Rysunki Jolene

242 23 16
                                    

Wieczorem, gdy już leżały w łóżku (wzięły pokój małżeński, dwójka dorosłych, jedno dziecko, Holly spała w łóżeczku za ścianą), Deanna prychnęła cicho pod nosem, przeglądając coś na telefonie. Castielle uniosła wzrok znad swojej książki.

-Co?

-Nic, tylko...-blondynka westchnęła, chyba rozbawiona.-Jedna babka chce, żebym jej zaprojektowała forum dla kobiet, bardzo...szczegółowe. Twierdzi, że kobieta może mieć wiele orgazmów naraz i mam to umieścić na jej stronie.

Brunetka zmarszczyła brwi.

-Przecież to prawda.

Deanna wyglądała, jakby przez chwilę nie miała pewności, czy Cas się z niej nie śmieje-zamrugała, wciąż rozbawiona.

-Naraz, Cas. W trakcie jednego seksu.

-Naraz.-Novak wróciła wzrokiem do książki.-Jeśli ktoś potrafi, to można mieć jeden po drugim prawie bez przerwy.

Deanna dalej na nią patrzyła.

-Skąd to wiesz?

Oho.

Poprawiła się na poduszkach, udając, że czyta. Deanna się nie poddawała.

-Czy ty...-przełknęła.-Kochałaś się kiedyś z kobietą?

Wzruszyła ramionami.

-Na studiach robi się różne rzeczy.

Deanna oparła tył głowy o ścianę. Uparcie unikały patrzenia sobie w oczy.

-Jak to jest?-zapytała cicho, jakby Holly za drzwiami miała je usłyszeć.-Inaczej, niż z facetem?

Castielle powstrzymała się od śmiechu. Z facetem. Jakby kiedykolwiek spała z mężczyzną.

-Oczywiście, że inaczej.

-Opowiedz mi.

Zerknęła na nią. Teraz u niej zaczęły się kłopoty z zaufaniem, nie była pewna, czy Deanna mówi poważnie.

-Dlaczego?

-No wiesz.-Deanna uniosła lekko telefon.-Mam zrobić o tym stronę. To jakby...doświadczenie. Będę robić notatki.

Odetchnęła głębiej, gapiąc się w książkę, jakby w ogóle zauważała słowa.

Jej pierwszy raz też nie był najlepszy.

W wakacje przed ostatnim rokiem, rodzice wysłali ją na dwutygodniową kolonię. Miała tam podszkolić hiszpański i przekonać się, jak świetny jest biznes. Nie planowała przykładać większej wagi do tego drugiego, ale ojciec nalegał, więc uległa.

Mieszkała w wynajmowanym domku letniskowym z czterema innymi dziewczynami, wszystkie trzymały się tylko swojego towarzystwa. Siedziała na łóżku, słuchając muzyki w słuchawkach, gdy cała reszta rozmawiała w swoim kręgu, grała w karty, wszystkie obozowe sprawy. Nawet nie miała im tego za złe.

Dwa domki dalej była jedna dziewczyna, Jolene. Ewidentnie przysłano ją tu wbrew jej woli, więc już miały coś wspólnego. Zerkały na siebie na zajęciach, właściwie ona patrzyła na Cas. Brunetka, wyższa od niej, brązowe oczy. Ładna, chociaż trochę straszna. Ponura.

Wykradała się z zajęć, które ją wyjątkowo nużyły, bo nudziła się na wszystkich, ale nie mogła znikać na całe dnie. Była artystką, nie przyszłą bizneswoman.

Siadywała na stołówce jak najdalej od wszystkich, wyciągała notes i szkicowała. Cas przypatrywała się jej czasem, gładkim ruchom ołówka na papierze, ułożeniu jej nadgarstka, skupionym oczom. Wreszcie przysiadła się obok niej. I tak nie miała tu nikogo, z kim mogłaby pogadać. Jolene nawet tego nie skomentowała.

sick of losing soulmatesWhere stories live. Discover now