22

54 2 1
                                    

Kiedy Karolina rano otworzyła oczy, dopadł ją silny ból głowy, a obrazy z wczorajszego wieczora wróciły. Kłótnia z Dawidem, mdłości i ostateczne skończenie w łóżku.
– Ja pierdolę... – wysyczała czując ból rozsadzający jej głowę.
Po chwili zbyt gwałtownie się podniosła i w jej głowie niemiłosiernie się zakręciło.
Cudem zeszła po schodach na dół i nalała sobie szklankę wody, wrzuciła do niej musującą tabletkę magnezu.
Wzięła prysznic, przebrała się i ruszyła do biura.
 
  Dawid od rana zmagał się z lekkimi wyrzutami sumienia, że zostawił Ziembińską samą, była pijana i rozbita emocjonalnie, a ludzie w takich stanach robią różne rzeczy.
Chciał do niej pojechać, ale uświadomił sobie, że nawet jeśli nic sobie nie zrobiła to albo jest w firmie albo nie chce go widzieć. Miał rację Karolina tego dnia przeklinała się, że budynki ich firm mieszczą się tak blisko siebie. Kiedy po kilku godzinach przyszła pora lunchu obydwoje nie wiedzieli co zrobić, jadali w tej samej knajpie, a Hard Rock Cafe ciężko było Karolinie zamienić na cokolwiek innego. Pozostawała opcja aby Kamińska coś zamówiła i wzięła na wynos, ale ona też miała swoją przerwę. Ziembińska skarciła się w duchu za te myśli, był jej facetem a nie najgorszym wrogiem którego unika jak ognia, zdjęła płaszcz z wieszaka i wyszła z gabinetu. Sprawnie lawirowała między pracownikami niektórzy mówili „dzień dobry", inni się uśmiechali, a Ziembińska na każdy z tych gestów odpowiadała lekkim skinieniem głowy.
– Jak by ktoś mnie szukał to idę na lunch, jeśli ktoś ważny to wiesz gdzie  mnie szukać, jeśli nie to niech czeka – rzuciła do recepcjonistki.
Dziewczyna pokiwała głową z uśmiechem i odprowadziła Karolinę wzrokiem.
Po wejściu do restauracji od razu poczuła się jak w swoim trzecim domu. Zajęła miejsce przy swoim zwyczajowym stoliku i gestem dłoni przywołała kelnerkę.
– To co zawsze? –  zapytała kobieta z uśmiechem.
– Tak i czarną kawę do tego.
–Bez cukru?
– Bez – odpowiedziała i odwróciła wzrok w kierunku okna.
Kiedy przeniosła go na drugi koniec sali, zobaczyła ostatnią osobę której by się spodziewała. Co on tu robił? Nie przychodził tu nawet w jej urodziny, nie słuchał tego typu muzyki. Mimo to. Tomasz Sekielski siedział i wpatrywał się w nią wzrokiem pełnym wyższości, a Ziembińska nie mogła stwierdzić z czego wynikają które widziała w jego oczach.

PrzedawnienieTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon