58

199 5 0
                                    

Siedzieliśmy w piątkowy, już wakacyjny wieczór w ogrodzie Kaulitzów. Rozmawialiśmy, co będziemy robić wakacje i o jakich konkretnie myślimy studiach. 
-Ja to bym chętnie poszła na pedagogikę przedszkolną. Dawałabym sobie rade, bo mam wprawę po dwóch braciach. –Marta załapała, o kim mówię. 
-Że niby my jesteśmy jacy… 
-Kłócicie się jak dzieci, bijecie, rywalizujecie… 
-Wcale tacy nie jesteśmy. 
-Nie, wcale –powiedziałam z ironia w głosie, na co Marta parsknęła śmiechem. 
-My sobie idziemy skoro się z nas śmiejecie. 
-Dobra już nie będziemy nasze kochane sześciolatki. Co z tą imprezą, którą planujecie?? 
-Za tydzień w sobotę mama jedzie do naszej ciotki i pozwoliła zrobić małą imprezkę. 
-My z Kasiulą wiemy, jaka będzie mała. 
-Nie będzie duża. Z 50 osób maksimum łącznie z nami. 
-To faktycznie kameralna. A co planujecie? 
-Na pewno dużo muzyki, a po za tym to nie wiemy. 
-Wiecie, co? Pojechałabym do Polski na parę dni. –Powiedziałam swoje życzenie, choć nie wiedziałam jak szybko może się spełnić. 
-Ja też bym odwiedziła starych znajomych. Tęsknie za Ewcią i Chomikiem.
-Ja akurat pojechałabym ogólnie zobaczyć Warszawę, Dominika, może kogoś w końcu znalazł. 
-W sobotę impreza a w następną możemy wyjechać razem. Może małe tourne po Polsce. Musimy coś wiedzieć, bo szykuje się koncert. 
-To nie jest zły pomysł. Skoro nasze dziewczyny są smutne, to my też. 
Wiedziałam, że na nich można liczyć. Byłam szczęśliwa, że pojadę do rodzinnego kraju. 
-Idę do domu. Za chwile wrócę. –Wstałam i poszłam do domu. Skorzystałam z toalety. W głowie narodził się plan. Weszłam do kuchni, wzięłam szklankę zimnej wody i wyszłam do ogrodu. Stanęłam za Billem. 
-Bill… –Gdy się odwrócił oblałam go wodą. W pierwszej chwili był zaskoczony, po chwili jednak podniósł się i ganiał mnie po ogrodzie. Po chwili złapał mnie. Wywrócił na trawę i zaczął łaskotać. Po prawie 10 minutach dał mi spokój, znaczy przestał mnie łaskotać. Pomógł mi wstać, wziął na ręce i zaniósł do łazienki. Odkręcił wodę pod prysznicem. Pociągnęłam go do siebie. Śmialiśmy się z tego, bo ja zaczęłam a byliśmy mokrzy obydwoje. Zakręciliśmy wodę. 
-Dlaczego tylko my mamy być mokrzy? 
-No właśnie. Idź na do ogrodu i weź szlauf a ja odkręcę wodę. 
Poszłam. Poczekałam aż Bill odkręci. Puściłam cały strumień na gołąbki ćwierkające przy stoliku. Ich miny były jeszcze lepsze niż Billa. Laliśmy się tak długo wodą, w końcu było mi tak zimno, że poszłam do naszego domu. Przebrałam się, ale już nie wracałam do nich. Siadłam na łóżku i myślałam o Polsce. Minął tydzień. Nadeszła sobota i impreza.
Wstałam, koło 9 ale nie koniecznie z własnej woli. Marta, co jakiś czas zaglądała czy już wstałam. W końcu, żeby nie musiała już tego robić, wstałam. Umyłam się, zjadłam śniadanie. Miałam usiąść przed telewizorem, ale Marta chciała żebym jej pomogła przy wyborze stroju. Jestem jej przyjaciółką, więc jej pomogłam. Przyszykowała 2 zestawy ubrań. 
-No, więc biała bluzka na jedno ramie i czarne rybaczki dzwony, czy jeansowa mini i błękitna skąpa bluzka. –Patrząc na przygotowane zestawy nie wiedziałam, co wybrać. 
-Zmieszam ci trochę: weź mini i białą bluzkę. Makijaż… Białą kredka zrób oczy a powieki na blady niebieski. 
-Dzięki jesteś wielka. 
-Bez przesady. 
-W co się ubierasz? 
-Nie szukałam, ale chciałabym wyglądać jakoś fajnie. Może coś nowego? Krótkie zakupy? 
-Zdążymy?? 
-W godzinę załatwimy. Impreza na 19-stą, więc damy radę. 
-Dobra. Za 15 minut wychodzimy. –Ubrałam się i wyszłyśmy. Kupienie czegoś, co mi się podoba i czego nie mam było trudne. Stanęłyśmy przy wieszakach z mini. 
-Ta? 
-Mam już taką. 
-Może ta? 
-Nieee… 
-Ta? 
-Też nie. Ta!- Wskazałam na czarno-pomarańczową mini. 
-Fajna. Teraz szukaj rozmiaru. –Znalazłam i poszłam do przymierzalni. W drodze znalazłam żółtą bluzkę z odkrytymi plecami, ale w tym miejscu miała takie coś jakby wiązanie. Ją też wzięłam. Przymierzyłam. 
-Marta? Weź tą bluzkę i daj rozmiar mniejszą. –Gdy ją założyłam było tak jak trzeba. –I jak? 
-Super.
 -Nie kupujesz nic? 
-nie. Nie mam jakoś ochoty. 
Zapłaciłam i wróciłyśmy do domu. Była godzina 12.30. Na ubranie się było jeszcze za wcześnie. Trochę się mi nudziło. Usiadłam przed telewizorem. Przeglądałam kanały. Dziwnie się czułam. Miałam przeczucie, że powinnam zostać w domu, czułam, że stanie się coś złego. W moim brzuchu czułam coś takiego dziwnego. Pomyślałam, że może coś zjadłam. Walałam się tak po kanapie do 17.30. Poszłam się ubrać, zrobić makijaż, założyłam łańcuszek, od Billa. Świetnie dopełniał całość. Była 18.30 Gdy razem z Martuchą wyszłyśmy z domu. W domu naprzeciwko było już dość spokojnie. Weszłyśmy. Cały zespół i Andreas siedzieli z salonie. 
-Przyszły nasze panie…-Powiedział Georg. Poczułam lekkie rumieńce na policzkach. Bill podszedł i się przywitaliśmy, tak samo jak Marta i Tom. 
-Ślicznie wyglądasz –szepnął Bill, a ja czułam się lepiej niż kiedykolwiek, choć niepokój cały czas mnie dręczył. Powoli schodzili się różni ludzie. Większość to nasza stara klasa. Było też parę innych osób ze szkoły. Zaczęła grać muzyka. Chciałam tańczyć, ale Bill nie chciał dać się wyciągnąć. 
-Chodź albo poszukam sobie kogoś do tańca. –W końcu się ruszył. Tańczyliśmy tak jakby nic poza nami nie istniało. Nie liczyło się, że jesteśmy w tłumie, nie liczyło się, że ktoś może na nas patrzeć. Najważniejsi byliśmy my. Czas mijał. Co jakiś czas coś popijałam, ale w nie wielkich ilościach. Szumiało mi już w głowie, jednak nie chciałam przestać, tańczyłam, piłam. Później pamiętam tylko migawki: tańczyłam z Billem, potem z Tomem. On prowadził mnie gdzieś… 
Otworzyłam oczy, bo słońce wstające słońce świeciło mi w oczy. Rozejrzałam się po pokoju. No tak, dom Kaulitzów. Obok mnie, tak samo jak moje, nagie ciało. Lecz nie tak dobrze znane, jakieś obce… Wystający czubek głowy wyjaśnił mnie gdzie i z kim jestem. Dla pewności dotknęłam dredów. Nie… Ja nie mogłam… Roztrzęsiona wyszłam z łóżka. Ubrałam się i otworzyłam zamek w drzwiach. Wyszłam. Na horyzoncie nie było osób, których w tej chwili nie chciałam spotkać. Marta i Bill spali w salonie na kanapie. Wyszłam z domu. To, co czułam było straszne. Nie chciałam ich skrzywdzić. Teraz osoba, którą kocham i moja przyjaciółka mnie znienawidzą.

Historia Kathrin i BillaWhere stories live. Discover now