Rodzeństwo

1.3K 70 10
                                    

LARYSA

- W salonie!- rozniósł się męski głos zaraz po tym, gdy William dosyć głośno zapowiedział nasze przybycie

William uśmiechnął się w moją stronę, po czym objął ramieniem i zaprowadził do przestronnego, dobrze oświetlonego salonu składającego się z jasnoszarej kanapy w kształcie litery 'L' z masą poduszek na niej, dwóch fotelów, okrągłym małym stoliczkiem pomiędzy nimi, stojącymi tyłem do wielkiego okna oraz zawieszonymi przy nich zasłonami, a kawałek dalej znajdowały się drzwi na zewnątrz. Na środku salonu stał drewniany stolik. Na wprost kanapy, a na kamieniu zawieszony był telewizor, a tuż pod nim wbudowany mały kominek. Pomiędzy samym kamieniem znajdowały się dwie szafki, na których stały lampki. Wnętrze dopełniał wielki żyrandol z osiemnastoma żarówkami, wiszący na srebrnym łańcuchu

Mój wzrok po przyjrzeniu się pomieszczeniu, do którego weszliśmy, w końcu padł na dwie postacie siedzące na kanapie. Obaj byli do siebie niezwykle podobni, a jednak tak różni

Pierwszy z nich miał brązowe włosy z grzywką opadającą na prawą stronę oraz przystrzyżonych bokach. Jego oczy były zupełnie jak moje - głębokie niebieskie spoglądające na coś w laptopie i nie odrywające wzroku. Ubrany był w czerwoną bluzkę, na którą była założona czarna, rozpięta bluza z kapturem, czarne spodnie oraz buty. Dzięki rozpiętej bluzie mogłam ujrzeć tatuaż, który wychodził spod bluzki i znajdował się prawdopodobnie na piersi lub ramieniu

Drugi z nich również miał brązowe włosy, tyle, że jego włosy były spięte w małego kucyka, a jego oczy były szare - tak jak Williama. Ubrany był w luźną czarną bluzkę na ramiączka, czarne spodnie i buty. Na ramieniu miał tatuaż przypominający wilka. On z kolei był zajęty grą na Xbox

Obaj wyglądali na buntowników i bad boyów. 

- Chłopcy, to nasza mała siostrzyczka, Larysa. Laryso, to są Dean i Matthew.- przedstawił nas William pokazując każdego brata, gdy wymieniał jego imię. Chyba nie zwrócił uwagi na to, jak zareagowałam na słowo "mała", które skierował w moją stronę. Nie byłam mała, tylko niskiego wzrostu.- Przywitajcie się.- polecił zaraz spoglądając na dwójkę młodszych braci

- Hej!- powiedział Dean nie odrywając wzroku od ekranu laptopa

- Ta, hej.- powtórzył Matthew również nie odrywając się od gry

- Musisz im wybaczyć. Niestety nasi bracia są niewychowani.- powiedział niepewnie, jednak zgromił wzrokiem obu chłopaków, którzy spojrzeli na nas w tym samym momencie

- Ona nas w ogóle rozumie?- zapytał niemiło Dean, w ogóle nieprzejęty słowami Williama. Wyglądał raczej...na znudzonego tym wszystkim

- Ona rozumie.- odpowiedziałam czując narastającą złość

- To super. Nie będzie trzeba porozumiewać się na migi.- powiedział Matthew wracając z powrotem wzrokiem do ekranu laptopa

- Jeśli w ogóle będziemy się porozumiewać.- dodał ciszej Dean, jednak ja to usłyszałam i nie powiem...zabolało. Nie poznali mnie, a już zakładają, że nie będziemy rozmawiać

- Polecałbym wam się zachowywać.- powiedział ostrzejszym tonem William, jednak pozostała dwójka nie zareagowała. Westchnął głośno, najwidoczniej załamany ich zachowaniem wobec mnie.- No nic... Pokażę ci dom i twoją sypialnię.- zwrócił się w moim kierunku.- A wasza dwójka ma przynieść rzeczy z bagażnika.- dodał rzucając kluczki w stronę Deana, który bez problemu złapał je w locie

***

William zaraz zaczął pokazywać mi cały dom, opowiadając co nieco o nim. To otoczenie było dla mnie zupełnie inne niż do tej pory. Luka, który widać było, że był zmęczony podróżą, dzielnie chodził za nami krok w krok, wąchając i zapoznając się z nowym dla nas otoczeniem. Kuchnia połączona z jadalnią i łazienka były bardzo przestronne. Sam dom miał swoje zasady, z którymi zostałam zapoznana i musiałam ich przestrzegać, tak jak inni. Dodatkowo dowiedziałam się, że dom posiada tzw. piwnicę, w której znajduje się siłownia, pokój gier oraz część, do której William zabronił mi wchodzić

Sacrificeحيث تعيش القصص. اكتشف الآن