~1~

2.5K 42 10
                                    

Początek lata 1939r.
Nazywam się Alicja, w Lipcu skończę 19 lat. Mieszkam w samym centrum Warszawy z Mamą, Tatą i czwórka rodzeństwa Natalią, Hanią, Dawidem i Maciejem. Jestem Najstarsza, Natalia ma 15 lat, Hanią 13, Dawid 10 a Maciej 9.
Plany na przyszłość?
Niedawno skończyłam liceum, chcę zrobić rok wolnego od szkoły i dorobić aby usamodzielnić się jeszcze bardziej. Później studia a dalej?

03.07.1939r.

Siedziałam spokojnie nad Wisłą czytając krzyk nad Wisłą. Uwielbiałam takie chwile. Szum wody, lekki wiaterek, ja i książka czy może być lepiej?
Będąc na 100 stronie dosiadł się do mnie pewien chłopak. Lekko rudawe włosy, piegi i szeroki uśmiech.
-Panienka sama? - zapytał nieznajomy.
-Sama sama - odpowiedziałam zaczytana.
-Jan Bytnar, wołają mnie Rudy - powiedział wyciągając rękę.
-Alicja Zawadzka - powiedziałam.
-Może uznasz mnie za dziwna osobę bo znamy się kilka minut a już panienkę zapraszam ale co ty na to aby przyjść dziś na potańcówkę? - zapytał Janek.
-Wsumie czemu nie ale gdzie mam przyjść? - zapytałam.
-Na słoneczną 4 będę czekał - powiedział Bytnar.
-A o której? - zapytałam.
-16, niestety muszę już iść, Do zobaczenia panienka! - krzyknął i pobiegł w stronę ulicy Dworcowej.

Zaraz i ja zebrałam się i zaczęłam powoli iść w stronę domu aby się przebrać itp.

-Dzień dobry Mamuś - powiedziałam wchodząc.
-Dzień dobry Kochanie obiad już gotowy - powiedziałam kobieta w kuchni.
-Niestety nie zjem, zaraz będę musiała iść - powiedziałam odkładając torebkę.
-A to gdzie się wybierasz? - zapytał Ojciec.
-A na potańcówkę Tato - powiedziałam.
-Z kim? - zapytał podejrzliwie.
-Z Małgosia, moja przyjaciółka - skłamałam, a co miałam powiedzieć? Że idę na potańcówkę z chłopakiem gdzie znam tylko jego imię? Wiadome jest że Tata mnie nie puści wtedy.
-Oj Mieciu puść dziewczynę, niech się trochę zabawi - powiedziała moja rodzicielka.
-A niech wam będzie, tylko masz nie wrócić pijana! - zagroził.
-Tato - powiedziałam i poszłam do pokoju.

Wybrałam sukienkę biała w czarne kropki do kolana, czerwone baletki, włosy zostawiłam rozpuszczone tylko trochę przeczesałam. Makijażu nie robiłam bo w zasadzie może w moim 19 letnim życiu miałam ze 2 razy makijaż na twarzy i to naprawdę delikatny.

Nim się obejrzałam była już 15:40 czas gonił, zarzuciłam torebkę i wyszłam. Udałam się na przystanek Tramwajowy, tramwaj miał być 15:45 była już 15:50. Nie lubiłam się spóźniać, wolałabym już być przed czasem niż się spóźnić.

O 16:10 w końcu dotarłam do wyznaczonego miejsca, zobaczyłam Rudego, znaczy Janka już lekko zestresowanego czekającego przed wejściem.

-Już jestem, przepraszam ale tramwaj się spóźnił - powiedziałam.
-Nic się nie stało, ważne że jesteś-powiedział z uśmiechem Bytnar.
-Idziemy? - zapytał podając mi rękę chłopak.
-Tak - odpowiedziałam i weszliśmy do środka.

Podeszliśmy do baru.
-Chcesz coś? - zapytał.
-Nie dziękuję, ja nie pije - powiedziałam.
-No trudno, ja poproszę czystą - powiedział Bytnar do barmana.
-To może bardziej się poznamy? - zaproponowałam.
-Ja zacznę, Janek, dla przyjaciół Rudy, mam 18 lat, mam siostrę - powiedział.
-Ala, mam 19 lat, mam czwórkę rodzeństwa - powiedziałam.
-Chcesz pójść na studia? - zapytałam.
-Tak, mam w planach ale na razie chce zrobić rok przerwy - powiedział Rudy.
-O to tak jak ja - powiedziałam.
-Idziemy tańczyć? - zaproponował.
-Nie za bardzo umiem tańczyć - powiedziałam.
-Nie daj się prosić - powiedział.
-No niech ci będzie - powiedziałam i weszliśmy na parkiet.

Naprawdę miło spędziłam czas z Jankiem, pogadaliśmy na wiele różnych tematów, poznaliśmy się bliżej. Janek to chłopak z dużym poczuciem humoru ale i też widać że jest wykształcony.

-Naprawdę miło się z tobą rozmawia ale niestety muszę już iść - powiedziałam.
-No to ja ciebie odprowadzę, jeszcze coś tobie się stanie - powiedział.
-No dobrze chodźmy - powiedziałam.
Wyszliśmy z budynku i spokojnym spacerem, szliśmy do mojego domu.
Bardzo mądrze zrobiłam, bo nie założyłam jakiegoś płaszczu czy bolerka, a temperatura spadła dodatkowo wiał dość silny wiatr.

Przeszłam prawie pół drogi udawając że wcale nie jest mi zimno i że wcale nie telepie się z zimna.
-Poczekaj chwile - powiedział Janek i się zatrzymał. Chłopak ściągnął marynarkę i zarzucił na moje ramiona.
-Długo byś udawała że nie jest ci zimno? - zapytał i zaczął się śmiać.
-No trochę - powiedziałam.
-Oj Alu Alu Alu - powiedział
-Janku Janku - powiedziałam przekornie.
-To tu? - zapytał po dojściu pod moją klatką.
-Tak tutaj, dziękuję za podprowadzenie - powiedziałam.
-Nie ma problemu - powiedział.
-Alu, co ty na to aby spotkać się jutro w wedlu, poznałabyś moich znajomych - zaproponował.
-Przyjdę tylko o której? - zapytałam.
-O 12 - powiedział.
-Tylko Janku ja za bardzo nie wiem gdzie jest Wedel, nie mieszkam od urodzenia w Warszawie - powiedziałam.
-A to nie ma problemu, przyjdę po ciebie jutro, jeśli oczywiście problemu nie będzie - powiedział Bytnar.
-Nie nie będzie, a marynarka? - zapytałam.
-Zachowaj ją sobie - powiedział.
-A tobie nie będzie zimno jak będziesz wracał do domu? - zapytałam.
-Nie martw się o mnie Alu, mieszkam nie daleko - powiedział spokojnie.
-No dobrze to do zobaczenia jutro - powiedziałam.
-Cześć Alu! - krzyknął i poszedł w stronę swojego domu.

Weszłam do domu i z miejsca miałam przesłuchanie od mojego taty. Byłam i jestem oczkiem w głowie. Więc każde moje wyjście wiązało się z tysiącem pytań gdzie, kiedy, kto, jak.

-Piłaś? - usłyszałam od razu.
-Tato przecież wiesz że ja nie pije - powiedziałam ściągając buty.
-Skąd masz tą marynarkę? - zapytał.
-Kolega mi dał bo zimno mi było-powiedziałam.
-A nie miałaś z Małgosią tam być? - drążył temat.
-Byłam, spotkałyśmy naszego znajomego i nas odprowadził do domu a przypominam ci ze Małgosia mieszka kilka ulic przedemna - powiedziałam.
-Mieciu daj dziewczynie spokój, kochanie jesteś głodna? - zapytał moja mama.
-Trochę mamo, ale najpierw się przebiorę - powiedziałam i poszłam do łazienki się przebrać już w piżamie bo było już grubo po 21.

Wychodząc z łazienki zabrałam Marynarkę Rudego z przedpokoju. Weszłam do pokoju gdzie czekały już na mnie moje siostry. Miałyśmy coś w stylu takiej tradycji że wieczorem siadałyśmy wszystkie w moim pokoju i rozmawiałyśmy o przebiegu dnia. Nasze mieszkanie nie było za duże ale też i nie za małe. Była dość sporą kuchnią z jadalnią, duży salon, 4 sypialnie. Hania z Natalka miały razem pokój, Dawid z Maciejem również, moja sypialnia i sypialnia rodziców. I jedna łazienka co było dość sporym minusem tego mieszkania....

-Alu to nie męska marynarka? - zapytała Hania
-Męska - odpowiedziałam kładąc ją na łóżko.
-Taty? - zapytała Natalka.
-Nie moje kolegi - powiedziałam.
-Kolegi? - powiedziały chórem.
-Tak kolegi, a jak minął wam dzień? - zdecydowałam się zmienić temat bo miałaś już dość pytań o tego kolegę.

Po plotkach z rodzeństwem zdecydowałam się że już się położę. Potańcówka mnie dość wymęczyła bo Rudy co jakieś 15 min prosił mnie do tańca.
Wzięłam marynarkę chłopaka do ręki i od razu poczułam przyjemna woń perfum. Wcześniej nie skupiłam się na tym zapachu teraz dopiero poczułam jaki jest przyjemny.








Witam w pierwszym rozdziale!
Naprawdę pisało mi się go bardzo dobrze i jestem z niego zadowolona. Wsumie ma ponad tysiąc słów. Mam nadzieję że miło się go czytało i że zobaczymy się w kolejnych rozdziałach 🤍

P.S ten moment gdzie jest spokojnie siedziałam nad Wisłą czytając Krzyk nad Wisłą to jest tylko zbieg okoliczności 😂

Albo dziś albo nigdy | Jan Bytnar KNS| Zakończone Where stories live. Discover now