Dobry człowiek w złym świecie

394 13 16
                                    

Mija trzeci rok od momentu, kiedy wybudziłam się ze śpiączki i dowiedziałam się o chorobie. Przez ten cały czas do mojej głowy wracały kolejne wspomnienia, które powoli zacierały się na tle innych. Zaczęły nawiedzać mnie w snach. Widziałam ludzi i ich twarze. Po takim czasie umiałam odtworzyć praktycznie wszystkich z mojej przeszłości z wyjątkiem jednego chłopaka. Jego twarz, wciąż pozostawała niewyraźna, jakby była rozmyta. Męczyła mnie ta niewiedza. Lubiłam mieć wszystko poukładane w głowie, a ten brunet pozostawał zawieszony pomiędzy kategoriami.

Zaczęłam szykować się na kolejną misję, na której miałam dość proste zadanie, odwrócenia uwagi jednego gościa. Dokończyłam makijaż i założyłam sukienkę, wychodząc przed hotel i wsiadając do auta, w którym czekał na mnie Fabio.

- Pięknie wyglądasz. - Rzucił standardowym komplementem, który zawsze dodawał mi dodatkowej pewności siebie.

Ten mężczyzna miał coś w sobie, coś mnie do niego ciągnęło i nie miałam pojęcia co. Był dla mnie miły, wręcz kochany. Opiekował się mną i zapewniał mi bezpieczeństwo, którego potrzebowałam, prowadząc taki styl życia.

Wjechaliśmy na parking przy plaży, po czym wysiedliśmy z auta i zaczęliśmy kierować się w stronę imprezy na świeżym powietrzu. Był późny wieczór, światełka ocieplały klimat, przeplatając się pomiędzy barem a stolikami. Jak zawsze przed wyjazdem dostałam konkretne instrukcje od Fabia, czego ode mnie oczekuje. Nie tracąc czasu, namierzyłam mój cel, który siedział przy barowym blacie i sączył drinka. Podeszłam do niego, siadając obok na wysokim krześle. Również zamówiłam coś do picia i specjalnie zaczęłam płacić kartą, na której nie miałam pieniędzy.

- Przepraszamy, ale pani transakcja została odrzucona. - Odparł barman, spoglądając na terminal.

- Jakim cudem, przecież mam pieniądze na koncie. - Rozpoczęłam swoją grę.

- A gotówki pani nie ma? - Zapytał, na co tylko czekałam. Otworzyłam torbę i zaczęłam szukać pieniędzy.

Znalazłam portmonetkę i spojrzałam na kilka drobnych, które miałam w niej schowane.

- O nie, brakuje mi pięciu dirhemów. - Odparłam smutno, jeszcze raz przeliczając pieniądze.

Ukradkiem obserwowałam faceta siedzącego z boku. Nie mogłam powstrzymać uczucia satysfakcji, kiedy zerknął w moją stronę.

- Ja zapłacę za tą panią. - Odezwał się mężczyzna, którego uwagę miałam odwrócić. Idealnie poszedł ścieżką, którą dla niego wyznaczyłam.

- Dziękuję Panu, oddam pieniądze. - Kolejna część planu, niech zobaczy moje dobre intencje.

- Nie musi pani, naprawdę, raz na jakiś czas można postawić kobiecie drinka. - Wymamrotał, skanując mnie wzrokiem.

- Jaka pani, Sara jestem. - Podałam mu dłoń i przedstawiając się, używając fałszywej tożsamości.

Później jakoś wszystko samo poszło, zaczęliśmy rozmawiać, coraz bardziej się upijając. Fabio w tym czasie, zajmował się realizacją swojego planu. Nie wiem nawet do końca, na czym on miał polegać. Rześkie powietrze utrzymywało mnie w stanie otrzeźwienia, a plażowy wiatr zmuszał do myślenia. Uciekałam wzrokiem, wypatrując znaku, jaki ustaliłam z Fabiem. Zaczynała, powoli nużyć mnie ta rozmowa, ale musiałam udawać zainteresowaną. Nienawidziłam takiej roboty. Słuchanie o jakiś metodach zatrzymania zmian klimatycznych, przy pomocy prądów wodnych może byłby interesujący, ale dla kogoś, kto zajmuje się takimi rzeczami. Ja byłam tylko głupią wtyczką, dla której liczyło się wykonanie zlecenia. W końcu dostrzegłam Fabia, który wraca do auta i zerka w moją stronę, co było jednoznacznym znakiem, że muszę się zbierać. Pożegnałam więc mojego rozmówcę, wymyślając byle jaką wymówkę. Jak każdy, pytał się o numer i jakikolwiek sposób kontaktu ze mną. W takich przypadkach podawałam fałszywe dane i uciekałam, zanim się zorientowali. Tak też było tym razem.

*Black Rose*Where stories live. Discover now