32

104 4 46
                                    

Zbliżamy się do końca, prawda? Ale to jeszcze nie koniec :)

***

8 miesięcy wcześniej, Bazylea, Szwajcaria

Arda przyglądał się przez szparę w drzwiach jak jego wuj przesuwa dłonią po włosach dziewczyny śpiącej na łóżku. Kilka godzin wcześnie Ceren dostała napadu paniki, gdy wsiadali do samolotu i od tamtej pory Efrain nie odstępował jej na krok.

Wciąż miał to przed oczami, to zrozpaczone przerażone spojrzenie, krwawe rany na przedramionach, które zrobiła sobie sama drapiąc skórę ostrymi paznokciami i drżenie jej ramion, gdy próbowała zapanować nad łkaniem. Do tej pory zachodził w głowę, co ją doprowadziło do tego stanu.

Niewielka przestrzeń samolotu? Ciemność za oknami samolotu, gdy odrywał się od ziemi?

Od jej lekarki wiedział, że oba czynniki były wyzwalaczami, które prowadziły do takich epizodów, jak ten którego był świadkiem, ale jak dotąd nie zdarzyło mu się być w pobliżu, gdy Ceren przechodziła przez jeden ze swoich ataków.

Co innego jego wuj. Arda przeniósł spojrzenie na Efraina, który nieustająco przesuwał dłonią po włosach swojej młodej podopiecznej, skupiając całą swoją uwagę na jej reakcjach.

Od godziny powinni być na spotkaniu, na które przylecieli, by spotkać się ze swoimi szwajcarskimi kontrahentami, ale wuj stanowczo odmówił ruszenia się z miejsca przy boku Ceren. Arda westchnął spoglądając na zegarek i na scenę, która rozgrywała się na jego oczach. Ceren wyglądała na taką kruchą, maleńką, niemal ginąc wśród poduszek na królewskiej wielkości łóżku. Powinna obudzić się lada moment, ale dopóki to nie nastąpiło, Arda wiedział, że jego wuj nie miał zamiaru ruszyć się z miejsca.

Z wahaniem zapukał do drzwi, zwracając na siebie uwagę wuja, który popatrzył na niego przekrwionymi oczami i wzdychając, wstał z krzesła, by podążyć w jego kierunku.

- Wuju, wiem, że to zły moment, ale muszę wiedzieć, czy pojawimy się na wieczornym przyjęciu. Robert Zwinger nie jest osobą, która lubi być ignorowana - odezwał się Arda, przyglądając się jak jego wuje przesuwa dłonią po podbródku, zerkając przez ramię na śpiącą dziewczynę i po chwili kiwa głową.

- Ceren dobrze zrobi przebywanie wśród ludzi, najgorsze co możemy teraz zrobić to zamknąć ją w pokoju. Jest duszą towarzystwa, gdy przebywa z ludźmi. Będzie miała okazję założyć nową sukienkę, uwielbia te swoje zabawy w przebieranki... - Efrain mówił dalej, zupełnie nie zwracając uwagi na pogłębiającą się marsową zmarszczkę na czole siostrzeńca.

- Nie pytałem o Ceren, wuju. To o wizerunek firmy się martwię. I o Ciebie. Głównie o Ciebie. - Arda popatrzył na wuja z troską. Jego skóra była biała jak papier, choroba nie zatrzymywała się w swoim biegu, lecz zamiast martwić się o siebie, Efrain skupiał się na problemach Ceren.

Od chwili, w której Ceren pojawiła się w życiu jego wuje, ten nie skupiał się na niczym innym. Arda miał to za obsesję, ocalenie Ceren stało się dla Efraina ostatnim celem, jakie postawił sobie przed śmiercią, co wcale nie podobało się jego siostrzeńcowi. Te kilka miesięcy życia, które pozostały Efrainowi, w ocenie Ardy, powinien on wykorzystać na zamknięcie własnych spraw, zamiast na ratowanie jednej zagubionej duszy.

- Pozwól, że to ja będę decydować o tym, co jest dla mnie najważniejsze. Póki jeszcze mam taką okazję...

- Nie rozumiem. Nie wiem, dlaczego tak bardzo zafiksowałeś się na tym, by jej pomóc. Ok, jest w potrzebie, jej życie to kompletny bałagan, ale poniekąd sama jest za niego odpowiedzialna. Zrozumiałbym, gdybyś chciał się z nią przespać. Gdyby opętała cię żądza i chciałbyś ostatnie miesiące życia spędzić na hulankach z młodą dziewczyną, która wpadła ci w oko, ale to? - Arda wskazał ręką na Ceren, która wciąż trwała w nieświadomości. - Jest jak dziecko, które wymaga opieki, a nie zabawowa eskorta - Arda popatrzył na wuja z rozpacza, gdy ten, po wysłuchaniu zarzutów siostrzeńca, popatrzył tylko na niego z nieprzeniknioną miną.

Ai ajuns la finalul capitolelor publicate.

⏰ Ultima actualizare: Nov 13, 2021 ⏰

Adaugă această povestire la Biblioteca ta pentru a primi notificări despre capitolele noi!

Ruchome piaskiUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum