9

2.7K 106 10
                                    

Obudziłam się w skrzydle szpitalnym opierając się o klatkę piersiową Harry'ego.

Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam, że na dworze wciąż jest ciemno. Musiałam obudzić się zbyt wcześnie. Przypomniałam sobie wydarzenia, które rozegrały się kilka godzin wcześniej.

Co z Remusem?- pomyślałam.

- Katie? - Usłyszałam, zaspany głos Harry'ego. Powoli usiadł i założył swoje okulary.

- Cześć - odpowiedziałam cicho. - Baliśmy się o ciebie, myślałam, że cię straciliśmy - powiedziałam opierając się o jego ramię.
Jego uśmiech zniknął, gdy spojrzał na mnie z powrotem.

- Tak mi przykro - Powiedział.

- Za co?- zapytałam zdezorientowana.

- Za to, że cię w to wciągnąłem. Nigdy nie chciałem, żeby komuś stała się krzywda.

- Harry, jest okej, to nie twoja wina - Zapewniłam go i położyłam swoją dłoń na jego.  Pomyślał przez chwilę, po czym uśmiechnął się do mnie.

-Widziałem mojego tatę.

- Co? - Zapytałam go zdezorientowana.

- Jego patrona, on mnie uratował. -Zmarszczyłam brwi.

- Ale Harry, jak? Przecież twój tata... - Powiedziałam.

-Nie żyje, wiem. Ale go widziałem.-Wyjrzałam przez okno zastanawiając się o co chodziło Harry'emu i zobaczyłam, że słońce zaczyna wschodzić. Hermiona wpadła do pomieszczenia. Harry i ja szybko oderwaliśmy nasze ręce i zarumieniliśmy się.

- Oni mają Syriusza! Zamierzają wykonać pocałunek! - gorączkowo krzyknęła.

- Masz na myśli, że go zabiją? - Harry powiedział zrywając się z łóżka.

- Nie, to coś gorszego, o wiele gorszego. Oni zamierzają wyssać jego duszę - wyjaśniłam. Do pokoju wszedł Dumbledore. - Panie dyrektorze, musi pan ich powstrzymać! - błagałam - Mają nie tego człowieka!

- To prawda, Syriusz jest niewinny - potwierdził Harry.

- To był Peter Pettigrew! - dodała Hermiona. - Musisz nam pan uwierzyć.

-Tak!- dodał Ron, który zapewne przed chwilą się obudził.

- Wierzę wam. Ale z przykrością muszę stwierdzić, że słowa czterech trzynastoletnich czarodziejów przekonają niewielu. - powiedział Dumbledore. W jego oku pojawił się mały błysk i odwrócił się z powrotem do Hermiony. - Tajemnicza rzecz, czas...Potężna, a kiedy się nią eksperymentuje , niebezpieczna. Syriusz Black przebywa w najwyższej celi mrocznej wieży. Zna pani zasady, pani Granger, myślę, że trzy obroty powinny wystarczyć. Zaczął iść w kierunku drzwi i powiedział.-Więcej niż jedno niewinne życie może zostać dziś ocalone.

- O czym on mówi? - zapytałam. Hermiona wyciągnęła spod koszuli naszyjnik. Rozszerzyłam oczy, gdy zobaczyłam, co to jest.

- Nie powiedziałaś mi?- warknęłam zawiedziona.

- McGonagall powiedział, że nie mogę nikomu powiedzieć, przepraszam - Powiedziała jak zaczęła się z nim męczyć.

- Chcę iść.- oznajmiłam.

-O co chodzi?- zapytał Ron.

-Nie ma takiej opcji, Katie. Tylko ja tam pójdę.- powiedział Harry.- Gdziekolwiek mam iść...- podrapał się po głowie zakłopotany.

-A co ze mną?- warknęła Hermiona- Nie wiesz nawet jak się tego używa! Idę z tobą i koniec.

-Ja też!- z wygranym uśmiechem podeszłam do Hermiony. - Albo razem albo nikt. - wyciągnęłam rękę na środek, Hermiona zaraz po mnie.-Harry?- chłopak pokręcił głową, ale podszedł do nas i też wyciągnął rękę.

Najmniej kochana przez własnego ojca Where stories live. Discover now