List (nie) pożegnalny

476 14 14
                                    

Pov: Emily

(Piątek wieczór po przedstawieniu)

- Odwieziesz mnie? - Rzuciłam pytająco do Nate'a, wsiadając na miejsce pasażera, jeszcze zanim zdążył odpowiedzieć.

Wiedziałam, że odpowiedź była twierdząca.

- Nie potrafię zrozumieć, czemu Peggy, wciąż zadaje się z tym ciotowatym Patrickiem. - Wygięłam usta w grymas zniesmaczenia, widząc przez okno, jak moja przyjaciółka wychodzi ze szkolnej hali w towarzystwie tego rudawego blondyna.

- Ja też tego nie rozumiem. Chyba już wolałbym, żeby była z Nickiem, niż tym chłopakiem. - Stwierdził Nate, odpalając silnik i wyjeżdżając ze szkolnego parkingu.

- O proszę! Co cię przekonało, że zmieniłeś zdanie co do Nicka? - Szczerze się zdziwiłam, bo ostatnim razem niemal nie doszło do rękoczynów, kiedy dowiedział się, że Nick i Peggy się spotykają.

- Ej nie przeinaczaj faktów. - Upomniał mnie gniewnym spojrzeniem. - Po pierwsze powiedziałem, że wolałbym, żeby była z Nickiem niż Patrickiem. - Wyrecytował gotową regułkę.

- A po drugie?

- A po drugie, Nick się zmienił. Już nie jest taki sam jak kiedyś. - Powiedział przytłumionym głosem, jakby żałował tej zmiany.

- Ale na lepsze czy gorsze? - Zadawałam kolejne pytania, aby dowiedzieć się jak najwięcej. Dla mnie Nick wciąż był obcy. Nie znałam go na tyle dobrze, żeby stwierdzić, czy się zmienił. Dla mnie zawsze był taki sam.

- Sam nie wiem. - Odparł, nie spuszczając wzroku z drogi. - Jest weselszy, mniej pali i w porównaniu do tego, co było, stał się potulny jak baranek. - Stwierdził, uświadamiając sobie, jak bardzo nowe miasto zmieniło jego przyjaciela.

- To chyba dobrze. - Zaznaczyłam. Peggy zmieniła go na lepsze i tylko to się liczyło.

- Tyle że po każdej kłótni staje się kimś zupełnie innym. Znam Nicka tyle lat i nigdy nie widziałem go w takim stanie. - To miłe, że tak martwi się o przyjaciela. Nie chciałam jednak znaleźć się w jego sytuacji, nie umiałabym wybrać między siostrą a przyjacielem. Mimo że wybór zdaje się, być oczywisty, to jednak przyjaciel, z którym się wychowywałeś, rządzi się własnymi prawami. Poza tym nie mam porównania, bo nie mam rodzeństwa.

Nim się obejrzałam, byliśmy pod moim domem.

- Może chcesz zostać? - Spytałam, wychodząc z auta. Od tygodnia byłam sama w domu, bo rodzice wyjechali w delegacje. A powiem szczerze, że nie chciało mi się spędzać samotnie kolejnego wieczora.

- Nie musisz dwa razy proponować. - Odparł, gasząc silnik auta.

Weszliśmy do środka, zapalając wszystkie światła na dolnym piętrze.

Przygotowaliśmy jakieś przekąski i postanowiliśmy spędzić wieczór na maratonie filmowym "Jak wytresować smoka". Oboje leżeliśmy pod kocem na kanapie w salonie i zaczynaliśmy trzecią część, kiedy dostałam dziwną wiadomość.

Od: Nieznany

Ogarnij swoją przyjaciółkę, bo obrabia ci dupę na mieście.

Na początku zignorowałam tę wiadomość. Nie dawała mi ona jednak spokoju. Numer był zastrzeżony, więc nie mogłam ani odpisać, ani zadzwonić. Odłożyłam, więc urządzenie, wyciszając powiadomienia. Całe swoje skupienie przelałam na oglądanie ostatniej części animacji. Chwila spokoju nie potrwała długo, bo jakiś czas później dostałam kolejną wiadomość, o czym poinformował mnie rozświetlony ekran. Tym razem była to wiadomość głosowa. Serce podskoczyło mi do gardła, a ręce zaczęły niekontrolowanie się trząść. Po obejrzeniu tak dużej ilości horrorów wiedziałam, że takie sytuacje nie wróżą nigdy nic dobrego.

*Black Rose*Where stories live. Discover now