Rozdział 57

329 33 14
                                    

Cześć kochani! Przychodzę dziś do was z informacją, a mianowicie - dziś zaczęłam pisać ostatni rozdział tego jakże beznadziejnego opowiadania! Z racji na to, zostało nam 6 rozdziałów do końca, od dziś będą one pojawiać się codziennie. W epilogu dostaniecie jakąś notkę ode mnie z propozycjami nowych (mam nadzieję, że lepszych) książek w moim wydaniu, które gdzieś krążą mi po głowie. Proponuję też byście napisali w komentarzach (teraz, tutaj) co wy byście chcieli przeczytać, a na pewno to rozważę. Czekam na jak najwięcej propozycji i miłego czytania!
***
Lena przebudziła się w swoim łóżku i ziewnęła. Zerknęła na Remusa, który leżał obok i wpatrywał się w nią. Gdy blondynka posłała mu lekki uśmiech, wilkołak podniósł się delikatnie na łokciach i cmoknął ją dłużej w usta.

- Witam. - odezwał się, a ona kiwnęła głową.

- Cześć, Rem. - odpowiedziała ponownie ziewając.

- Ktoś tu się nie wyspał, hm? - zagadał, a kobieta kiwnęła głową.

- Miałam ciekawą sytuację o drugiej nad ranem. - mruknęła speszona. Huncwot przypatrzył się jej, czekając na wyjaśnienie. - Harry był u niej w pokoju. Ufam jej, ale wytłumaczmy im, żeby na razie ze sobą nie spali.

- Że kto był u niej w pokoju?! - oburzył się Lunatyk i zerwał się na nogi. - Powiedz mi jeszcze, że nie spali!

- Teorytycznie nie, ale dlatego, że...

- Cudownie! - wykrzyknął zdenerwowany. - Jeżeli Potter słucha Syriusza, logiczne po co przyszedł do Victorii!

- Remus, uspokój się. - odezwała się stanowczo Lena i również wstała na nogi. - Harry jest odpowiedzialny. Vica też. - zapewniła.

- To Potter. Ma w sobie krew Jamesa. - warknął zirytowany.

- Jamesa, który poszedł do łóżka w wieku osiemnastu lat. - zaznaczyła, a wilkołak zamrugał kilka razy. Z jednej strony kobieta miała rację.

Lunatyk usiadł z powrotem na łóżko i skrzyżował ręce.

- Jednak to nie zmienia faktu, że Rogacz czekał specjalnie na Lily. Harry już zdobył Victorię, więc...

- Tak czy siak w szkole i tak ich nie dopilnujemy. Możemy z nimi jedynie na ten temat porozmawiać.

- Prawdopodobnie nie wiedzą o Pokoju Życzeń. Na Mapie Huncwotów go nie ma. - zauważył już bardziej rozluźniony, ale wciąż spięty Remus.

- Dobra, pogadamy z nimi. - zapewniła blondynka i podniosła się na nogi. - Teraz chodźmy na śniadanie.

***
Po zjedzonym śniadaniu do domu zabrali się Kylie, Jasper i Liah. Hederson nie chciała już dłużej siedzieć pod dachem Blacka, gdyż mężczyzna coraz bardziej ją irytował, mimo że za wszelką cenę starała się go ignorować.

Lupinowie postanowili, że zabiorą się dopiero po południu. Chcieli jeszcze zająć się zadaniem, które dostali na ostatnim spotkaniu Zakonu Feniksa. W końcu musieli rozszyfrować gdzie znajduje się dziennik z zapiskami Voldemorta, ale do tej pory nie szło im za dobrze. Informacje, które przekazał im Snape były znikome i naprawdę musieli mocno się nad tym głowić. Wiedzieli, że zajmie im to jeszcze ogrom czasu, ale nie próżnowali i w większości wolnych chwil się nad tym zastanawiali. Lena notowała wszystko co tylko przychodziło jej do głowy i dzieliła się tym z Remusem. Wilkołak też przekazywał jej wszystko co miało jakikolwiek sens i w jakiś sposób miało doprowadzić ich do celu.

Zmierzch cz. II // Remus Lupin ✔Where stories live. Discover now