Rozdział 29

618 34 51
                                    

Wszyscy zajęli miejsca przy stole, a wśród dorosłych zapadła cisza. Jedynie w tle rozbrzmiewały wesołe śmiechy bawiących się na podłodze Harry'ego i Victorii.

Lena popatrzyła po wszystkich uważnie. Wciąż trzymała dłoń swojego męża, który patrzył pusto w talerz, jakby bał się, że jeżeli podniesie wzrok, zostanie oskarżony o cokolwiek. Syriusz ze zmrużonymi oczami wpatrywał się w dzieci, a blondynka mogła się założyć, że wcale nie myślał o ich zabawie, a jego myśli krążyły w ogóle gdzie indziej. James zerkał nerwowo po każdym zebranym, w tym na Lily, która podniosła się na nogi, słysząc dzwonek do drzwi.

- To pewnie Peter. Zaraz wracam.

Tak jak mówiła, za chwilę wróciła do salonu razem z Pettigrew, który na widok wilkołaka migiem wyciągnął różdżkę. Ruda szybko go skarciła i kazała usiąść do stołu. Sama również zajęła miejsce i odchrząknęła.

- Wylejcie tu wszystkie wasze żale. Czas przestać zachowywać się jak dzieci. - powiedziała poważnie, a Black parsknął.

- Jakie żale? Mam tłumaczyć się dlaczego uważam go za szpiega? - pokręcił głową kpiąco, a Remus zmroził go wzrokiem, co nie uszło uwadze Jamesa.

- Tak. - potwierdził słowa Łapy i oparł łokcie o stół. - Powiedz nam czemu sądzisz, że Lunatyk jest zdrajcą.

- Jest...

- ...wilkołakiem. - przerwał mu szybko Lupin. - Tak, nie uszło to niczyjej uwadze. Jeżeli to już koniec...

- Nie. - syknęła Lily. - Nie próbuj podnieść się od stołu. Wyjaśnię was dziś choćby nie wiem co!

- Tu nie ma nic do wyjaśniania, Evans. - wtrącił Peter. - Niczego o nim nie wiemy, bo nawet Veritaserum na niego nie działa.

- To nie jego wina. - zauważyła Lena. - Black przesłuchał mnie. Skoro wiecie, że jestem niewinna, czemu oskarżacie Remusa? - popatrzyła na Glizdogona i Łapę.

- Jesteś całymi dniami w pracy. Nie możesz mieć pewności, że gdzieś nie wychodzi. - prychnął brunet.

- Słuchaj Syriusz. - warknął nagle Lupin. - Jeżeli masz mi coś do powiedzenia, to masz okazję. Wyrzuć to z siebie!

- Nie krzycz, bo przestraszysz dzieci. - ostrzegła spokojnie Lena, a wilkołak niechętnie kiwnął głową.

Syriusz za to skrzyżował ręce, usiadł wygodniej na krześle i wlepił wzrok w Lunatyka.

- Skąd Śmierciożercy znali adres Marleny? - spytał spokojnie, ale w jego głosie można było dostrzec drżenie, które resztą sił starał się opanować.

- Myślisz, że zdradziłbym własną przyjaciółkę?

- Już nie pamiętasz jak prawie użyłeś wedle mnie zaklęcia niewybaczalnego?! - wrzasnął Black, a dziewczyny popatrzyły na chłopaka niespokojnie.

- Jak to? - zapytała spanikowana blondynka.

- O czym ty mówisz, Syriusz? Jakie zaklęcie niewybaczalne? - odezwała się poważnie ruda.

Remus nabrał powietrza do płuc i wstrzymał oddech. Syriusz nagle wpatrzył się w swoje dłonie, jakby były nadzwyczaj ciekawe. James zaczął jeździć nerwowo wzrokiem po trzech pozostałych Huncwotach, a Peter spojrzał w bok.

- Remus... - zaczęła blondynka.

- James! - wykrzyknęła zniecierpliwiona ruda.

Okularnik wziął głęboki oddech i popatrzył na Syriusza, który tylko skrzyżował ręce i starał się nie patrzeć na przyjaciela.

Zmierzch cz. II // Remus Lupin ✔Where stories live. Discover now