Rozdział 5

2.6K 127 411
                                    

P.O.V Polska

Spojrzałem na zegarek. Była godzina 17.19 gdy zadzwonił dzwonek. Nie wiedziałem o co chodzi. Podszedłem do drzwi. Spojrzałem przez wizjer. Kolejny raz tego dnia widzę swojego wychowawce. To jest jakaś klątwa?! Dopiero teraz przypomniało mi się o tym, że jesteśmy sąsiadami. Będę musiał do tego przywyknąć. Otworzyłem drzwi. Przywitał mnie wesoły uśmiech matematyka.

- Guten Tag, Polen- przywitał się. Czułem, że chce wejść.

- Dzień dobry, proszę pana. Niech Pan wejdzie-

Otworzyłem bardziej drzwi. Ruchem ręki wskazałem kierunek. Mimo szerokiego korytarza, uderzył we mnie swoim ramieniem. Był wyższy, więc najbardziej oberwał mój bark. Mimowolnie złapałem się za niego. Pan Niemcy prawdopodobnie nie zauważył co się stało albo zignorował to.

Zdjął swoje buty i wszedłem głębiej. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z bałaganu. Zanim udało mi się go zatrzymać przed wejściem to odwrócił się. Zauważyłem rzecz w jego dłoni, która wprawiła mnie w osłupienie. Były to moje bokserki. Natychmiast podszedłem do niego i wyrwałem je z jego ręki. Byłem zawstydzony tym. Chciałem zrobić pranie, ale gdy usłyszałem dzwonek do drzwi to przypadkiem wypadł mi koszyk z nim na podłogę. Ubrania rozsypały się. Myślałem, że przyszedł listonosz, więc zostawiłem to w takim stanie. Niestety była to inna osoba. Mogłem przynajmniej zanim otworzyłem drzwi posprzątać choć chwilę.

- Do twarzy ci w rumieńcach- szepnął mi koło ucha matematyk. Pod wpływem jego oddechu odsunąłem się. Zauważyłem zadziorny uśmieszek na jego twarzy.- Pomóc ci posprzątać to?-

To było prawdopodobnie pytanie retoryczne, bo zaczął od razu wrzucać wszystko z powrotem do kosza na brudne ubrania. Próbowałem zbierać najwięcej bielizny, aby nic nie zauważył. W większości mi się to udało. Pan Niemcy najczęściej brał bluzki i spodnie. Ta górna część garderoby pasowała, ale czułem się niekomfortowo z tą dolną częścią.

Po sprzątnięciu mogliśmy usiąść na kanapie. Przy okazji dałem mu herbaty. Chciał malinową, więc mu zrobiłem. Dosypałem mu cukru. Zalałem też sobie kawę. Mimo później pory wziąłem kawę 3 w 1. Podając kubek swojemu nauczycielowi to dotknął moich palców. Ciało i mózg kazały mi się odsunąć, a serce delikatnie prosiło o więcej ciepła. Jestem typem osoby, której jest zimno.

- Co Pana tutaj sprowadza?-  spytałem stukając palcami o kubek.

- Dzisiaj środa, prawda?- potwierdziłem skinieniem głowy. - Miałeś przyjść na korepetycje o 17.00, a jest 17.28. Przy okazji. Kiedy jesteśmy sami mów do mnie Niemcy. Będzie mam wygodniej się rozmawiało- uśmiechnął się.

- Myślałem, że zaczniemy dopiero później. Przepraszam za pomyłkę- podniosłem nogi i oparłem stopy o kanapę.

- Nic się nie stało. Jak chcesz to możemy dzisiaj się pouczyć u ciebie. Pasuje Ci czy wolisz iść do mnie?- delikatnie przekrzywił głowę.

- Obojętnie. Niech Pan- przez jego spojrzenie szybko się zreflektowałem- to znaczy, ty zdecyduj-

- Chodźmy do mnie. Tam mam więcej potrzebnych rzeczy- szybko podjął decyzję.

Wstałem razem z nim z kanapy. Musiałem się chwilę jeszcze przebrać. Poinformowałem Niemca, że idę chwilę do swojego pokoju. Skinął mi głową na znak, że słyszał.

Poszedłem do swojej sypialni. Wziąłem inne ciuchy czyli szarą bluzę i jeansy. Lepszy jest ten strój niż bluzka z dużą emotką spania i spodniach 3/4 z kaktusikami. Kiedy zakładałem jeansy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi.
Od razu zerknąłem tam.

- Polen, idziesz...?- stanął w progu.

Patrzył się na mnie uważnie. Czułem jakby jego wzrok przelatywał mnie na wylot. Dodatkowo jestem bez bluzki, a jeansy nie są zapięte na guzik. Chciałem aby się odwrócił. Zamiast tego podszedł do mnie. Wziął bluzę, która wcześniej wybrałem i założył mi przez głowę. Później przyklęknął i zapiął mi rozporek. Z mojej perspektywy wyglądało to co najmniej dziwnie. Nawet gdy już wstał z klęczek to wciąż byłem zarumieniony.

Wyszedł z pokoju, a ja za nim. Niepewnie stawiałem kroki. Wyszedłem tak jak teraz. Dzięki bluzie było mi wystarczająco ciepło. Musiałem chwilę poczekać na Niemca, bo miał jeansową kurtkę. Pasowała mu do spodni, bo miały ten sam kolor. Kurtka miała jednak więcej guzików.

Po kilku chwilach znalazłem się w domu swojego matematyka. Dookoła były kartony. Większość była pusta, ale były też takie, które wciąż miały swoją zawartość. Usiedliśmy na kanapie i z kubkami herbaty w dłoni robiliśmy zadania.

Nieraz czułem się niekomfortowo. Siedzieliśmy obok siebie i często dotykaliśmy się kolanami. Robiłem to czystym przypadkiem, ale co do nauczyciela nie jestem pewna. Kiedy takie dotknięcie się zdarza to czuję na sobie jego wzrok. Mimo tego nie przerywa. Czekałem tylko na upragniony koniec.

Nareszcie nadszedł. Z uśmiechem pożegnałem swojego nauczyciela. Kiedy wróciłem do domu, spojrzałem na zegarek. Była 20.30. Uczyliśmy się ponad 2 i pół godziny?! Z zaskoczenia nawet nie zauważyłem, że idę się ogarnąć do spania i wchodzę pod kocyk.

~~~~~~

Hejcia! Kolejny rozdział za nami. Mam nadzieję, że się podobał. Dziękuję za wyświetlenia i gwiazdki :*

GP.

Ucz mnie (GERPOL) [ZAKOŃCZONE]Onde histórias criam vida. Descubra agora