One shot

396 22 3
                                    

Wszystko było przygotowane na święta, potrawy w lodówce gotowe, mieszkanie wysprzątane, choinka pięknie przystrojona. Zmęczona usiadłam na kanapie biorąc książkę do ręki a obok mnie siedział mój syn.
-Kto jutro będzie na wigilii? - zapytał.
-Wujek Alek z ciocią Basia i dziećmi, Zośka znaczy wujek Tadek z ciocią i dziećmi, moje rodzeństwo i siostra Taty z Babcią - odpowiedziałam.
-Czemu nazwałaś wujka Zośką? - zapytał.
-Nie opowiadaliśmy ci? Tata, wujek Alek i Tadeusz mieli pseudominy w czasie wojny - odpowiedziałam.
-Tata miał Rudy, Wujek Maciej miał Alek a wujek Tadek miał Zośka przez swoją dziewczęca twarz - dopowiedziałam.
-A ty miałaś jakieś pseudomin jak byłaś w szarych szeregach? - zapytał.
-Wandzia, twój ojciec to wymyślił - powiedziałam śmiejąc się na samą myśl że naprawdę mnie tak wołali.
-Mamuś ja będę szedł do kolegi złożyć życzenia - powiedział.
-Do kolegi? - zapytałam.
-Dobra do Wiktorii - powiedział zawstydzony.
-Pozdrów ją odemnie - odpowiedziałam uśmiechając się.

Gdy mój syn wyszedł usłyszałam dość głośny śmiech z łazienki.
Odłożyłam książkę i powoli zaczęłam kierować się w stronę pomieszczenia.
Drzwi były lekko uchylone, w środku był Janek z naszą najmłodszą córko.
Uchyliłam w miarę bez szelestnie drzwi i po prostu patrzyłam co robią.
Nasza córka nakładała piankę do golenia na policzki mojego męża i pomaga mu w goleniu. Muszę przyznać że ten widok był prze słodki.
-Tato a kogo kochasz najbardziej z nas? - zapytała Monika.
-Każdego z was kocham tak samo, każdy z was jest dla mnie najważniejszy - odpowiedział i pocałował w czoło.
-Kocham cię Tatuś - powiedziała tuląc się do niego.
-Ja ciebie też słońce - powiedział.
~**~
-Mama! - krzyknęła uradowana.
-Cześć słońce - powiedziałam przeczesując jej lekko rudowawe włosy jak u Janka.
-Ładnie podsłuchiwać? - zapytał Janek.
-Oj tam oj tam - odpowiedziałam.

~**~
Wigilia

Stół a w zasadzie dwa, bo musieliśmy złączyć ze sobą były już pięknie ustrojone, pod choinką leżała sterta prezentów a w tle cicho grały kolędy a my czekaliśmy na naszych gości.
Pierwsi pojawili się Zawadzcy.
-Cześć Tadziu - powiedziałam przytulając mojego przyjaciela.
-Nie trzeba było - powiedział Janek widząc prezenty w rękach Hali i Zośki.
-Bądź żeś cicho - odpowiedziała Hala.
-Serwus Małgosia - powiedział Bytnar przybijając piątkę z dziewczyną.

Kolejni przyszła Danusia z rodziną i mamą Janka, potem Alek z Basią i chłopcami, Natalka z Jeremin, Hania z mężem i oczywiście mój brat musiał się spóźnić, ale w końcu wszyscy zasiedliśmy do stołu.
Po kolacji dzieci wzięły się za rozdawanie i rozpakowywanie prezentów a my mieliśmy chwilę aby porozmawiać.
-Dożyliśmy pięknych czasów - powiedziała Basia.
-Razem, wciąż się przyjaźnimy - powiedziałam.
-Pamietacie jak Rudy się oświadczył? - zapytał Alek.
-Boże Monia wtedy przy tym była - powiedział Janek.
-A właśnie co u niej? - zapytał Zośka.
-Nie wiem, podobno wyjechała do Anglii - odpowiedział Alek.

-Mamo możemy wyjść na dwór?- zapytała moja córka.
-Jasne skarbie tylko uważajcie na siebie, Krzyś pilnuj ich - powiedziałam.

-Może i my byśmy rozpakowali prezenty? - zapytała Hala i każdy przytaknął.

Został mi prezent od Janka, małe czerwone pudełeczko. Aż przypomniało mi się jak otwierałam prezent gdzie był pierścionek zaręczynowy.
W środku pudełka były złote kolczyki w kształcie serc.
Spojrzałam się na Bytnara, który uśmiechał się od ucha do ucha taki sam jak w 1939.
-Podobają się? - zapytał.
-Są piękne dziękuję - odpowiedziałam całując chłopaka w policzek.

Rozmawialiśmy przez dłuższy czas a potem naszym gościom zaparzyłam herbatę, usiedliśmy na kanapę i zaczęliśmy przeglądać albumy.

-Skąd jest to zdjęcie? - zapytał Krzyś.
Pokazując zdjęcie z początków wojny, gdzie ja, Alek, Basia, Hala, Zośka i Janek byliśmy nad jeziorem.
-Byliśmy nad jeziorem, to zdjęcie jest z początków wojny. Twoja mama wtedy została wrzucona do wody przez Zośkę i twojego ojca - odpowiedział Alek a Rudy parsknął śmiechem.
-Ja chora przez was byłam potem- powiedziałam.
-Ale miałaś super przystoinego pielęgniarza - powiedział Janek.
-O kim ty mówisz? - zapytał Maciej i każdy wybuchł śmiechem.
-Glizda chcesz poduszką dostać?- zapytał Bytnar.
-No już mi tu będziecie się poduszkami rzucać - odpowiedziałam.

-Mam pomysł - powiedział Janek wstając.
Za chwilę wrócił z statywem i aparatem.
-Rodzinne zdjęcie, tylko musicie się ścisnąć aby być w kadrze - powiedział ustawiając sprzęt a my scisnelismy jak najbardziej mogliśmy.
-Ser!! - krzyknęliśmy chórem i oślepił nas lekko blask lampy.

Po 22 każdy rozszedł się do swoich domów a nam zostało posprzątać a przynamiej jedzenie schować.
Po północy w końcu przebrałam się w piżamę i wycieczona położyłam się do łóżka.
-Ekhem - odkaszlnął Bytnar a ja spojrzałam się na niego nie zrozumiale. Rozłożył szeroko ręce i wtedy zrozumiałam o co mu chodzi. Przesunęłam się bliżej jego i mocno wtuliłam się w mojego męża.
-Tak lepiej - szepnął.
-Kocham cię Aluś - powiedział całując mnie w czubek głowy.
-Ja ciebie też Rudy - odpowiedziałam.

Albo dziś albo nigdy | Jan Bytnar KNS| Zakończone Where stories live. Discover now