Rozdział 28

544 36 26
                                    

- Lena, zaczekaj! - wrzasnął Syriusz, kiedy dziewczyna opuściła Ministerstwo. Gwałtownie odwróciła się do tyłu i spojrzała na Blacka, który stał kawałek za nią.

- Słucham. - powiedziała oschle w stronę bruneta, a ten szybko do niej podszedł.

- Chcę przeprosić. - westchnął. - Nie powinienem był cię podejrzewać. Jesteś moją przyjaciółką, to oczywiste, że nie pracowałabyś dla Voldemorta.

Lisica wpatrzyła się w Łapę dokładnie i pokręciła głową. Czemu uwierzył jej dopiero teraz, dopiero gdy podał jej Veritaserum? Przecież przyjaźń polegała na zaufaniu...

- Teraz to wiesz, tak? - warknęła. - Gdy przesłuchałeś mnie i mojego męża jak plugawych Śmierciożerców! - splunęła.

- Możesz u mnie zamieszkać. - powiedział nagle. - Weź ze sobą Victorię. Obie będziecie bezpieczne.

Wyraz twarzy Leny diametralnie się zmienił. Jak to zamieszkać u niego? Przecież mieszkała z Remusem i ciągle im się układało.

- Ale o czym ty mówisz? - zapytała totalnie zbita z tropu.

- Nie chcę by coś wam się stało. - zauważył poważnie Syriusz. - Nie wiadomo do czego Lupin jest zdolny. Co jeżeli sprowadzi do waszego domu Śmierciożerców? Lena, tu chodzi o życie twoje i Victorii!

Blondynka pokręciła głową i zrobiła kilka kroków w tył. Black wcale nie przestał wierzyć w szpiegostwo Remusa. Przepraszał ją i tylko ją, a wciąż uważał, że to wilkołak jest zdrajcą. W dodatku osądzał swojego przyjaciela o potencjalny atak na własną rodzinę. To wszystko brzmiało jak jeden z wielu głupich żartów Huncwota. Tylko, że tym razem to nie był żart, a rzeczywistość. Szara rzeczywistość, czyli wojna i brak zaufania do osób, które oddałyby za ciebie życie.

- Jak możesz... - pokręciła głową. - Jak możesz mówić tak o kimś kto mógłby dla ciebie zginąć?! - krzyknęła prawie przez łzy, a Łapa prychnął.

- Ufasz mu, bo zaślepia cię miłość! - warknął wściekle Black. - Nie masz pewności gdzie wychodzi i z kim się spotyka gdy jesteś w pracy! Zrozum wreszcie, że Lupin jest szpiegiem!

- Może przesłuchajmy wszystkich członków Zakonu, co? - zapytała kpiąco. - Dlaczego akurat Remus? Dlaczego nie ufasz własnemu przyjacielowi?!

- Wilkołaki przyłączyły się do tego mordercy! Jest jednym z nich!

Na chwilę zapadła głucha cisza przerywana ciężkimi oddechami dwójki przyjaciół. Wpatrywali się w siebie, każdy z innymi emocjami wymalowanymi na twarzy. Oboje w tym momencie byli pewni siebie i za wszelką cenę byli gotowi bronić swojego zdania, dzięki czemu nie było tu szans na żaden kompromis.

- Obrzydasz mnie, Syriusz. Jesteś tak lojalnym przyjacielem. Wolałbyś umrzeć niż zdradzić kogokolwiek z nas. - powiedziała smutno. - Straciłeś Marlenę i swoje nienarodzone dziecko. Straciłeś swoją przyjaciółkę, niemal siostrę, a kilka miesięcy potem jedynego brata i ojca. - ciągnęła. - Nie boisz się, że zaraz stracisz i swojego chrześniaka? Harry jest w niebezpieczeństwie razem z Jamesem i Lily, a ty zamiast im pomóc, od czterech miesięcy toczysz wojnę z Remusem.

- Ja...

- Nie. - przerwała mu stanowczo. - Nie chcę cię słuchać, ale mogę obiecać, że będziesz tego żałował. Żegnam.

Nim brunet zdążył ją złapać, blondynka się teleportowała. Migiem przeszła przez barierę ochronną i po chwili wpadła do domu. Odłożyła różdżkę na półkę i migiem wpadła do salonu. W środku ujrzała leżącego na kanapie Remusa. Najszybciej jak potrafiła znalazła się przy mężu, a ten przytulił ją z całej siły.

Zmierzch cz. II // Remus Lupin ✔Where stories live. Discover now