Rozdział 15

137 18 3
                                    

Szli w kompletnej ciszy, odkąd cztery dni wcześniej opuścili wioskę. Przez większość czasu nie wypadało się odzywać, ponieważ zawsze istniała możliwość, że ktoś spróbuje odebrać życie staremu Sarutobiemu.

I nie było to coś, co chcieliby, aby się stało, ale Hiruzen nie wydawał się tym zbytnio przejmować. On, podobnie jak Shingami rozkoszował się dźwiękami i widokami otaczającego ich lasu.

Ze wszystkich osób w małej grupie, Shingami i Hiruzen wydawali się najbardziej zrelaksowani. Tenzo skrzywił się pod maską, gdy przypomniał sobie, dlaczego ta para nie przejmowała się tą sytuacją.

„Jedna była cholernie nieśmiertelna, a drugi był pieprzonym Kage."

Tenzo otrząsnął się z tej myśli i zwrócił uwagę na otoczenie, gdy Hokage uznał, że to dobry moment na rozmowę.

— A więc, Shingami. Jak traktuje cię twoja drużyna? — powiedział powoli.

— Traktują mnie dobrze — odpowiedziała cicho.

Przytaknął. — Widzę, że zaprzyjaźniłaś się ze swoją drużyną i to nie tylko z Asumą.

Zerknęła na starszego mężczyznę. — Tego właśnie ode mnie chciałeś,
czyż nie?

Hiruzen uśmiechnął się. — Tak, tego chciałem.

Kontynuowali podróż w milczeniu przez około dziesięć kolejnych mil, aż zdecydował się
odezwać się ponownie. — Więc co zapoczątkowało twoje nowe przyjaźnie?

Shingami wyczuła sygnatury obcych czakr, których nie mogła zidentyfikować i czekała, aż inni też je wyczują. Było jasne, że Hokage wiedział, że tam są, ale po prostu go to nie obchodziło.

— Choji i ja mieliśmy mały konkurs jedzenia dango, Ino zabrała mnie na zakupy po sukienkę, a Shikamaru nauczył mnie grać w Shogi. — Powiedziała, zwalniając swoje tempo, gdy nieznany shinobi podszedł jeszcze bliżej.

— Lubisz Shogi? — Zapytał lekko zaskoczony starszy mężczyzna.

Przesunęła się tuż przed Hokage, gdy kilka kunai poleciało w jego stronę. Nawet nie mrugnęła, gdy przebiły się przez jej żebra i rdzeń kręgowy, robiąc dziury w plecach, z których wypłynęło sporo krwi.

— Tak, to całkiem przyjemne. — Powiedziała całkowicie niewzruszona tym, co się właśnie się wydarzyło, przerażając wszystkich oprócz Hiruzena i Tenzo, którzy byli przyzwyczajeni do jej zachowania.

Gdy tylko odpowiedziała, odwróciła się i ruszyła w stronę, gdzie zostały rzucone kunaie, zostawiając za sobą ślad krwi. Kiedy ANBU, oprócz Tenzo, mieli zamiar ruszyć za dziewczyną, Hokage ich zatrzymał.

— Wszystko w porządku, Shingami się tym zajmie.

Wszyscy ANBU byli tym zdumieni. — Ależ proszę pana, ona jest ranna. — odezwał się ANBU w masce ptaka.

— Nic jej nie jest, zaufaj mi. — Powiedział i kilka sekund później mrożące krew w żyłach krzyki grupy mężczyzn odbiły się echem po lesie, podobnie jak dźwięk wybuchających papierowych bomb, strasząc ptaki z ich grzęd.

Hokage i ANBU podążali dalej przez las za śladami krwi Shingami i po kilku minutach marszu zobaczyli zniszczenia spowodowane przez jedną dziewczynę i wroga.

Drzewa były wyrwane z korzeniami, las był przemoczony i spalony z powodu
nieznanego Jutsu, które zostało użyte, broń leżała wokół zarówno czysta, jak i pokryta krwią.

Jednak najgorsze miało dopiero nadejść.

Najbardziej przerażająca część dla nieświadomych ANBU była tuż trzysta stóp przed nimi.

Krew pokrywała każdy centymetr leśnej ściółki, z której część była rozbryzgana na drzewach. Ciała rozdarte i rozerwane porozrzucane po okolicy i tylko dwa ciała były całkowicie nienaruszone. Shingami siedziała na wysokiej gałęzi drzewa nad ich głowami, pokryta krwią, a jej ubranie było podarte tak samo, jak ciała. Inne ciało było przywiązane do drzewa, pokaleczone jakimś ostrzem, a ciosem śmiertelnym było poderżnięte gardło mężczyzny.

— Co znalazłaś, Shingami? — Hiruzen nawet nie mrugnął na widok rozgrywającej się przed nim sceny ani na wygląd dziewczyny.

— Tylko garstkę shinobi z Kiri, którzy chcieli zarobić trochę więcej, dając swojemu kage twoją głowę. — Powiedziała, sięgając przez ramię i wyrywając jeden z kunai z pleców, rzucając go gdzieś za siebie, nie dbając o to, gdzie wylądował.

Jej maska była poplamiona krwią, co sprawiało, że wyglądała jeszcze bardziej przerażająco. Hiruzen pomyślał, że to odpowiedni moment, aby w pełni przedstawić Shingami drużynie ANBU.

— Jak już wiecie, to jest Shingami. Jest asystentką Ibikiego Morino, pracuje w jednostce T&I od dziewiątego roku życia. I na wypadek, gdybyście jeszcze nie zauważyli jej wysokiej tolerancji na ból, jest w stanie zregenerować kończyny i organy...

Shingami wyciągnęła drugi kunai i również nim rzuciła. Następnie zeskoczyła z gałęzi, lądując miękko na omszałej trawie, która teraz miała nienaturalny karmazynowy kolor.

Poprawiła swoje tanto tak, by było jej wygodniej na plecach, po czym wyczuła kolejny kunai, wyrywając go z frustracji, powodując, że krew trysnęła z jej przebitego lewego płuca, ledwo omijając Hokage, który stał kilka stóp za nią.

— ...bez czakry. — Powiedział z lekkim opóźnieniem, upewniając się, że nie ma na sobie krwi.

Shingami odwróciła się gwałtownie i podeszła do Tenzo, jej magentowe oczy błyszczały z frustracji. — Możesz, proszę, wyciągnąć resztę? To staje się dość irytujące.

— Oczywiście. — Poczekał, aż się odwróci, tylko po to, by stwierdzić, że ominęła trzy kunaie, które wciąż tkwiły w jej dolnej części pleców, ale było też dobrych dziesięć senbonów wbitych tak głęboko, że były ledwo widoczne.

— Mam je. — Powiedział i chwycił wszystkie trzy kunaie, ku przerażeniu pozostałych ANBU i wyrwał je, upuszczając więcej krwi. Dziewczyna nie poruszyła się, kiedy to zrobił, była już do tego tak przyzwyczajona.

Hiruzen zauważył wtedy coś, co rzuciło mu się w oczy, ukryte na widoku. Symbol zaznaczony krwią na ziemi. Widział go już gdzieś wcześniej, ale nie potrafił dokładnie określić gdzie. Wolał nic o tym nie mówić, bo przypominał naszyjnik, który Shingami zawsze nosiła. Hokage czekał, aż ostatni senbon zostanie wyjęty z pleców Shingami, by przemówić.

— Jesteśmy już prawie w Krainie Śniegu, to już nie potrwa długo. Shingami, jesteś gotowa kontynuować?

Dziewczyna odwróciła się i ukłoniła lekko.

— Kiedy tylko zechcesz, Lordzie Trzeci.

Jej Maska ( Shikamaru x OC )Where stories live. Discover now