15

72 4 0
                                    

    Stłumiony krzyk, niewyraźne postacie, ogromny ból. To ostanie co Karolina zdążyła zarejestrować przez nadejściem całkowitej ciemności.

Dawid natychmiast do niej podbiegł, kiedy do gabinetu wbiegli jego ochroniarze, całkowicie machinalnie zlecił im zadzwonienie po karetkę.
Wiedział,że prawdopodobnie właśnie stracili to, na co na początku nie byli gotowi, a bez czego teraz nie wyobrażali sobie życia. Nóż wciąż tkwił w jej brzuchu, karetka nie docierała, a Ziembińska się wykrwawiała. Kiedy po pięciu minutach ratownicy wpadli do biura jak wściekli, Dawid spojrzał na nich i przelotnie odnotował ich słowa „Niech pan odejdzie i nie utrudnia nam pracy". Miał odejść? Tak po prostu ją zostawić? Czekać? Do kurwy nędzy co on miał właściwie robić. Właśnie tracił kogoś, kto był ponad karierą i majątkiem, kogoś kogo w końcu prawdziwe pokochał.
Chwiejnym krokiem doszedł do biurka i podparł się o nie.
– Tracimy ją! – Krzyknął jeden z ratowników po chwili zaczynając resuscytację. Lipski miał wrażenie,że cały jego świat się wali.
Nie wiedział nawet jak i kiedy, znalazł się w swoim mercedesie z ochroniarzem za kierownicą. Jechali za karetką, a kiedy w końcu zatrzymali się pod szpitalem, Dawid jak strzała wyleciał z samochodu.
Zabrali ją na salę operacyjną, od godziny nie było żadnych wiadomości o jej stanie. Kiedy tylko z sali wychodziła, może wręcz wybiegała pielęgniarka, Lipski starał się czegoś dowiedzieć, nadaremno. Po kolejnej godzinie z sali w końcu wyszedł lekarz.
– Pan z rodziny?
– Jestem jej narzeczonym.
Doktor milczał przez chwilę, o chwilę za długo.
– Bardzo mi przykro,robiliśmy co w naszej mocy ale...
Nie, to nie mogła być prawda. Musiała żyć, musiała być z nim i codziennie ochrzaniać go za nie opuszczoną deskę klozetową. Miał w planach wziąć z nią ślub, stworzyć wspólną firmę, rodzinę, dać jej wszystko czego nie miała przy Tomku.
– Dzieci nie udało się uratować...pańska partnerka jest w stanie śpiączki farmakologicznej, ale kiedy tylko się obudzi będzie potrzebowała ogromnego wsparcia.
Żyła, stracił dzieci ale nie ją, dadzą sobie radę...razem...muszą dać.

PrzedawnienieWhere stories live. Discover now