1

4.4K 156 60
                                    

Kilka dni później dostałam list z Hogwartu razem z listą potrzebnych rzeczy.

Z Remusem wybraliśmy się na ulice pokątną z zamiarem zrobienia zakupów.

Marzyłam, żeby mieć dodatkowe cztery pary oczu. Obracałam głowę we wszystkie strony, starając się zobaczyć wszystko: sklepy, wystawione przed nimi towary, ludzi robiących zakupy.

Zatrzymaliśmy się pod bankiem Gringotta.

-Poczekaj tu, zaraz przyjdę.-kiwnęłam głową, a on zniknął za drzwiami do banku.
Oparłam się o pobliską ścianę i rozglądałam się dookoła.

Zauważyłam pewnego chłopaka z ciemnymi włosami i okrągłymi okularami na nosie. Skądś go kojarzyłam, ale nie miałam pojęcia skąd.

Przez chwilę mu się przyglądałam, aż ktoś położył mi rękę na ramieniu, a ja wystraszona podskoczyłam. Gdy się już uspokoiłam zobaczyłam Remusa zwijającego się ze śmiechu.

-Bardzo śmieszne.- syknęłam, ale lekko się uśmiechnęłam. Wróciłam wzrokiem do miejsca gdzie stał tamten chłopak, ale już go tam nie było.

-Widać tam coś?- zapytał Lupin patrząc w to samo miejsce co ja. Potrząsnęłam głową na boki i wyjęłam kartkę z potrzebnymi rzeczami.

___
Podręczniki:

• Standardowa księga zaklęć (stopień 3) Mirandy Goshawk

• Demaskowanie przyszłości Kasandry Vablatsky

• Natychmiastowa transmutacja Emerika Switcha

• Potworna księga potworów Edwardua Limy

• Numerologia i gramatyka

• Życie domowe i obyczaje brytyjskich mugoli Wilhelma Wigworthy'ego

• Podstawowa obrona przed czarną magią Arseniusza Jiggera

Umundurowanie:

• Trzy komplety czarnych szat roboczych

• Jedną parę rękawic ochronnych ze smoczej skóry

• Jedną zwykłą, spiczastą, czarną tiarę dzienną
___

-Dużo tego.- jęknęłam.

-To czas się brać do roboty!- Klasną w dłonie Remus i zabrał mi kartkę.- Najpierw księgarnia Esy i Floresy. - ruszył przed siebie a ja spojrzałam jeszcze raz w miejsce w którym stał chłopak. - idziesz?

-Tak, tak.- potrząsnęłam głową próbując wyrzucić wspomnienie z głowy i ruszyłam za wujkiem.

-No i jesteśmy.- odezwał się po kilku minutach zatrzymując się przed budynkiem.

Na wystawie znalazło się sporo egzemplarzy Potwornej księgi potworów.

Weszliśmy do księgarni. Wzdłuż ścian były tam półki od podłogi do sufitu, a na nich księgi oprawione w skórę, wielkie jak płyty chodnikowe, maleńkie książeczki oprawione w jedwab, rozmiarów znaczków pocztowych, książki pełne dziwnych symboli i kilka książek, w których nic nie było.

Najmniej kochana przez własnego ojca Where stories live. Discover now