~15~

555 14 0
                                    

Wróciliśmy z naszych krótkich wakacji zaraz po tym jak odwieźliśmy dzieci mojej sąsiadki. Ja dzisiaj załatwiałam kilka na spraw na mieście a potem miałam iść do Hali na herbatę.
Spacerowałam spokojnie ratuszem gdy zaczepił mnie pewien Niemiec.
-Dadzą mi oni spokój? - zapytałam sama siebie w głowie.
-Dokumente! (dokumenty!) - krzyknął.
Bez słowa podałam papiery.
-So hübsch und selbst (Taka ładna a sama) - usłyszałam i poczułam jak ręka Szkopa schodzi coraz niżej.
Zamurowało mnie, zmroziło. Przyjaciel Hitlera zaczął prowadzić mnie w stronę restauracji gdzie zazwyczaj wszyscy Niemcy tam jedli.
Na moje szczęście dostrzegłam obok tej restauracji Zośkę,który mnie zauważył.
Zaszedł od tyłu niemca, Tadeusz po cichu wyjął jego broń i przystawił swoją i tą co wyjął do nerek szkopa.
-Lassen Sie es los oder sie überschießt Ihre Nieren (puść ją albo przestrzele ci nerki) - Powiedziała Zawadzki.
Mężczyzna najpierw chciał zobaczyć czy ma broń ale gdy zdał sobie sprawę że nie bez słowa mnie puścił.
Odeszłam kilka metrów z Zośką i zaczęliśmy Obydwoje kierować się w stronę domu Hali.
-Dzięki Zośka - powiedziałam.
-Do usług Aluś, do Hali idziesz? - zapytał.
-Tak na kawę - powiedziałam.
-A jak pobyt na wsi? - zapytał.
-Oj długo by opowiadać, macie wpaść do nas w weekend to wtedy może powiem - odpowiedziałam.
-Odprowadzę cię, i tak miałam zajść do Hali na chwilę - powiedział Tadeusz.
-Nie musisz - odpowiedziałam.
-Ala, przed chwilą cię niemiec mało nie zgwałcił - powiedział.
-I pozatym to ja bym skończył zamordowany jakby Janek się dowiedział że coś TOBIE się stało a JA przy tym byłem i nie zareagowałem - powiedział dając nacisk na dwa słowa.
Po krótkim spacerze byliśmy już domu Glińskiej, Tadeusz wpadł szybko, zabrał jakieś papiery i wyszedł.
-Kawy? - zapytała.
-Nie, od kawy mnie ostatnio odrzuca - powiedziałam ściągając płaszcz.
-A ty może w ciąży jesteś? - zapytał wprost.
-No ja? Gdzie? - zapytał speszona.
-Kiedy miałaś okres? - zapytała po raz kolejny.
-No już dość dawno, powinnam już mieć - powiedziałam zdając sobie sprawę że naprawdę mogę być w ciąży.
-Masz - powiedziała podając mi test.
-Co ale po co? Ci on? - zapytałam.
-Nie pytaj a rób - odpowiedziałam a ja poszłam do łazienki.
~**~
-No to teraz czekanie - powiedziałam wychodząc z łazienki.
-Basia? - zapytałam.
-Serwus! Wpadłam na chwilę ale zostanę na dłużej - powiedziała patrząc się na test.
Moje serce waliło mi jak cholera, z jednej strony marzyłam o założeniu rodziny z Jankiem, ale teraz? W środku wojny? Z Bytnarem chcieliśmy poczekać do końca wojny chodź kiedy miał być ten koniec wojny? Za rok? Pięć lat? Miesiąc? Dziesięć lat? A mały sabotaż? Milion pytań chodziło mi po głowie.
-Minęły dwie minuty - powiedziała Hala.
-Ty patrz - powiedziałam czując jak moje serce wariuje.
Dziewczyna podniosła test i zaniemówiła.
-Będziesz mamą - powiedziała Basia a ja momentalnie zaczęłam płakać.
Dziewczyny rzuciły mi się na szyję, chwilę nam wszystkim zajęło aby się uspokoić.
-Kiedy powiesz Jankowi? - zapytała Hala.
-Dzisiaj pewnie, nie chce tego ukrywać - powiedziałam.
-Czego ukrywać? - usłyszałam głos Alka. Chciałam jemu i Zośce w weekend ale teraz nie będę kłamać czy chować testu.
-Alek chodź tu na chwilę - powiedziałam.
-O co chodzi? - zapytał.
-Może zostaniesz chrzestnym ale na pewno zostaniesz Wujkiem - powiedziałam wstając.
-Czekaj ty sobie jaja robisz! - krzyknął.
-Nie - odpowiedziałam uśmiechając się.
-Jestem w ciąży - powiedziałam.
-Będę najlepszym wujkiem! - krzyknął przytulając mnie.
-Janek wie? - zapytał stawiając mnie na ziemię.
-Nie jeszcze nie, i ani słowa coś mówić! Bo nie ręczę - rozkazałam.
-Ależ oczywiście pani kapitan - powiedział stając na baczność a ja zaczęłam się śmiać.
-Boże, nie wierzę - powiedział.
-Janek jest w domu? - zapytałam bo wiedziałam że mieli się dziś spotkać.
-Tak, bo go odprowadziłem - powiedział Dawidowski.
-O jaka matka się znalazła - powiedziała Hala.
-Teraz będę wujkiem - powiedział dumnie.
-Nie sądziłem że Bytnar się pierwszy ustatkuje i pierwszy będzie miał dziecko - powiedział Alek śmiejąc się.
-Ja będę już szła, jutro u nas o 18 dobrze? - zapytałam a oni odpowiedzieli twierdząco.
~**~
Idąc do domu, myślałam nad wieloma rzeczami. Z jednej strony cieszyłam się strasznie a z drugiej? Wojna, terror niemiecki.
Będąc już prawie przed klatką położyłam rękę na moim póki co płaskim brzuchu i szepnęłam-Trzymaj za mnie kciuki.
~**~
-Cześć Kochanie - usłyszałam.
-Cześć Janek - powiedziałam.
-Chodź, siadaj musimy pogadać - powiedziałam.
-O co chodzi? - zapytał dosiadając się do stołu.
Wzięłam głęboki wdech i złapałam chłopaka za ręce, na kolanach miałam test ciążowy na który cały czas się patrzyłam.
-Kochanie? - zapytał.
-Jestem w ciąży - powiedziałam szybko.
Nastała cisza, wzięłam z kolan test i podałam chłopakowi do ręki.
-Robiłam trzy, wszystkie pozytywne - powiedziałam ciszej.
-Będę ojcem - powiedział cicho.
-Będę ojcem! - krzyknął i podbiegł do mnie, przytulił i zaczął obrać dookoła własnej osi.
-Będę ojcem! - powtórzył.
Gdy mnie postawił, patrzyliśmy się chwilę wprost w swoje oczy a później Janek złożył na moich ustach namiętny pocałunek.
-Nie płacz - powiedział.
-To ze szczęście - powiedziałam.
-Kocham cię - powiedział wycierając palcami ostatnie łzy z moich policzków.
-Bardzo cię kocham - powiedział.
-A tą kruszynę jeszcze bardziej - powiedział kładąc rękę na moich brzuchu.
~**~
Następnego dnia.
Siedzieliśmy już wszyscy na naszej wieczornej kolacji z przyjaciółmi.
Zostało powiedzieć Zośce.
-Zośka - powiedział Janek.
-Tak rudy? - zapytał.
-Będziesz wujkiem - powiedział wprost Bytnar.
-Że co? Ala jest w ciąży? - zapytał.
-Tak jestem - powiedziałam uśmiechając się.
-Moje dzieci kochane! Gratulację- powiedział wstając aby na przytulić.
-Tadek ty płaczesz? - zapytał patrząc na oczy chłopaka.
-Nieee, coś mi do oka wpadło - powiedział spędzony.
-Oj zośka - powiedział Rudy i mocno przytulił swojego przyjaciela.
-Dalej nie wierzę że NASZ Rudy się ustatkował pierwszy i będzie miał dziecko - powiedział Alek akcentując słowo nasz.
-Ale mam ważniejsze pytanie - zaczął Dawidowski.
-Jakie? - zapytaliśmy chórem.
-Kto będzie ojcem chrzestnym? Kto będzie przekazywał wartości? - zapytał Maciek.
-Patrząc na was to nikt nie przekażę tych wartości - powiedział Rudy i wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
-A tak szczerze to nie wiemy jeszcze kto - powiedziałam.
~**~
Po tych ogłoszeniach z powrotem zasiedliśmy do stołu żeby świętować moją ciąże.
Janek złapał mnie za rękę i się uśmiechnął a ja również.
Śmiejąc się, rozmawiając rozejrzałam się wokół stołu.
Mam to czego wcześniej w sumie nie miałam. Przyjaciół, męża, drugie życie. Mam namyśli mały sabotaż. Niechętnie będę musiała na dniach do Orszy i powiedzieć że rezygnuje lub na razie będę miała taką jakby przerwę.
W końcu mam paczkę przyjaciół do których wiem że mogę w nocy, o północy przyjść z problem i pomogą. Tak jak kiedyś wspominałam miałam jedną przyjaciółkę Małgorzatę ale teraz, gdybym nie poznała Janka, Alka, Hali, Basi i Zośki byłabym sama jak palec. Małgosia się odemnie z dnia na dzień odcięła. Jak mieszkałam w rodzinnym mieszkaniu mijałam ją dość często na ulicy to udawała że mnie nie zna.
Moim planem na na jakiś najbliższy dzień było spotkanie się z nią.





~**~
Dobry wieczór!
Po dłuższym czasie wracam z rozdziałem ❤️ mam nadzieję że miło się go czytało

Albo dziś albo nigdy | Jan Bytnar KNS| Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz