Rozdział 12

2K 102 61
                                    

P. O. V Polska

Obudziłem się przez swoje pragnienie. Bardzo chciało mi się pić. Spojrzałem na Niemca. Musiałem się upewnić czy śpi. Chciałem się dowiedzieć czy mam być cicho i czy mnie nie zauważy. Wtedy zaczną się pytania o to gdzie idę i po co. Taki byłby skutek obudzenia go podczas wychodzenia. Musiałem wstać po cichu z łóżka, ale nie przewidziałem, że może ono skrzypiec. Wydało z siebie dosyć głośny dźwięk. Mój wzrok od razu powędrował na współlokatora. Był w tej samej pozycji, czyli odwrócony do mnie plecami. Miałem nadzieję, że go nie obudziłem, bo miałbym prawdopodobnie przypał. Wstał już teraz o wiele ciszej i nie wydawałem z siebie jakichkolwiek dźwięków. Łóżko też ze mną nareszcie współpracowało.

Wyszedłem z pokoju. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że nie wiem gdzie dokładnie iść, bo jest bardzo ciemno. Na szczęście wziąłem telefon, który ma latarkę. Wykorzystując to włączyłem ją i świeciłem przed sobą. Była dosyć słaba co poszło na moją korzyść. Bez zbytnich problemów udało mi się zejść do kuchni. Żaden nauczyciel mnie nie złapał, bo pewnie śpi. W kuchni dopiero zdałem sobie sprawę, że muszę jeszcze wrócić niezauważony. Z tym też sobie jednak poradzę.

Kiedy piłem wodę wokół mnie było ciemno. Nie chciałem się wydać, że nie spałem. Po chwili poczułem jak jakieś ramię oplata mnie wokół mojego brzucha. Druga dłoń została przyłożona do moich ust i ogłuszała mój krzyk. Po chwili poczułem czyiś oddech koło ucha.

- A co ty tu robisz? Miałeś spać- usłyszałem głos Niemca. Zdjął swoją dłoń z moich ust, abym mógł odpowiedzieć.

- C-ch-hciałem s-się t-tyl-lko nap-pić- przez strach zacząłem się jąkać.

- Dobrze, ale następnym razem mnie obudź- puścił mnie i stanął obok.

Dopiłem wodę i umyłem szklankę pod czujnym okiem matematyka. Przy okazji włączył swoją latarkę w telefonie. Ułatwiło mi to trochę ruch. Potem wróciliśmy do naszego pokoju. Z niewiadomych mi powodów złapał mnie za dłoń podczas wchodzenia na schody. Czułem się dziwnie, ale mimo wszystko nie puściłem jej. Nie wiem czy to było błędem. Kiedy dotarliśmy do naszego pokoju to dopiero wtedy puścił moją dłoń. Położyłem się z tym głupim wspomnieniem z kuchni przed twarzą. Wciąż się przez to rumieniłem. Nie rozumiałem o co w tym wszystkim chodzi. Zasnąłem z różnymi teoriami spiskowymi w głowie.

Zostałem obudzony podobnie jak inni. Czyli jakiś nauczyciel wchodzi do pokoju z dwoma patelniami uderzając o nie. Dziwne, że to nie obudziło kilka osób na raz wokół danego pomieszczenia. Jednak okazało się, że ten sposób jest dobry dla osób, które po przebudzeniu ponownie się kładą i potem, nie wiedząc kiedy, zasypiają. Takim przykładem byłem ja. Dzisiaj było inaczej i musiałem wstać na równe nogi od razu. Wtedy ten irytujący dźwięk się oddalał strasząc innych. Jako, że moje szczęście jest wielkie to dodatkowo zaplątałem się w koc. Na szczęście w porę to zauważyłem i nie uległem żadnemu wypadkowi.

Śniadanie zostało zamówione z pobliskiej pizzeri. Pizza była pyszna. Jak następnym razem tu przyjadę to zamówię tam pizze. Zapamiętałem nazwę, bo jest duże prawdopodobieństwo, że niedaleko moje domu jest ta sama firma. Wtedy mógłbym kupować tam pizze. Szybko zjedliśmy pizze i uszykowaliśmy się bardziej do wyjścia. Też tego potrzebowałem.

Uszykowani wyszliśmy zwiedzać dalej miasto. Uczestnicy wycieczki uważnie słuchali różnych legend i historii dopowiadając jakieś ciekawostki albo żarty. Atmosfera była bardziej luźna. Byłem z niej zadowolony, bo często kiedy widziałem jak jakaś osoba oprowadza klasę po danym miejscu to oni nie wykazywali większego zainteresowania. Moi znajomi jednak byli przeciwieństwem. Byłem pozytywnie zdziwiony, gdy popełniałem specjalne błędy, a inni od razu je poprawiali. Czasem pozwoliłem na to, aby też mogli o danym miejscu opowiedzieć. Dzięki całej tej wycieczce mogliśmy się bardziej zintegrować co było dosyć przyjemne. Nasz wychowawca też mnie zaskoczył. Znał historie o powstaniu hejnału mariackiego i skąd taka melodia, a nie inna. Opowiedział to bardzo dokładnie. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że siedząc za jego fotelem widziałem książkę o historiach Krakowa. Pewnie wyczytał to z tamtąd i dla pokazania, że coś umie o tym mieście chciał ją opowiedzieć. Gdyby nie to, że widziałem książkę to bym w to uwierzył.

Około 15.00 wyjechaliśmy do domów. Kierowca był na tyle miły, że stanął na przystanku autobusowym. Dodatkowo dostałem potwierdzenie od opiekunów wycieczki na wyjście. Zdziwiło mnie to, że Niemcy też nie wyszedł, ale pewnie będzie musiał uzupełnić jakieś formalności. Zadowolony z wycieczki skierowałem się do domu. Do 23.15 oglądałem TV, a potem uszykowałem się do spania i zasnąłem z uśmiechem na ustach.

Ucz mnie (GERPOL) [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now