Rozdział 4

159 17 1
                                    

Ten dzień dla każdego z bohaterów był ciężki i długi. Złe wieści, przykre słowa, kara, czy choroba. Jednak po każdej burzy wychodzi słońce. Na szczęście już dobiegł końca i nastał nowy dzień. Miejmy nadzieję, że będzie lepszy niż poprzedni.

Z samego rana Yoongi, chciał podziękować za pomoc medykowi. Poszedł, więc na targ kupić składniki na śniadanie, które sam chciał przyrządzić. Idąc ścieżką prosił los, aby nikt go nie rozpoznał. Czuł, że lekarz miał pewne przypuszczenia, jednak nic mu jeszcze nie mówił. Mimo wszystko nie chciał, aby grono, które wiedziało o jego istnieniu jeszcze bardziej się zwiększało.

Będąc już na rynku widział wielką grupę ludzi, którzy mieli nadzieję coś sprzedać. Stragany z mięsem, warzywami, ziołami, ubraniami i błyskotkami. Widać było, że dla niektórych to ostatnia deska ratunku. Co on zrobił z tymi ludźmi? - pytał siebie. Bieda była widoczna gołym okiem. Większośc ludzi była wychudzona. Łatwo było zauważyć, iż niektórzy ledwo stoją na nogach.Czuł bezsilność z faktu, że gdyby nie uciekł, ta sytuacja mogłoby nie mieć miejsca. Jednak, czy nie mając władzy, przemówił by Agustowi do rozsądku? Czy byłby wstanie coś wskórać? Ludzie nie doświadczyli by takiego losu?

Zbliżając się do bram pałacu kupcy jak i ich stoiska były bogatsze i droższe. Zapewne byli to przyjezdni kupcy, którzy liczyli na zarobek od samej królewskiej świty. Sprzedawali wyjątkowe materiały i kosztowności. Nikogo z wioski nie było stać na takie wygody.

Yoongi przystanął przy najbiedniejszym straganie. Sprzedającym była starsza kobieta. Widać było, że życie jej nie oszczędzało, jednak nadal miała uśmiech na twarzy. Koło niej biegali, przypuszczając jej wnuki. Biła od niej miłość do tych maluchów.
Czytając różne powieści były Min taką chciał mieć babcie. Jej jednak było bliżej do Agusta.

- Dzień dobry pani. - ukłonił się jej. - Poproszę dwie główki czosnku, ryż, jajka...

Gdy już sprzedawczyni podała mu wszystko to co potrzebował, zapłacił i zaczął odchodzić w stronę stoiska z mięsem.

- Wędrowcze! - zawołała staruszka. - To za dużo za tak niewiele produktów. Niech klient poczeka wydam resztę.

- Nie trzeba. Pani bardziej się przyda. Niech pani kupi coś wnukom.

- Bardzo dziękuję, nieznajomy. Niech te dobre serce los ci wynagrodzi.

Mając już pełen koszyk potrzebnych składników, stwierdził, że skorzysta z ciepłej pogody, i przejdzie się. Minął targ, bary, domy, spacerując po okolicy. Ci bogatsi mieszkańcy spędzali czas przy barach bawiąc się. Inni oglądali jakiś mecz na boisku. Yoongi nie chcąc się rzucać w oczy, szybko przechodził obok nich. W pewnym momencie zauważył ścieżkę wzdłuż, której rosły pięknie, kwitnące wiśnie. Było cudownie różowo. Niektóre płatki powoli spadały na trawę i dróżkę zdobiąc je. Był to wspaniały widok. Idąc dalej, zauważył postać siedzącą na wielkim głazie. Kojarzył tą osobę.

- Anioł wojownik? - zapytał głośno. Planował to zrobić w myślach, ale wyszło jak wyszło.

- Huh? - odwrócił się przestraszony.

Yoongi zauważył łzy płynące po policzkach chłopaka, które drugi szybko starł. Wydawał się nerwowy.

- Przepraszam, po prostu wyglądasz jak jeden z nich... Nie chciałem mówić tego na głos. - zaczerwienił się.

- Jednak powiedziałeś. Dziękuję, aczkolwiek daleko mi do anioła. - pomimo wszystko na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech. - Kim jesteś? Nikt mnie nigdy tak nie nazwał, więc wnioskuję, że nie jesteś stąd.

- Właściwie, przyjechałem wczoraj. Jestem...

Gdy już miał powiedzieć uniósł głowę, więc jego twarz była widoczna. "Anioł wojownik" szybko to zauważył.

The Legends of Twin Kings #taegi, #yoonminWhere stories live. Discover now