Rozdział 55

326 30 11
                                    

Macie ochotę dziś na dwa rozdziały? 😁
***
Lena wróciła do domu i rozejrzała się po salonie. Syriusza nie było, więc skierowała się po schodach na górę. Popchnęła drzwi do sypialni Blacka i prychnęła, widząc Kylie klęczącą przed przerażonym Łapą.

- Ciekawe co by się wydarzyło gdybym trafiła tu pięć minut później.

- Nic! - krzyknął pewnie Huncwot. - Nie jestem taki!

- Właśnie widzę. Kylie, wstawaj. - ponagliła przyjaciółkę, a ta zmrużyła oczy.

- Znowu nam przeszkadzasz, Lupin! - jęknęła. - Miałam go już jak na widelcu.

- W takim razie mam pomysł. - odezwał się Syriusz w stronę Hederson i podniósł ją na nogi. - Zejdziemy do salonu i napijemy się Ognistej na rozluźnienie. Potem jestem cały twój, a Lena na pewno nam już nie przeszkodzi.

- Nie przeszkodzę. - zapewniła blondynka, a uradowana szatynka klasnęła w dłonie.

- Idziemy!

Hederson wskoczyła na barana Blackowi, a Lena zerknęła na nich niechętnie kątem oka. Syriusz wziął głęboki oddech i ruszył za blondynką do salonu. Gdy się tam znaleźli, Łapa odstawił Kylie na podłogę, a Lisica wyciągnęła z szafki butelkę Ognistej. Włożyła rękę do kieszeni, by wyciągnąć stamtąd antidotum, a brunet odciągnął uwagę szatynki. Gdy Lupin nalała antidotum do jednej szklanki, podała napój dziewczynie. Huncwot chwycił za swoją porcję i uśmiechnął się w stronę Kylie lekko przestraszony.

- Zdrówko. - odezwał się, a ona cmoknęła go w policzek i wzięła duży łyk alkoholu. Syriusz odstawił szklankę na stół, nawet nie ruszając napoju i popatrzył uważnie na Hederson, która uniosła wzrok na dwójkę przyjaciół i zmrużyła oczy.

- Wiecie... coś dziwnie się czuję. - zagadała zdziwiona. - Nie pamiętam jak się tu znalazłam i dlaczego trzymam w dłoni szklankę Ognistej... czemu tak na mnie patrzycie?

- Black ma ci coś do powiedzenia. - odezwała się stanowczo Lena, a Kylie popatrzyła na Huncwota.

- Co żeś znowu zrobił? - przewróciła oczami z uśmiechem. - Pewnie użyłeś na mnie jakiegoś głupiego zaklęcia?

- Chciałbym... - mruknął niechętnie pod nosem. - Mogę ci powiedzieć... ale obiecaj, że nie będziesz zła.

Hederson zmrużyła oczy i zerknęła pytająco na swoją przyjaciółkę, która tylko skrzyżowała ręce i wskazała na Łapę.

- On ma ci wszystko wyśpiewać. Pomogłam mu, więc jest mi to winien.

- W czym mu pomogłaś? - spytała już zaciekawiona szatynka.

- Wiesz, może najpierw pójdę się przespać, a potem pogadamy? - ziewnął sztucznie Black, próbując się wycofać. - Jestem straaaasznie zmęczony...

- Legilimens. - młodsza dziewczyna wycelowała w Łapę różdżką i zmrużyła oczy. - Przestań się bronić albo mi powiedz co przeskrobałeś. - warknęła.

- W ten sposób nic od niego nie wyciągniesz. - odezwała się zdeterminowana Lupin. - Wiesz, że doskonale potrafi Oklumencję.

- Gadaj, psie. - rozkazała Hederson. Black wziął głęboki oddech, zerknął niepewnie na Lenę, która zgromiła go wzrokiem, i z powrotem wrócił oczami do szatynki.

- Podałem ci Amortencję. - wypalił szybko, a Kylie stanęła jak wryta. Uchyliła usta w niedowierzaniu i wgapiła się w Blacka. - Oczywiście do niczego między nami nie doszło, to miała być tylko zabawa...

Zmierzch cz. II // Remus Lupin ✔Where stories live. Discover now