18

74 4 0
                                    

  Dawid wrócił wieczorem do domu szczęśliwy jak nigdy. Właśnie wrócił od Karoliny, była dwudziesta trzecia, poszedł do niej o siedemnastej, a on wciąż miał wrażenie, że to o wiele za mało.
Cudem ubłagał pielęgniarkę o przedłużenie odwiedzin, a kiedy powiedziała że Lipski nie może już dłużej zostać, on i Ziembińska nie mogli się od siebie oderwać.
Jej humor nieco się pogorszył, bo przypomniała sobie,że rzeczywiście była w ciąży, potem wróciły słowa lekarza była pani w ciąży to spowodowało, że gdy Dawid wychodził, ona wciąż błagała pielęgniarkę o chociaż chwilę, bezskutecznie, kobieta była nieugięta.

Uczucie pustki jakie jej w tamtym momencie towarzyszyło było czymś zupełnie nowym, pamiętała o pierwszym poronieniu, teraz również o drugim, kiedy tylko boleśnie przypomniała sobie o powodzie tego drugiego miała ochotę zabić Sawickiego, tak jak on zabił jej dzieci.
Minęły cztery dni, jej pamięć wskoczyła na odpowiednie tory, a rany prawidłowo się goniły. Te fizyczne, gorzej z psychicznymi, po stracie dzieci, których płci nawet nie znała, w jej sercu powstała wyrwa, którą mogła zapełnić tylko jedna osoba. Ziembińska miała świadomość, że Dawidowi jest okropnie ciężko, widziała że udawał silnego, a w rzeczywistości był bliski płaczu. Może właśnie tak miało być?
Może po prostu nie byli gotowi?
Nie miała zamiaru się nad tym zastanawiać,uśmiechnęła się blado do wchodzącego lekarza i miała nadzieję,że nadszedł moment kiedy będzie mogła wrócić do domu.
– Dzień dobry, jak się pani miewa?
– Dobrze... raczej dobrze.
– Mam dla pani wypis,po wczorajszych badaniach stwierdziłem, że nie ma potrzeby pani tu dłużej trzymać. Ma panią kto odebrać?
– Tak zaraz zadzwonię do partnera.
– Świetnie, zaraz pielęgniarka pomoże pani się spakować.
Karolina sięgnęła po telefon leżący na szafce i ostrożnie się podniosła.
– Rzucaj wszystko co aktualnie robisz – rzuciła na powitanie.
– Dlaczego? Zamierzasz odwalić kitę?
– Bardzo zabawne,ale nie... wychodzę... I potrzebuję szofera.
– W takim razie jestem za 10 minut.
– ,Czekam-powiedziała i się rozłączyła.

Kiedy Dawid wyszedł na parking pod firmę,wypatrzył swój samochód wzrokiem i zamarł...
Mercedes wyróżniał się rozbitą przednią szybą,potłuczoną maską i porysowanym lakierem.Wyjął telefon,zrobił kilka zdjęć i zadzwonił do Karoliny.
– Mamy problem...
– Jaki? Twój sedes padł? Mówiłam że tylko BMW.
– Nie... to znaczy... ktoś rozjebał mi samochód...
Karolina westchnęła i rozłączyła się, a następnie zerknęła na zdjęcia wysłane przez Dawida. Rozbite szyby, poprzebijane opony, czarne bohomazy na jasnym lakierze. Osoba, która to zrobiła musiała poświęcić na to trochę czasu i narobić trochę hałasu, więc jakim cudem nikt tego nie zauważył i kto do jasnej cholery próbował zniszczyć im życie?

PrzedawnienieDonde viven las historias. Descúbrelo ahora