Time for a Break

60 3 3
                                    


Kilka tygodni po tamtych wydarzeniach nadeszła zima. Tony Stark zaczął przygotowywać niespodziankę, o której kompletnie nikt nie wiedział. Kto wie, czy bardziej skupił się na ukrywaniu przed wszystkimi, czy na samej niespodziance.

- Okej kochani muszę wam coś ogłosić. - Iron-Man wstał od stołu podczas gdy reszta zajadała się śniadaniem - Ostatnio z okazji zbliżających się świąt...

- Święta dopiero za dwa tygodnie. - wyrwał się Peter.

- Dzięki, że mi to uświadomiłeś młody - ironicznie się uśmiechnął - Ale kontynuując... z tej okazji postanowiłem zrobić nam małą przerwę świąteczną, by trochę wypocząć od wszystkich misji i ostatnich wydarzeń. Wyjeżdżamy w góry dziś wieczorem. - wszyscy nagle zdziwieni przestali jeść - Nie podoba się wam?

- Nie, że się nie podoba tylko, chyba wszyscy są trochę zdziwieni. - odpowiedział Steve.

- Według mnie to świetny pomysł. Każdy się chyba zgodzi, że przyda nam się mała przerwa. - wtrąciła Lilian.

*** 

Podróż minęła im spokojnie i bezproblemowo. Wszyscy w końcu zaczęli cieszyć się wyjazdem. Wyładowali walizki i pozajmowali pokoje. Mieli tam zostać na trochę, więc blondynka zajęła się wypakowywaniem walizki i wkładaniu ubrań do komody. Nagle usłyszała pukanie.

- O! Hej. - otworzyła drzwi i ujrzała Petera - Myślałem... Czy... czy nie chcesz się przejść?

- Z chęcią. - uśmiechnęła się do chłopaka - Daj mi chwilę i ubiorę coś cieplejszego. Za oknem wydaje się, jakby było bardzo zimno.

Po chwili niebieskooka schodziła ze schodów w kurtce. Brunet czekał już przy drzwiach.

- Idziemy?

- Mhm. - potwierdzająco mruknęła, zawiązując jeszcze szalik.

Spider-Man otworzył drzwi. 

- Stark wybrał naprawdę przepiękne miejsce. - powiedziała dziewczyna, rozglądając się wokół.

Miała racje. Drewniany "domek" - mimo że był ogromny, jak to na Tony 'ego przystało - pośród ogromnych świerków gdzieś w górach. Bardzo klimatycznie jak na tę porę roku przystało. W dodatku wszędzie pełno śniegu.

Szli tak, śmiejąc się i rozmawiając, gdy po chwili dotarli do zamarzniętego jeziora. Pośrodku lasu ogromne jezioro. 

- Zróbmy tu chwilę przerwy. - Lilian położyła się na ziemi, na brzegu jeziora i zaczęła robić aniołka.

- Chcesz pojeździć na łyżwach? - spytał.

- Możemy, ale nie wzięliśmy ich. No trudno. - wzruszyła ramionami.

- Spokojnie załatwię to. - uśmiechnął się, po czym odkrył rękaw, pod którym znajdowała się wyrzutnia sieci.

- Mieliśmy sobie zrobić przerwę przecież. 

- No wiem, ale wziąłem na wszelki wypadek. Często też ułatwia życie. 

Wyciągnął rękę i wystrzelił sieć, która zaczepiła się o gałąź jednego z ogromnych drzew. Chwilę później bujał się pomiędzy drzewami. Po kilku minutach wrócił z dwoma parami łyżew.

- Peter.

- Co?

- Ja nie umiem jeździć.

- Spokojnie nauczę cię.

*** 

- Myślę, że mógłbyś zostać całkiem niezłym nauczycielem. - zaśmiała się, gdy oboje już siedzieli na ziemi zmęczeni jazdą - W sumie wiesz co, zgłodniałam trochę. Może wrócimy już.

- Nie, nie, nie spokojnie. Mogę przynieść, ale masz. - podał jej trochę potłuczony telefon - Potrzymaj go. Lepiej nie bujać się z telefonem.

Peter znów poleciał do domku, ale tym razem po jedzenie. Lilian zamyślona siedziała z jego telefonem, wpatrując się w przepiękne widoki. Nagle z zamyślenia wytrącił ją dźwięk powiadomienia. Przyjaciel bruneta wysłał wiadomość i zdjęcia. Blondynka spojrzała na nie i nie mogła uwierzyć.

----------- 

Powiadomienia: 

Ned: Masz. Wysyłam ci zdjęcia z balu, o które prosiłeś ;)

Ned: Wysłał(a) zdjęcia. 

----------- 

Po pewnym czasie przyleciał Peter razem z kilkoma przekąskami.

- Okej, przyniosłem kilka różnych. - powiedział, kładąc je obok dziewczyny - Ej coś się stało?

Niebieskooka nic nie powiedziała, tylko podała mu telefon.

- Lilian. To nie tak jak myślisz. - nie musiał się przyglądać, bo od razu gdy zauważył, że to wiadomość od Neda, wiedział, że ten wysłał mu zdjęcia z balu, na którym pocałował MJ. 

- A co niby mam myśleć? Wiesz Peter, myślałam, że coś nas łączy. - wstała z ziemi i zaczęła iść w stronę drugiego brzegu jeziora.

- Lilian, proszę. Czekaj! To nic nie znaczyło. - dziewczyna cały czas szła przed siebie, nie chciała już na niego patrzeć - Lilian.

Obróciła się w jego stronę, chcąc coś powiedzieć, lecz usłyszała, że coś pęka pod jej nogami.

- Peter! - w tej oto chwili pod nogami blondynki zarwał się lód.

- Lilian! - brunet z prędkością światła podbiegł do brzegu dziury i używając wyrzutni sieci, chwycił ją i wyciągnął.

Położył ją na brzeg jeziora i starał się wyczuć puls. Gdy nic nie wyczuł, zaczął masaż serca.

- Dalej Lilian. Dasz rade. - po chwili dziewczyna zaczęła wykrztuszać wodę, a Peter mocno ją przytulił - Dzięki Bogu!

Założył jej swoją czapkę, złapał ją mocno, wystrzelił sieć i zaczął wracać do reszty.  

*** 

Blondynka obudziła się w swoim pokoju w domku wypadowym. Była przykryta wieloma kocami. Nastała już noc. Naprzeciw jej łóżka znajdowała się mała kanapa, na której aktualnie spał brunet. Początkowo dziewczyna zdziwiła się, dlaczego ten nie śpi u siebie, ale uświadomiła sobie, że ma mniej koszmarów gdy ktoś śpi koło niej.

Wydawało się, jakby była to zwyczajna noc. Przez jej większość niebieskookiej nie śnił się, żaden koszmar, lecz koło trzeciej nagle się obudziła. Usiadła na łóżko, a w rogu pokoju ujrzała postać. Wyglądała zupełnie jak ona - z jedną różnicą. Jej oczy świeciły się na czerwono. Przez chwilę przyglądała się jej. 

- Nie podołasz przeznaczeniu. - powiedziała czerwono oka, stając naprzeciw łóżka - Nie dasz rady.

Lilian wzięła do ręki ogień i rzuciła prosto w postać. Zanim ją trafiła, ona znikła, a ogień trafił obraz znajdujący się nad kanapą, na której spał Peter. Brunet obudził się i spojrzał na wystraszoną blondynkę.

- Hej. Wszystko dobrze. Jestem koło ciebie. - podszedł do jej łóżka i przytulił ją.

***

Gdy tylko wrócili z przerwy świątecznej Lilian niezwłocznie udała się do Stephena Strange' a.

- Lilian nie spodziewałem się ciebie dziś, dopiero wróci... - zaczął mówić.

- Jest coraz gorzej. Nie dość, że ta postać pojawiła się u mnie jednej nocy. To do tego. - wyciągnęła ręce z kieszeni i pokazała mu je, na końcówkach palców stały się czarne - Coś jest nie tak Strange.

- Kiedy to zauważyłaś?

- Chyba dwa dni przed przyjazdem.

- Choroba postępuje. Mamy coraz mniej czasu.

Lilian || Avengers || Winter Child, Queen of fire, New Avenger, DestinyWhere stories live. Discover now