Prolog

6.9K 196 54
                                    

Wakacje. Chyba to co wszyscy kochają najbardziej, ale wszystko musi się kiedyś skończyć, prawda?  Mam tylko dwa tygodnie.

Usiadłam i ziewnęłam przeciągle, po czym zabrałam ubrania uszykowane wczoraj i poszłam do łazienki.

Po ubraniu się zeszłam na dół, gdzie czekał już mój wujek-Remus Lupin, ze śniadaniem.

-Cześć.- przywitałam się i usiadłam do stołu.

-Katie, muszę ci o czymś powiedzieć.- zaciekawiona podniosłam na niego wzrok.- Chodzi o to, że zostałem zatrudniony...

-To chyba dobrze, prawda?-zapytałam zdziwiona widząc nadal lekko zdenerwowaną twarz Remusa. Ugryzłam kęs kanapki i czekałam na odpowiedź.

-Tak, tak, ale zostałem zatrudniony w Hogwarcie jako nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią.- Zakrztusiłam się śniadaniem. Po uspokojeniu oddechu spojrzałam na niego, a on tylko westchnął. -Wiesz ile szukałem dobrej pracy...

-Tak, ale co z Beauxbatons?

Za dużo nie stracę, bo i tak nie miałam tam przyjaciół- pomyślałam.

-Już wysłałem sowę z wiadomością, że przenosisz się do innej szkoły. Posłuchaj, dobrze wiesz, że twój tata ma plan. Nie będzie mógł przyjechać od tak do Francji.

-Tak, wiem...-westchnęłam.- Ile mam czasu?- zapytałam.

-W dwie godziny się wyrobisz?- kiwnęłam głową i powolnym krokiem weszłam na górę.

***

Szybko się spakowałam i zeszłam na dół, gdzie już na mnie czekał.

Wyciągnął do mnie dłoń a ja westchnęłam cicho. Rozejrzałam się ostatni raz po pomieszczeniu i spojrzałam na rękę mojego wujka. Ten tylko uśmiechnął się pocieszająco.

-Gotowa?- zapytał.

-Nie, ale nie mam wyjścia.- szybko złapałam za jego dłoń i poczułam skręt w żołądku.

Nienawidzę teleportowania- syknęłam w myślach.

-Jesteśmy.- oznajmił. Spojrzałam na duży budynek przede mną. Pomiędzy numerami 11 i 13 pojawiły się znikąd poobtłukiwane drzwi, a z obu ich stron brudne ściany i ponure okna. Jakby między domami rozdął się nowy dom, rozpychając sąsiednie.

-Grimmauld Place 12.-szepnęłam do siebie gdy wszystkie wspomnienia wróciły. Właśnie tu dorastałam, tu mieszkałam do jedenastego roku życia.

-Wreszcie w domu, co?- zaśmiał się na moją minę.

-Tam był mój dom. Tu jest za dużo... wspomnień.- skrzywiłam się.

-Musimy się rozpakować.- wszedł do środka, a ja zaraz za nim.

-A właściwie jak mój tata zamierza uciec z Azkabanu?-zapytałam z zaciekawieniem.- W końcu jeszcze nikt z tamtąd nie uciekł.

-Da sobie radę.- przewróciłam oczami. Jak zawsze nie ma konkretnej odpowiedzi.

-To twój pokój.- wskazał mi pomieszczenie na pietrze. Wyglada tak samo jak dwa lata temu- zielone ściany, drewniana podłoga, duże łóżko, a na przeciwko łóżka kominek.

-Jak będziesz coś chciała, to będę w kuchni.- kiwnęłam głową, a Remus wyszedł i zamknął za sobą drzwi.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu, po czym podeszłam i przejechałam palcami po czarnym kominku, na którym leżały najróżniejsze zdjęcia.
Kichnęłam od dużej ilości kurzu i pociągnęłam nosem.

-Trzeba tu będzie posprzątać.- mruknęłam do siebie. Wzięłam do ręki jedno ze zdjęć, na którym trzymał mnie mój tata na rękach.
Zaraz obok było zdjęcie blondynki z niebieskimi oczami-moja mama. Niestety zmarła przy porodzie, więc zostały mi po niej tylko zdjęcia.

Zaraz obok kominka było małe lusterko, lekko przybrudzone. Przejrzałam się w nim. Po ojcu odziedziczyłam szare oczy, a po matce blond włosy. Wszyscy zawsze mi mówili, że mam bardzo czarującą urodę, ale sama osobiście tego nie zauważałam.

Położyłam się na łóżku i czułam jak oczy same mi się zamykają.
W końcu się poddałam i zapadłam w długi sen.

Najmniej kochana przez własnego ojca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz