24

50 3 0
                                    

Karolina od samego rana była w firmie, właściwie nawet nie pamiętała kiedy ostatnio mieli tu tak pracowity dzień.

– Masz jeszcze tylko jedno spotkanie o czternastej, a no i parę papierów do podpisania – poinformowała ją Monika jak zwykle wchodząc do jej gabinetu bez pukania.

– Możesz nie wchodzić tu jak do obory?

– Mogę, ale mi się nie chce – odpowiedziała i wzruszyła ramionami.

Dziesięć minut później szły w stronę Sali konferencyjnej sprawnie lawirując między pracownikami. Zajęły swoje zwyczajowe miejsca przy ogromnym prostokątnym stole i czekały na partnera jakiejś firmy, Karolina nawet nie pamiętała nazwiska mężczyzny, który miał się zjawić.

– Dzień dobry – powiedziała kobieta w szarej garsonce i czerwoną szminką na ustach, a obie kobiety uniosły na nią wzrok – Pan Zbarski nie mógł się zjawić, jestem jego asystentką.

– Dobrze, niech pani siada, nie mam całego dnia – rzuciła Ziembińska.

Spotkanie było właściwie ostrą wymianą zdań między Karoliną a asystentką Zbarskiego i cichymi prychnięciami Kamińskiej.

– Myślałam, że jest pani poważniejsza.

– A ja myślałam, że lalki Barbie można spotkać tylko w bajkach, a tu widzi pani jedna z nich siedzi przede mną-odgryzła się Karolina, a Monice już nie udało się utrzymać powagi.

Ziembińska przyjęła na twarz prawidłowy uśmiech i wzrokiem wskazała kobiecie drzwi, ta podniosła się i wyszła. Architektka spojrzała wymownie na wciąż śmiejącą się asystentkę, a ta uniosła dłoń i starała się opanować.

– Dlatego wolę robić interesy z facetami.

– Dlaczego?

– Bo mają mnie za zimną sukę do której nawet nie mają podjazdu i przechodzą do rzeczy, odkąd pamiętam to prawie wszystkie próby interesów z babami kończyły się podobnie. Każda próbowała mi okazać swą wyższość ale nie wychodziło – odpowiedziała i wzruszyła raminami.

Gdy wróciła do gabinetu nie zdążyła nawet nacieszyć się spokojem, bo rozległ się dzwonek telefonu z recepcji.

– Ziembińska, słucham?

– Pani prezes przyszedł pani były mąż, prosi żeby pani zeszła na dół.

– Idę.

Właściwie nie wiedziała dlaczego się zgodziła, ale postanowiła, że nie będzie się przed nim ukrywać. Zjechała windą na dziewiętnaste piętro wieżowca i poszła w stronę recepcji.

– Czego ty znowu chcesz? – rzuciła tonem pełnym nienawiści.

– Muszę ci coś powiedzieć.

– To mów.

– Nie tutaj. Nie możesz zrobić sobie przerwy?

– Może i mogę, ale po co mam to robić?

– Słuchaj. . . to dotyczy Dawida.

–Co? Zrobiliście mu coś?

– Nie, po prostu muszę z tobą porozmawiać.

Ziembińska oznajmiła, że zaraz wróci i poszła po płaszcz i torebkę. Chwilę później została brutalnie wpakowana do jakiegoś czarnego samochodu, a po chwili film jej się urwał.

PrzedawnienieWhere stories live. Discover now