rozdział trzeci

84 11 4
                                    

Ink otworzył oczy, ale zaraz je zamknął. Cicho jęknął, czując ból w całym ciele. Próbował się poruszyć, ale coś mu przeszkadzało. Delikatnie otworzył oczy i spojrzał na swoją rękę. Była cała w bandażach.

-obudziłeś się- powiedział głos obok Inka.

Ink natychmiast otworzył oczy szerzej i spojrzał na osobę siedzącą obok niego. Był to szkielet o przyjaznym spojrzeniu, noszący niebieską chustę i szarą koszulkę.

-jestem Blue, a ty?- zapytał szkielet- razem z Papyrusem opatrzyliśmy twoje rany.

-jestem Ink-powiedział Ink- dziękuję za pomoc.

-nie ma za co- odparł Blue z uśmiechem- przynieść ci coś do jedzenia albo picia?

Ink pokręcił głową.

-nie, dziękuję. Muszę już iść...

-nie pójdziesz nigdzie w tym stanie- rzekł stanowczo Blue- zostaniesz tutaj, dopuki nie wydobrzejesz.

-nie rozumiesz- odparł Ink- muszę iść, muszę sprawdzić, czy Error nie zniszczył jakiegoś AU, kiedy byłem nieprzytomny.

-w tym stanie nic nie zdziałasz- powiedział Blue- tylko pogorszysz swój stan.

Ink z trudem usiadł.

-ty nic nie rozumiesz. Wiesz, kim jestem i kim jest Error?

Blue pokręcił głową.

-nie wiem. Ale wytłumacz mi to, proszę.

Ink westchnął i wyjaśnił Blue wszystko. To, kim jest, rolę, jaką odgrywa w multiversum oraz to, kim jest Error i co robi.

-teraz wiesz, dlaczego nie mam czasu na zdrowienie.- powiedział Ink.

Blue westchnął. Wiedział, że nie przekona Inka, by został. I rozumiał, dlaczego Ink nie chce zostać.

-więc pozwól mi iść z tobą. Przyda ci się pomoc.- powiedział Blue.

Ink spojrzał na Blue. W jego oczach dostrzegł jedynie życzliwość i chęć pomocy. Nie było tam fałszu.

-nie mogę cię narażać. To jest bardzo niebezpieczne.- rzekł Ink.

-razem będziemy mieć większe szanse- odparł Blue- poza tym to jest też moje multiversum. Chcę o nie walczyć.

Ink pokręcił głową. Wiedział, że ma do czynienia z typem osoby, która chce pomagać wszystkim wokół. I pomoc bardzo by mu się przydała. Ale nie mógł narażać nikogo. Obrona multiversum to jego zadanie. Jego i tylko jego. On jest obrońcą AU, nikt inny. A Blue dopiero poznał. Nie wiedział, czy może mu ufać, czy za tym ufnym, przyjaznym spojrzeniem nie kryje się fałsz i chęć wbicia mu noża w plecy.

Blue patrzył na Inka zdeterminowany. Chciał mu pomóc, mimo, iż praktycznie nic o nim nie wiedział. Znalazł go w lesie przy Snowdin, gdy szukał brata. Zabrał go do domu i z pomocą Papyrusa opatrzył jego rany, a potem siedział przy nim dzień i noc. Zawsze był chętny do pomocy, każdego traktował jak przyjaciela, dopuki ten ktoś nie dał mu wyraźnych powodów, by traktować go inaczej. I wiedział, że Ink potrzebuje jego pomocy, ale na razie nie zdaje sobie z tego sprawy. Blue domyślał się, ile Inka kosztuje jego rola w multiversum. Cienie pod oczami wskazywały na nieprzespane noce, a nie do końca zagojone rany pokazywały, że Ink nie czeka aż wyzdrowieje, tylko rusza do walki kiedy tylko może stanąć na nogach. Z tego wywnioskował, że obrona multiversum to zadanie za trudne dla jednej osoby. I dlatego bardzo chciał pomóc Inkowi. Nie po to, by być bohaterem, tylko z czystej chęci niesienia pomocy tym, którzy jej potrzebują, a Ink właśnie jej potrzebował.

-nie pozwolę ci walczyć, Blue- powiedział twardo Ink- jesteś młody, niedoświadczony i będziesz tylko zawadzał.

Ink nie chciał urazić Blue, ale wiedział, że inaczej nie zniechęci go do pomocy mu. Nie chciał wciągnąć go w swoją wojnę.

-szybko się uczę- odparł Blue.

-nie pomożesz mi. Nie chcę twojej pomocy, zrozum to. Ja pracuję sam.- rzekł Ink.

-rozumiem...- powiedział cicho Blue, po czym wstał- przyniosę ci herbatę...

Blue wyszedł z pokoju, wyraźnie przygnębiony. Ink westchnął. Nie chciał mówić tego, co powiedział. Bardzo nie chciał. Ale dla Blue będzie lepiej, jeżeli będzie trzymał się z dala od walki. To nie była jego wojna.

*****

Error chodził w kółko chyba tylko po to, by nie siedzieć bezczynnie. Jego myśli pędziły w tę i z powrotem w różne strony, ale ciągle krążyły wokół jednego tematu.

Osoby, którą spotkał zaraz po swojej ostatniej walce z Inkiem.

W grze pojawił się nowy gracz, Nightmare. Gracz, który odważył się rzucić mu wyzwanie. Gracz, którego musiał szybko wyeliminować.

W tej wojnie nie ma miejsca dla trzech stron. Error wiedział, że Nightmare nie jest głupi i szybko się zorientuje, że w najbliższej przyszłości jedna strona odpadnie. To nie jest gra dla trzech graczy.

A Error nie zamierzał odpaść. Teraz musiał być czujny. Walczył na dwóch frontach, z jednej strony Ink, a z drugiej nieznany przeciwnik, Nightmare.

Error przystanął. Nightmare... To imię coś mu mówiło, ale sam nie wiedział co. I to nie dawało mu spokoju. Myśl, że wiedział coś o nowym przeciwniku, ale nie wiedział co, spędzała mu sen z powiek.

Znowu zaczął chodzić w tę i z powrotem, niczym wściekłe zwierzę w klatce. Musiał wykonać ruch jako pierwszy. Musiał pozbyć się przeciwnika. Ale nie wiedział gdzie go szukać, nie wiedział, kim jest.

Ale wiedział jedno. Nightmare obserwował jego walkę z Inkiem. Czyli zbierał informacje. I jest bardzo możliwe, że będzie obserwował kolejną walkę.

Wtedy Error może wykonać ruch.

Dawno temu w multiversum...Where stories live. Discover now