Wyszliśmy z mieszkania i udaliśmy się w stronę lekarza. Szliśmy trzymając się za rękę.
-hej, a czemu nic nie mówiłaś, że idziesz do lekarza?
-nie chciałam ci zaprzątać głowy...
-mów mi o takich rzeczach... jest to dla mnie ważne
-dobrze.
Doszliśmy do kliniki. Zapukałam do drzwi i po chwili otworzyły się. Weszliśmy do środka budynku.
- dobry wieczór ja...
- tak, tak... do gabinetu 51.
-dziękuję...
Złapałam chłopaka za rękę i weszlismy do gabinetu.
- witam.- mówił lekarz.
- dobry wieczór... ja w tej pilnej sprawie...
-dobrze proszę siadać. A więc słucham, co się dzieję.
Spojrzałam się na Wilbura i po chwili zaczęłam mówić.
- więc od jakiś 2 dni źle się czuję, miałam skurcze...
-yhym... miała pani jakieś jeszcze objawy? Jakieś krwawienie? Osłabienie?
-tak. Właśnie krwawienie lekkie, bóle głowy i brzucha. Z tego co pamiętam jeszcze miałam zawroty głowy.- mężczyzna nagle z uśmiechu lekko się zmartwił.
-proszę się położyć zrobię pani USG....
Położyłam się i pociągnęłam bluzkę. Wciąż trzymałam rękę chłopaka. Mężczyzna jeździł mi po brzuchu tym dziwnym urządzeniem. Nagle odszedł od stanowiska i gdzieś zadzwonił.
- kasiu podejdź tu na chwilę...
Byłam lekko zdezorientowana.
-coś się stało?-zapytałam.
- momencik proszę...-mężczyzna wyszedł z gabinetu.
-Will...boję się...-łamał mi się głos.
-wszystko będzie dobrze...- Wilbur nie potrafił dobrze mnie okłamywać.
Doktor wszedł do gabinetu z pielęgniarką.
-pani Bright... przykro mi, ale pani poroniła... Będę panią musiał skierować do szpitala.
-s...słucham...?
-przykro mi...
-wiadomo z jakich przyczyn?-zapytał Wilbur
- bardzo możliwe, że przez stres i za mało witamin potrzebnych na dziecka. Kasiu wezwij karetkę, a pani niech się ubierze.
- a czy mój chłopak może pojechać ze mną?
-myślę że tak.
Wyszliśmy z gabinetu i czekaliśmy na korytarzu. Rozpłakałam się, a Wilbur przytul mnie. Po kilku minutach przyszli ratownicy, zabierając mnie do karetki. W momencie, gdy dojechaliśmy do szpitala mnie zabrali do jakieś sali operacyjnej, a Wilbur siedział na korytarzu. Minęła godzina, później dwie i trzy, gdy w końcu wywieźli mnie z sali chłopak pobiegł do mojego łóżka. Po godzinie podpisywania papierów w końcu mogłam wyjść ze szpitala. Will wcześniej napisał do kolegi czy podejdzie po nas autem. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do domu.
-dzięki stary naprawdę...
- spoko i tak nie mogłem spać.
Wyszliśmy z samochodu i weszliśmy do mieszkania. Zdjęłam buty i poszłam położyć się do łóżka. Rozpłakałam się... przyszedł brunet i przytulił się do mnie.
YOU ARE READING
my world (Reader X Wilbur)
FanfictionOd dziecka nie miałaś łatwo. Twoją ucieczką była wyobraźnia i marzenia. Gdy w końcu stałaś się dorosła myślałaś, że na zawsze będziesz sama, ale spotkałaś go. To on zmienił sens twojego życia...