19

63 4 0
                                    

  Karolina wsiadała właśnie do samochodu swojego ochroniarza przysłanego przez Dawida.
– Co tam się kurwa wydarzyło?
– A bo ja wiem...Stoję patrzę a tam rozjebany mercedes... ja nic nie wiem.
Ziembińska machnęła ręką i skupiła się na widoku za oknem.

Kiedy dojechali do firmy Lipskiego Karolina zbyt gwałtownie wysiadła z samochodu a rozdarty brzuch dał o sobie znać.
– Co to ma być? Taka duża firma...cała banda ochroniarzy i ktoś rozjebał ci samochód?
– Nooo...
– Jak to jest w ogóle możliwe?
– Nie mam kurwa pojęcia.
– A kto ma mieć?
Dawid podrapał się po głowie.
– Monitoring został sprawdzony... ktoś się na niego włamał.
– I chuj, stać cię kupisz se drugi.
– Jak się czujesz?
– Brakuje mi tytoniu, ale poza tym to okej – odparła Ziembińska przytulając się do niego.
– Może zawiozę cię do domu?
– Czym,hulajnogą?
– Bardzo zabawne, na prawdę.
– Dobra wieź...chociaż nie, ja prowadzę.
– A to niby czemu?
– Bo nie chcę jechać pięć godzin.
Lipski pokręcił głową z uśmiechem i wsiadł na miejsce pasażera.
Na miejscu byli po trzydziestu pięciu minutach, Karolina sprawnie wyprzedzała samochody i omijała ulice na których były korki.
– I co? Ty dopiero wyjeżdżał byś z Placu Defilad.
– Na pewno – odpowiedział i westchnął.
Wysiedli z samochodu, Dawid chwycił jej torbę z tylniego siedzenia i ruszyli ku drzwiom.
– Jeszcze dzisiaj się tu wprowadzasz, a i jedź po sok pomarańczowy.
– Zwariowałaś?
– Nie wiem,chociaż... związałam się z tobą więc chyba tak.
Dawid uśmiechnął się i pocałował ją, zarzuciła mu ręce na kark,on ją podniósł a ona oplotła nogami jego biodra.
– Do sypialni... już.
– Ale ty chyba jeszcze...nie możesz...
Ziembińska spojrzała na niego i z niechęcią przyznała mu rację.
– No i chuj bombki strzelił.
– Chyba właśnie nie strzelił...
– Nie denerwuj mnie. I jedz po ten sok!

PrzedawnienieDonde viven las historias. Descúbrelo ahora