9

77 4 12
                                    

@goarwago I lighten this up a little, it was about to be much more darker on Cenk side, but I decided against it. It's a lot of angst already, so maybe it's for better. I hope you'd enjoy this one.

Ceren zareagowała pierwsza przemierzając długość pokoju, żeby bezgłośnie otworzyć drzwi i zerknąć na korytarz.

- To Cemre - szepnęła Ceren, zamykając drzwi i opierając się o nie placami z westchnieniem rozpaczy. - Po co w ogóle tu przyjechaliście, miałam takie spokojne życie - Cenk obserwował spokojnie jak Ceren się miota, ponieważ po chwili paniki stwierdził, że w sumie nie ma to żadnego znaczenia, czy zostanie przyłapany czy też nie. - Ok, zrobimy tak, ja do niej wyjdę i zabiorę ją do kuchni, a Ty wyjdziesz za minutę i powiesz, że byłeś w łazience. Takie proste, że aż niemożliwe do wykrycia - stwierdziła Ceren machając rękami, jakby już odgrywała jakąś scenę.

- Albo zostanę tutaj i dokończymy naszą rozmowę, a Cemre wróci spokojnie do pokoju - powiedział Cenk podchodząc do wciąż przyciśniętej plecami do drzwi Ceren. Dziewczyna przewróciła teatralnie oczami wyciągając przed siebie ręce, jakby chciała go zatrzymać.

- Nie bądź śmieszny, a naszą rozmowę uważam za skończoną. Ty pójdziesz zaraz na górę do żony, ja zapominam o całej tej sytuacji, a jutro wyjedziecie i wszyscy będą szczęśliwi. Prawda, że świetny pomysł? - Cenk uśmiechnął się drapieżnie, ciesząc się z powrotu dawnej Ceren. Z tamtą dziewczyną wiedział jak postępować, była nieokiełznana i nieprzewidywalna, ale łatwa do rozgryzienia. Ceren, którą zobaczył dzisiaj, była jak zatrzaśnięty pamiętnik na kłódkę, do którego nikt nie miał klucza.

- Wciąż nie rozwiązaliśmy kwestii widywania Sanem - stwierdził Cenk, na co Ceren odpowiedziała złym spojrzeniem.

- Bo nie ma żadnej kwestii, Sanem ma na nazwisko Baysal, więc nie masz prawa... - Cenk uderzył dłońmi o drzwi po obu stronach jej głowy, zmuszając ją do milczenia. Ceren wzdrygnęła się, ale zamiast zareagować strachem, uniosła na niego brwi i przewróciła oczami, po czym zniknęła. Cenk zamrugał w szoku, zanim zorientował się, że musiała nacisnąć klamkę i uciec na korytarz,  o czym świadczyły zamknięte na powrót drzwi.  Spryciula, pomyślał z uznaniem i stwierdził, że najlepiej będzie pozostać jeszcze kilka minut w sypialni Ceren, więc wycofał się w stronę kołyski, by ostatni raz rzucić okiem na śpiące dziecko.

- Twoja mama zrozumie, że nie może wiecznie przede mną uciekać - powiedział cicho Cenk przesuwając palcami po aksamitnych włoskach na główce Sanem. - Kiedy urośniesz, nie będziesz nawet pamiętała, że kiedyś nosiłaś inne nazwisko niż Karacay - dodał z pewnością w głosie, której tak naprawdę nie czuł. Jednak miał zamiar zrobić wszystko, by jego pragnienie stało się prawdą. Wycofując się w kierunku drzwi, zerknął jeszcze na wciąż zaścielone łóżko i dostrzegł na kocu spinkę do włosów, którą Ceren miała wpięta wcześniej nad uchem. Niemal nieświadomie zacisnął palce na kolcach grzebienia, prawie nie czując bólu. Chciał tego wszystkiego, Ceren, Sanem i wspólnego życia. Nie do wiary jak szybko mogą zmieniać się priorytety, jeśli natrafi się na właściwy bodziec. Cenk spojrzał jeszcze z żalem na kołyskę, zanim po cichu otworzył drzwi i nasłuchując odgłosów rozmowy dochodzącej z kuchni ruszył w kierunku schodów.  Niezauważony przez Cemre, złapał przelotne spojrzenie Ceren i zmusił się do wejścia na schody, zaciskając mocniej dłoń wokół złotej spinki matki jego dziecka.

***

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

***

Tymczasem w kuchni

Ceren gorączkowo zastanawiała się nad tematem rozmowy, który zatrzymałby jej siostrę w kuchni na tyle długo, żeby ten idiota zdążył wrócić do swojego pokoju, zanim wydarzy się coś złego.

- Może to głupi pomysł, ale mogłabym dzisiaj spać z Tobą? - Zapytała Cemre, nie zwracając uwagi na rozkojarzenie Ceren, która zajęła się podgrzewaniem mleka w ramach pretekstu pozwalającego im lepiej zasnąć. - Nie wiem kiedy znowu się spotkamy, a tak dawno... Cóż, chciałaby spędzić z Tobą i z Sanem jak najwięcej czasu - Ceren zamrugała nerwowo dostrzegając cień przemykającego korytarzem Cenka i odetchnęła z ulgą, kiedy zaczął wspinać się po schodach. Wtedy też dotarło do niej, że Cemre wciąż oczekuje na odpowiedź.

- No nie wiem, Cemre. Twój mąż nie będzie miał nic przeciwko? - Zapytała Ceren właściwie tylko dla stworzenia pozorów, jednak jej pytanie wywołało na twarzy Cemre grymas, którego wolałaby nie analizować.

- Cenk, cóż, to tylko jedna noc, prawda? Nie musimy spędzać ze sobą każdej minuty, a nie wiadomo kiedy teraz będę mogła Cię zobaczyć. Tęskniłam za Tobą, siostro - Ceren przymknęła oczy, zastanawiając się ile razy w przeciągu ostatnich kilku miesięcy chciała usłyszeć te słowa. Albo wtulić się w kogoś, kto znał ją od dziecka. Ile razy żałowała, że jej siostra stała się jej największą rywalką i ile razy chciała móc to zmienić. Ile razy żałowała, że nie może po prostu podnieść słuchawki i po prostu zadzwonić.

- Ok. Ostrzegam tylko, że Sanem budzi się z regularnością małej kukułki zegarowej i czeka nas co najmniej kilka pobudek w środku nocy. Uwierz mi, że nie da rady się tego przegapić - Cemre uśmiechnęła się szeroko kiwając głową jak uszczęśliwiony szczeniaczek. Wyraz jej twarzy zmienił się, gdy Ceren postawiła przed nią kubek z mlekiem i Cemre dostrzegła we wnętrzu dłni Ceren długą poprzeczną białą bliznę po ostrzu noża. W jednej chwili wspomnienia z tej strasznej nocy, podczas której Ceren o mało nie odebrała sobie życia, stanęły jej przed oczami.  Ceren przez chwilę nie mogła zrozumieć, co wywołało tą nagłą zmianę atmosfery, ale gdy dostrzegła, gdzie zatrzymał się wzrok jej siostry, zacisnęła dłoń w pięść, by ukryć oznakę jej słabości. - To nic, już nie boli - powiedziała tylko po to, żeby zagłuszyć ciszę, ale oczy Cemre i tak były pełne łez. - Przestań, to nie twoja wina. To niczyja wina. Wszystko już jest w porządku, chodź do mnie - odezwała się Ceren przełykając gulę, która urosła w jej gardle i okrążając wyspę kuchenną, wyciągnęła ramiona w stronę Cemre. Ceren objęła siostrę ze wszystkich sił zmuszając się do powstrzymania łez, które zdradliwie chciały wymknąć się spod jej powiek. Nigdy wcześniej nie była tak szczęśliwa słysząc płacz Sanem jak w tym momencie. - Chodź, zobaczysz jak to fajnie mieć niemowlaka - powiedziała Ceren ocierając łzy, zarówno swoje jak Cemre. - Ostrzegam jedynie, że może odechcieć Ci się mieć własnych - Cemre zaśmiała się przez łzy i posłusznie ruszyła za siostrą do jej sypialni, podążając za coraz głośniejszym krzykiem Sanem. Żadna z nich nie zwróciła uwagi na postać na szczycie schodów, która obserwowała ich wymianę zdań.

Ruchome piaskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz