19. To jest to moje życzenie.

782 60 48
                                    

Przed strachem możemy uciekać w nieskończoność, zagłuszać go różnymi rodzaju używkami i wypierać go ze swojego życia dopóki nie staniemy z nim twarzą w twarz. Gdy się to wydarzy, nasze ciało reaguje szybciej niż psychika, gdyż wie, że jest w momencie zagrożenia. Boimy się tego, co może się dziać w następnych minutach i szukamy drogi ucieczki oraz pomocy, której tak naprawdę już nie mamy.

Było za późno...

Przełknęłam gulę w gardle, która urosła w jednym momencie i mocno zacisnęłam ręce w pięści, wbijając sobie przy tym paznokcie w wewnętrzne części dłoni. Za wszelką cenę próbowałam przybrać kamienny wyraz twarzy, aby nie pokazać tego, jak bardzo przerażona byłam w tamtym momencie. Starałam się z całych sił unormować mój oddech, który z sekundy na sekundę przyśpieszał coraz bardziej, dostosowując się do wręcz gwałtownej pracy mojego serca. Każdy wdech powietrza pomieszanego z jego zapachem fundował mi nowe ciarki na plecach i łzy, które czułam pod powiekami. W tamtym momencie najbardziej na świecie chciałam uciec z tego miejsca i biec ile sił w nogach, aby być, jak najdalej od jego osoby i wspomnień, które znowu powracały do mojej wyobraźni, przybierając bardziej rzeczywistej wersji. Niestety nie mogłam się ruszyć nawet o milimetr, gdyż moje ciało zamieniło się w słup. Stałam przed nim, patrząc w jego iskrzące niebieskie tęczówki i błagałam, by piekło nie powracało znowu na ziemię. Usiłowałam się wybudzić ze snu, lecz jedyne co poczułam to przebitą skórę dłoni przez moje zbyt ostre i długie paznokcie, które wbijałam sobie do krwi.

Miałam wrażenie, że czas się zatrzymał, a sekundy przybrały wymiar dłużących się godzin, które katują moją obolałą duszę jego siarczystym spojrzeniem. Ziemia pod moimi nogami zaczęła się momentalnie zapadać i miałam wrażenie, że znów powróciłam do ciągnącego się w nieskończoność koszmaru.

Kiedy wydawało mi się, że znowu zaczyna brakować mi powietrza, do mojej głowy wpadł jeszcze bardziej chory pomysł niż kiedykolwiek.

Jebać.

Byłam chyba naprawdę masochistką.

Uniosłam głowę i z takim samym zapałem i chęcią mordu popatrzyłam mu się prosto w oczy, zagłuszając strach, panikę i wszystkie wspomnienia. Zrobiłam prostą rzecz- zaczęłam zachowywać się tak samo jak on.

Nie daj się zabić.

Widziałam przez ułamek sekundy to zdezorientowanie w jego oczach.

– Witam. A teraz z łaski swojej się odsuń, gdyż muszę wykonać ważny telefon. – powiedziałam najbardziej wypranym głosem i uniosłam wyżej lewą rękę, w której trzymałam iphona.

Jego zszokowany wyraz twarzy dowodził mnie o tym, że Devon całkowicie nie spodziewał, że zachowam się w taki sposób. Cóż, chyba nie tylko on, ponieważ najbardziej zaskoczyłam samą siebie. Tak, serce miałam w przełyku, a dodatkowo czułam, jak po wewnętrznej stronie prawej dłoni powoli spływa krew, lecz pierwszy raz posłuchałam nie strachu i lęku, ale słów Alice i Chole. Wiedziałam, że kiedyś w końcu musiała nadejść ta chwila.

– Kiedy się jeszcze spotkamy ? – zapytał tym obrzydliwym tonem, który nadal prześladował mnie w najgorszych koszmarach, przypominając mi to, co było.

Uśmiechnęłam się fałszywie, tak jak za każdym razem, gdy rozmawiam z rodzicami i westchnęłam.

– Jak dostaniesz się do nieba w co szczerzę wątpię, to może za jakieś dobre sto lat. Szybciej tego nie przewiduje. – rzekłam, a gdy dostrzegłam ogromne zdziwienie na jego twarzy, wyminęłam go od razu, nie czekając na Carle i Freye.

Jeden do zera dla mnie sukinsynie.

Nie oglądając się w tył, szybko pobiegłam z żołądkiem przypominającym supeł w stronę wyjścia z plaży i skierowałam się do auta Carli, starając się nie wyrzygać wnętrzności po drodze. Moje serce wyrywało się z ciała, a pisk w uszach zagłuszał wszystko inne w tym głosy Carli i Frei.

Dark ViewOnde as histórias ganham vida. Descobre agora