Rodzina cz.5

8 0 0
                                    

[Feniks]

Zanim wraz z przywódczynią i piątką strażników dotarliśmy do zaprzyjaźnionego stada, przybiegli do nas Fox i Lotos z wieścią że Rosita uciekła. Przywódczyni zabrała do pomocy, w znalezieniu Rosity, jedynie mnie i nikogo więcej. Kazała całej reszcie zawrócić do stada i wszystkim napotkanym po drodze strażnikom, którzy już rozpoczęli poszukiwania. Nie rozumiem. Dlaczego tak? To nie logiczne. Chyba że... Nie, to nie możliwe. Nie.

Szłam jak najszybciej się da, trzymając siostrę blisko siebie, próbując o tym nie myśleć: – Rosita, wiesz ile w okolicy jest drapieżników i obcych? Coś mogło ci się stać, ta klacz o której wspomniałaś...

– Ale się nie stało – przerwała mi, oglądając się kolejny raz za mamą.

– Wiesz jak się o ciebie martwiłyśmy? – Schyliłam głowę na wysokość wzroku siostry, przygarnęłam ją do siebie jak tylko na mnie spojrzała. Nie wyobrażam sobie że mogłabym jej więcej nie zobaczyć.

– No... Ja...

Nie jestem pewna czy Chaos na niej zależy, cały czas myślałam że jest jej ulubienicą, ale... Wysłałaby wtedy więcej strażników na poszukiwania, a nie ich odsyłała. To nie ma sensu.

Doprowadziłam siostrę aż do wzgórza. Czekała tam na nas Ivette, obserwująca na leżąco stado szykujące się do snu.

– A już miałam nadzieje że nie wrócisz – powiedziała do Rosity.

– Iv, byłoby ci smutno bez siostry – odezwałam się łagodnie.

– Ani trochę. – Nie spuszczała z niej oka: – Gdzie byłaś? – dodała z naganą w głosie, kładąc uszy.

– O co ci chodzi? – spytała Rosita z wyrzutem.

– Nie wolno ci opuszczać stada. – Ivette podniosła się.

– Iv, co się stało? Dlaczego tak do niej mówisz? – Stanęłam między nimi.

– Ty też jesteś po jej stronie? – Zacisnęła zęby, zniżając głowę, jakby chciała zaatakować.

– Co ci jest? – Popatrzyłam po niej całej, napuszyła pióra, w tym złamanym skrzydle również.

Przybiegła Serafina, zatrzymując się obok nas zmieszana. Ivette odwróciła do niej głowę, wyprostowała się, kierując uszy do przodu.

– Tak, nareszcie wróciła – powiedziała z udawaną radością.

– Musisz być taka wredna? – spytała Seraf.

– Iv, chodź, porozmawiamy. – Odciągnęłam ją na ubocze.

– To z Rositą trzeba rozmawiać. – Wyszarpała się, rozkładając skrzydło: – Dlaczego ona nie ma kary? Gdzie mama?

– O to jesteś zła?

– Nie, niby dlaczego miałabym być zła? – Odwróciła się tyłem do mnie, odpychając skrzydłem.

– Iv...?

Przycisnęła je do boku, zwiesiła głowę, wzdychając rozpaczliwie.

– Iv, martwię się o ciebie. – Dotknęłam ją ledwo pyskiem, a uderzyła o moją klatkę piersiową skrzydłem, znów odpychając.

– Zostaw mnie – wycedziła, mierząc mnie wzrokiem.

– Mama musiała coś załatwić, na pewno ukarze za tą ucieczkę Rosite. – Jeśli nie, to i tak nic nie zrobię, źle bym się czuła wymuszając na matce by ukarała jedną z moich sióstr, chciałabym by obie były szczęśliwe, ale nie kosztem drugiej.

Jednorożce i ZaklęciWhere stories live. Discover now