadprzyrodzone są naprawdę bardzo wrażliwe, jeśli chodzi o ich przetrwanie.

- Nie przyjechałam tu z własnej nieprzymuszonej woli. Sytuacja mnie do tego zmusiła. - wytłumaczyłam spokojnie. - I odpowiadając na Twoje pytanie; NIE! Nie jestem łowca, nie umiem nawet korzystać z żadnej broni. - Oddałam mu jeden z moich najszczerszych uśmiechów ale na nic to się zdało. W dalszym ciągu patrzył na mnie wrogo. Przewróciłam oczami i westchnęłam głęboko. - Wyluzuj! Chciałam tylko wiedzieć od czego to się zaczęło. Gdybym wiedziała, że jesteś aż tak wrażliwym mężczyzną, dałabym sobie spokój. - Postanowiłam zagrać na jego męskiej dumie, wzięłam torebkę i chciałam odejść ale zatrzymał mnie, chwytając za rękę. Wstrzymałam oddech widząc na wylot kawałki jego duszy, gdzie w najciemniejszych korytarzach schował swoje ofiary. Czułam też wyrzuty sumienia, które nim targały ale wspomnienia co jakiś czas wychodziły z cienia. Zabrałam swoją rękę i nie dając nic po sobie poznać, uśmiechnęłam się, siadając ponownie.

Never Stop Believing / ScottMcCall / The OriginalsМесто, где живут истории. Откройте их для себя