Prolog

122 16 19
                                    

Pięcioletni szarowłosy chłopak rozglądał się po najbliższym otoczeniu z fascynacją i błyskiem ekscytacji w oczach. Dłonie zaciskał na szelkach swojego małego plecaczka z motywem ze swoim ulubionym pokemonem – Charizardem, i dzielnie szedł przed siebie po skalistej dróżce pośrodku lasu gdzieś w górach na terenie Hida w prefekturze Gifu.

Jakieś kilka metrów przed nim szli jego rodzice. Ci byli jednak aktualnie pogrążeni w kłótni. Ojciec chłopca zarzucał jego matce, że ta niezbyt dokładnie zaplanowała ich wspólne wakacje i teraz bez celu łażą po jakiś średnio atrakcyjnych górach, zamiast robić coś naprawdę ciekawego.

Mały chłopiec był przyzwyczajony do tego typu sytuacji, dlatego nawet nie słuchał swoich rodziców i ich wrzasków. Żałował jednak, że te płoszyły wszystkie pobliskie ptaki, bo on uwielbiał przyglądać się różnym zwierzętom, zwłaszcza w ich naturalnym środowisku.

Starał się jednak myśleć pozytywnie, dlatego skupiał swoją uwagę na pobliskiej roślinności oraz przebijających się co jakiś czas między drzewami widokach odległych gór, które częściowo skryte były w chmurach.

W którymś momencie usłyszał cichy szum, więc przystanął na chwilę, żeby móc lepiej go usłyszeć. Rzeczywiście, z oddali dało się słyszeć odgłos, który jednoznacznie wskazywał na przepływający gdzieś w okolicy strumień. Chłopiec podążył więc za dźwiękiem, tym samym zbaczając z wytyczonego szlaku.

Przedzierał się przez różne zarośla, ale chęć zobaczenia strumienia rekompensowała mu wszystkie uderzenia gałęzi w twarz i liczne otarcia. Od ojca usłyszał niedawno, że w takich górach często rzeki tworzą mniejsze lub większe wodospady, a chłopak bardzo pragnął takowy zobaczyć. To była jego pierwsza tego typu wycieczka, więc wszystko wokół wydawało mu się niesamowite i niemal bajkowe.

Wreszcie pięciolatek dotarł nad niewielki, płytki strumyk. Woda była w nim nieskazitelnie czysta i powolnie spływała w dół wzniesienia. Chłopczyk uklęknął nad nim i z fascynacją przyglądał się dnu strumienia.

W którymś momencie wyciągnął swoją niewielką dłoń, chcąc zanurzyć ją w wodzie. Włożył rękę do strumienia, jednak bardzo szybko ją cofnął. Nie spodziewał się, że woda, która w nim płynie będzie aż taka zimna.

Chciał podzielić się tym odkryciem ze swoimi rodzicami, więc odwrócił się, żeby móc im o tym powiedzieć.

Niestety, za nim nikogo nie było. Chłopiec zdał też sobie sprawę, że już jakiś czas nie słyszy ich kłótni.

W pierwszej chwili bardzo się wystraszył. Zaraz jednak się uspokoił, tłumacząc sobie, że rodzice pewnie czekają na niego na szlaku. Mimo wieku był dość inteligentnym i zaradnym chłopcem, więc ze spokojem wstał z klęczek i ruszył tą samą trasą, którą dotarł wcześniej nad strumień.

Tak przynajmniej mu się wydawało. Niestety, minęło ponad dziesięć minut, a on wciąż błądził przez zarośla, nie natrafiając na ślad ani swoich rodziców, ani jakiegoś wytyczonego szlaku. Tym razem nie naprowadzał go żaden dźwięk, więc mógł się zdać jedynie na swoją pamięć, jednak coraz bardziej się stresował, przez co każde drzewo wyglądało dla niego teraz tak samo.

W którymś momencie chłopczyk uświadomił sobie, że znajduje się pośrodku lasu, a wokół słychać jedynie śpiew ptaków.

Zaczął panikować.

— Mamo! Tato! — krzyknął najgłośniej, jak tylko potrafił.

Niestety, odpowiedziało mu jedynie słabe echo.

Secrets of my heart || TenSugaWhere stories live. Discover now