·32·

162 3 0
                                    

    Karolina obudziła się wcześniej niż Dawid, co nie zdarzało się specjalnie często. Wyszła na balkon i zaciągnęła się świeżym, górskim powietrzem. Od kiedy pierwszy raz zobaczyła to miejsce wiedziała, że tu musi stanąć jej górski azyl. Otuliła  płuca dymem papierosowym, a kiedy wrzuciła niedopałek do popielniczki poczuła duże dłonie na swojej talii.
– Jak się spało? – zapytał Dawid chowając głowę w zagłębieniu jej szyi.
– Wyśmienicie – odpowiedziała i pocałowała go w skroń.
 
    Stali w bezruchu, podziwiając widoki i ciesząc się wzajemną bliskością. Weszli do domu, zjedli śniadanie i po codziennej porannej rutynie ruszyli pieszo w stronę Krupówek. Od kiedy Karolina pierwszy raz przyjechała do Zakopanego jako posiadaczka prawa jazdy przekonała się, że poruszanie się po Zakopanem własnym samochodem to w głównej mierze szukanie miejsca parkingowego i stanie w korkach. Przeszli wzdłuż Krupówek i udali się na Gubałówkę, z racji dopisującej pogody postanowili wybrać się tam pieszo. Po wejściu na górę udali się do wybranej na chybił trafił karczmy.

  Nagłe załamanie pogody pokrzyżowało im plany, wchodzili do domku cali przeniknięci. Karolina zdjęła mokre ubrania i udała się pod prysznic, a Dawid wiedział, że niebawem nadejdzie chwila, która zapewne w dużej mierze zadecyduje o ich przyszłości.
– Możesz iść – powiedziała Ziembińska wchodząc do salonu w samym ręczniku.
– Kocham cię – powiedział Lipski idąc do łazienki.

Karolina ubrała się i rozczesała mokre włosy, zeszła na dół patrząc na siedzącego na kanapie, przygarbionego Dawida że zmarszczonymi brwiami.
– Co robisz? – zapytała.
– Nic, jem migdały. Chcesz?
– Nie.
Usiadła obok niego i położyła mu głowę na ramieniu. Zauważyła, że Dawid nerwowo przejechał rękami po swoich kolanach. Karolina obserwowała jego ruchy i zauważyła że w pewnym momencie sięgnął po coś pod poduszkę.
– Zostaniesz moją żoną? – rzucił lekkim tonem.
– Co kurwa? – zapytała z niedowierzaniem Karolina, patrząc na otworzone czarne pudełeczko w kształcie serca.
– Co jak co ale dostanie tego barachła w takim kolorze nie było zbyt łatwe.

Koniec części pierwszej


PrzedawnienieDonde viven las historias. Descúbrelo ahora