52

210 7 2
                                    

Obudziłam się i od razu wyszłam z łóżka nie zwracając uwagi, czy był w nim Bill, czy nie. Wyszłam na korytarz i szłam prawie do końca. Zapukałam do drzwi od obecnego pokoju Marty. Otworzył Tom. Był chyba sam. Patrzył na mnie wzrokiem, tak podobnym do Billa. Przybliżyłam twarz do jego. Nasze usta zetknęły się. Poczułam wsuwający się język do moich ust. Nagle obraz się urwał. Nastąpiła jakby ciemność. Otworzyłam oczy. W głębi duszy cieszyłam się, że to Bill.
- Miła pobudka… Była moja kolej. Wstajemy? 
- Nieee… Mam chęć jeszcze poleżeć.
- No, dobra, ale ja na chwile muszę wyjść.
Bill wstał i wyszedł. Po kilku minutach wrócił i położył się. Położyłam głowę na jego barku a dłonią gładziłam jego tors. Rozległo się pukanie do drzwi.
- Proszę – powiedziałam
- Nie wchodzić – szepnął Bill. W szparze w drzwiach ukazała się głowa Marty.
- Przeszkadzam?
- Nie.
- Obudziłam was?
- Nie.
- Wstajecie?
- Nie.
- Możesz powiedzieć coś innego?
- Nie.
- Widzę, że się nie dogadamy.
- Nie no, już się uspokój. Nie przeszkadzasz, bo nie robimy nic konkretnego. Nie obudziłaś nas, bo już trochę nie śpimy. A wstać nam się nie chce. Potrzebujesz coś konkretnego?
- Nudzi nam się z Tomem i pomyśleliśmy, że może coś wymyślicie. Widzę, że wy raczej nie wstaniecie.
- Wstajemy za chwile, ale i tak nie wiem, co możemy robić.
- Ale ja chyba wiem. Tom też się zgodzi – powiedziała Bill. 

Chcieć, nie chcieć trzeba było wstać. Ubraliśmy się. Zeszliśmy na śniadanie. Potem Bill rozmawiał z Tomem po niemiecku. Bill wyszedł i po chwili wrócił z kartonowym pudełkiem. Podał mi niemiecką nazwę, ale nie bardzo wiedziałam, o co chodzi. Jednak, gdy na podłodze rozłożył plansze w żółte, zielone, czerwone i niebieskie kropki wiedziałam, że to twister.

-Kto kręci?

-Najpierw mogę ja.

Wszyscy się zgodzili i zaczęliśmy grać.

Zakręciłam i wypadło „lewa ręka zielony”. Następne dwa ruchy bardzo skomplikowały pozycje. Marta była oparta na Tomie, a Bill ich podpierał. Jedna Tom się pośliznął i bliźniacy odpadli z gry.
-Marta zostajesz, póki nie zmierzysz się z pozostałymi osobami po dwa razy.
Tom podjął się losowania pól. Po kilku dość dziwnych pozycjach Marta odpadła pierwsza. Potem Bill nie wyciągnął się tak bardzo jak ja i upadł. Gdy już skończyliśmy wszyscy mieli do mnie pretensje.
-Ale to było ustawione, kto wygra – powiedziała Marta.
-Dlaczego -dopytywali się bliźniacy. Kiwnęłam głową, żeby Marta nic nie mówiła. Ale na próżno.
-Macie przed sobą najlepszą gimnastyczkę w W-wie.
-Nie najlepsza.
-No prawie zajęłaś drugie miejsce.
-Katrin? I ty nam nic nie mówiłaś??
-No jak to. Zrobisz szpagat albo, chociaż mostek?
-Potrafię leżąc na brzuchu kolanami dotknąć uszu.
-I nie ma się, czym chwalić? Ja tak nie potrafię. Moja dziewczyna jest gimnastyczką i ja nic nie wiem.
-Po, co Ci miałam mówić jak już z tego zrezygnowałam. Zresztą teraz mam i tak mniej czasu.
Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas, a potem poszliśmy na miasto zjeść obiad. Dzień minął dość szybko.
Następnego dnia wstaliśmy późno. Tom z Marta gdzieś wyszli. Po śniadaniu usiadłam z Billem w pokoju. Do drzwi ktoś zadzwonił. Leniwie poszłam otworzyć. Przed drzwiami stała kobieta w wieku Ok 40lat. Nie wysoka o rudawych włosach upiętych w ciasny kok.
-Dzień dobry. Nazywam się Elwira Shirer. Mam tu kogoś uczyć języka niemieckiego.
-A tak, mnie. Proszę wejść. Nazywam się Katarzyna Kwiatkowska. Tu do pokoju. Bill to jest pani Elwira Shirer i będzie mnie uczyć niemieckiego.
-A czy ten młodzieniec musi tu siedzieć? Nic nie może cię rozpraszać.
-No, więc nie musi. Bill później przyjdziesz.
-Dobra zadzwonisz, kiedy.
Bill wyszedł, a pani Elwira zaczęła nieco mi tłumaczyć? W bardzo ciekawy i wesoły sposób przekazała mi, jaki sposób i w jakiej sytuacji. Nawet się nie obejrzałam a minęły dwie godziny.
-Nasz czas minął. Przyjdę w środę około tej samej godziny. Na pewno wiesz, że będę przychodzić trzy razy w tygodniu. Poniedziałek, środa, piątek.
 Zadzwoniła do Billa, który przyszedł z Marta i Tomem.
-Katrin pamiętasz, że piątek idziemy na Sylwestra? – Spytał Bill.
-Pamiętam, ale ja chyba nie pójdę.
-Dlaczego?
-Nie mam, w co się ubrać. Przecież nie pójdę w spodniach albo spódnicy.
-No to się ubieraj i wychodzimy…

Historia Kathrin i BillaWhere stories live. Discover now