3

3.6K 139 18
                                    

Razem z resztą Ślizgonów udaliśmy się do lochów, gdzie były nasz dormitoria. Prefekci wytłumaczyli nam czyje pokoje są kogo i kazali nam się rozpakować.

W moim dormitorium były trzy łóżka z zielonym baldachimem i pościelą o tym samym kolorze. Okien nie było. Obok łóżka było krzesło z ciemnego drewna.

Zaraz do dormitorium weszły dwie dziewczyny. Jedna miała krótkie, czarne włosy i ciemne oczy, a druga miała niebieskie oczy i długie blond włosy.

-Jestem Katie Lupin.- uśmiechnęłam się i wyciągnęłam rękę do dziewczyn. Czarnowłosa prychnęła i odeszła na drugi koniec pokoju, a blondynka niepewnie złapała moją dłoń i lekko nią potrząsnęła.

-Jestem Dafne Greengrass,a to jest Pansy Parkinson.- powiedziała blondynka wskazując na dziewczynę leżącą na łóżku. -A więc jesteś córką... tego profesora, tak?

-Nie, on jest tylko moim wujkiem.-kiwnęła głowią na znak zrozumienia i usiadła na jednym z łóżek.

Już więcej nie rozmawiałyśmy, tylko wszystkie położyliśmy się spać.

***

Następnego dnia, po śniadaniu Harry, Ron i ja poszliśmy na wróżbiarstwo.

Usiadłam między Harrym i Hermioną, albo raczej tam, gdzie Hermiona powinna siedzieć.

Gdzie ona poszła?- zapytałam siebie w myślach.

Weszła pani profesor i przypadkowo uderzyła w mały stolik, a ja wraz z kilkoma innymi uczniami musieliśmy powstrzymać śmiech.

- Witajcie moje dzieci, w tym pokoju poznacie szlachetną sztukę wróżenia. W tym pokoju odkryjecie czy posiadacie talent do wróżbiarstwa! Jestem profesor Trelawney i razem rzucimy się w przyszłość! - krzyknęła podnosząc ręce nad głowę.

O Merlinie, ta kobieta to wariatka. -pomyślałam

- W tym semestrze skupimy się na tasseomancji; czytanie fusów herbaty, więc proszę czytać filiżankę osoby naprzeciwko ciebie - Usłyszałam czyjeś szyderstwo obok mnie i odwróciłam się, aby zobaczyć Hermionę. Ron spojrzał na mnie, zdając się być równie zdezorientowany jak ja

- Kiedy ona tu dotarła? - mruknął, a ja po prostu wzruszyłam ramionami, podnosząc filiżankę Harry'ego.

- Co widzisz w mojej filiżance, Harry? - Zaśmiał się i spojrzał w dół na moją filiżankę. Przekręcił ją dookoła, wyglądając na zdezorientowanego, po czym po kilku chwilach w końcu odpowiedział

- Jest napisane, że masz bratnią duszę? - stwierdził, choć brzmiało to bardziej jak pytanie. Zdziwiona odebrałam od niego filiżankami lekko wzruszyłam ramionami.

Zaraz później Trelawney głośno rozpoczęła rozmowę z Neville'em z drugiego końca pokoju.

- Ty, chłopcze, czy twoja babcia ma się dobrze?

- M-Myślę, że t-tak - odpowiedział jąkając się.

- Nie byłabym taka pewna - powiedziała, po czym zaczęła iść w moją stronę. Moje oczy rozszerzyły się i odwróciłam się w stronę Harry'ego, próbując uniknąć tego, co miała mi do powiedzenia. Harry zobaczył ją i uśmiechnął się do mnie, przygotowując się do oglądania.

- Ty, kochana! Twoja aura pulsuje. Czy jesteś w zaświatach? - Spojrzałam z powrotem na Harry'ego o pomoc, ale był zbyt zajęty próbując się nie śmiać, by być pomocnym. Odwróciłam się z powrotem.

- um...tak? - Złożyła ręce razem.

- Wspaniałe! Co widzisz w filiżance swojego partnera, kochanie? - Przerzuciłam strony w mojej książce zanim odpowiedziałam.

Najmniej kochana przez własnego ojca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz