~6~

683 26 5
                                    

31 sierpnia ostatni dzień wakacji. Siedziałam na pomoście patrząc jak Janek, Alek, Tadeusz i kilkudziesięciu chłopaków bawią się w wodzie.
Dosiadła się do mnie Hala i śmiałyśmy się w niebo głosy jak chłopaki co chwilę wywracali się w wodzie.
Z Halą poznałam się w dość interesujących okolicznościach a dokładniej.
Pewnego wieczoru Janek z Zośka przyszli do mnie z dwoma butelkami wódki żeby się "rozluźnić". W przeciągu 2 godzin wypili te dwie butelki i jak i Rudy i Zawadzki upili się w trzy dupy mówiąc wprost. Janka zaprowadziłam do łóżka a nie wiedziałam gdzie Zośka mieszka, ale w jego marynarce znalazłam numer do Hali . Przyszła do mnie i zdecydowałyśmy że i on u mnie przenocuje. Spędziłyśmy w zasadzie całą noc i dzień następny nad opieką tymi dwoma głupkami i w ten sposób się zaprzyjaźniłyśmy.

-A panienki tu tak same? - usłyszałam głos Anondy.
-Tak a co? - zapytała Hala.
- Można się dosiąść? - zapytał.
-Jasne - powiedziałam moja przyjaciółka.
Anoda dosiadł się koło mnie trochę za blisko. Mógł mówić co chciał ale widać było że jest we mnie zakochany. Gdy byłam gdzieś gdzie był on to kleił się do mnie, słodził mi. Lubiłam Janka ale tylko jako przyjaciela co nie raz mu mówiłam.
Po chwili zaczął się bawić moimi włosami co dało mi tak zwany czerwony alarm. Szybko wstałam i pobiegłam w stronę koca rozłożonego na trawie gdzie były moje i Janka rzeczy. Niestety Rodowicz pobiegł za mną.
-Hej mała gdzie uciekasz? - zapytał przyciągając mnie do siebie.
-Anonda ja jestem - nie zdążyłam dokończyć bo przerwał nam Bytnar.
-Anonda łapy zdala od niej! - krzyknął rzucając się na niego. I wtedy zaczęła się bijatyka pomiędzy nimi.

Tadeusz z Maćkiem wkroczyli do akcji i rozdzielili ich. Rozkazałam Rudemu aby się ubrał i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Bytnar próbował coś zagadać ale przez całą drogę powrotną nie odzywałam się. Nigdy nie byłam za rozwiązywaniem problemów bójka a jeszcze jak ja byłam ty problemem to tym bardziej.

Gdy weszliśmy do domu stanowczym tonem powiedziałam aby usiadł na krześle i poczekał żebym mu przemyła rany. Niby to było zaledwie kilka ciosów to Janek nie należy do umięśnionych więc skończył z rozbitym nosem, łukiem briowym i lekkimi zadrapaniami na kostkach u ręki.

Gdy przemywałam jemu nos wzdrygnął z dezaprobatą.
-Ał - powiedział.
-I na co ci to było - powiedziałam bez emocji.
-Aluś nie gniewaj się - powiedział przysuwając mnie do siebie.
-Wiesz doskonale jaki mam stosunek do rozwiązywania problemów bójka - powiedziałam odsuwając się.
-Poniosło mnie - powiedział z żalem.
-Po prostu jak widziałem że cię dotyka to zagotowało się we mnie - powiedział.
-Janek proszę cię nigdy więcej nie bił się z mojego powodu - powiedziałam odkładając wodę utlenioną.
-Nie będę obiecuje - powiedział wstając do mnie.
-Nie wstawaj bo nie skończyłam - powiedziałam.
-Muszę ci zszyć łuk brwiowy - powiedziałam.

Odkaziłam igłę, nić chirurgiczną i zaczęłam.
-Boli? - zapytałam.
-Trochę - odpowiedział.
-Zaraz kończę, jeszcze chwilę musisz pocierpieć - powiedziałam.
-Ważne że jesteś przy mnie - powiedział otulając moje nogi swoimi rękami.
-Podnieś głowę - powiedziałam.
-I ostatnie, gotowe - powiedziałam.
-Wiesz że jesteś nie zastąpiona? - zapytał.
-Rudy nie podlizuj się - powiedziałam.
-Wybaczysz mi? - zapytał.
-Wybaczyć to już ci wybaczyłam ale zła jestem po prostu - powiedziałam kładąc ręce na jego policzkach.
-Kocham cię do szaleństwa - powiedział i skradł szybkiego całusa.
-Co powiesz na kolację w ramach przeprosin? - zapytał.
-Z miłą chęcią - odpowiedziałam a chłopak mnie pocałował.


1 września
Dzień niby taki jak zwykle początek roku dla dzieciaków ale ten dzień zmienił wiele. Rano wstałam i zrobiłam śniadanie dla mnie i Rudego.

Gdy jedliśmy śniadanie włączyłam radio i usłyszeliśmy komunikat którego nikt się nie spodziewał.
"Halo, halo tu Warszawa i wszystkie rozgłośnie Polskiego Radia. Dziś rano o godzinie 5 minut 40 oddziały niemieckie przekroczyły granicę polską łamiąc pakt o nieagresji. Bombardowano szereg miast. Za chwilę usłyszą państwo komunikat specjalny
A więc wojna. Z dniem dzisiejszym wszelkie sprawy i zagadnienia schodzą na plan dalszy. Całe nasze życie publiczne i prywatne przestawiany na specjalne tory. Weszliśmy w okres wojny. Cały wysiłek narodu musi iść w jednym kierunku. Wszyscy jesteśmy żołnierzami. Musimy myśleć tylko o jednym: walka aż do zwycięstwa.”

Albo dziś albo nigdy | Jan Bytnar KNS| Zakończone Where stories live. Discover now