Rozdział 31

19 1 0
                                    

Kilka miesięcy później...

Pov.Elendila

Praktycznie całą zimę spędziłam w pałacu czytając książki, haftując i wyszywając. Jedynie czasami, gdy nie było zbyt zimno, wychodziłam na spacery do ogrodów. Tegoroczna zima była wyjątkowo mroźna. Dzisiaj rano moją uwagę zwróciły dźwięki z zewnątrz. Gdy wyjrzałam przez okno zobaczyłam, że z gałęzi spadają na ziemię płaty śniegu. Oznaczało to, że nadeszła długo wyczekiwana odwilż. Przebrałam się w sukienkę w odcieniach różu, fioletu i błękitu. Wyszłam z komnaty i podążyłam na śniadanie. Po skończonym posiłku razem z Mirią, Beleth i Arnilhą udałyśmy się do ogrodów. Spacerowałyśmy po nich, aż do obiadu. Gdy zjadłam obiad bliźniaczki poprosiły mnie, żebym nadzorowała ich pojedynek, na co chętnie się zgodziłam. Razem udałyśmy się na salę treningową, gdzie ja usiadłam na jednej z ławek, a Caladh i Din  rozpoczęły walkę. Uważnie obserwowałam ich ruchy, starając wychwycić się jakieś błędy. Tak zajęło to moją uwagę, że nie usłyszałam jak ktoś do mnie podchodzi. Gdy owa osoba dotknęła mojego ramienia, zerwałam się z siedziska i wyjęłam ukryty pod sukienką sztylet, którym się zamachnęłam. Osoba, która mnie przestraszyła uchyliła się w ostatnim momencie. Jak się okazało, był to Legolas. 

- Następnym razem, nie radzę podchodzić ci do mnie od tyłu, ponieważ niekoniecznie może się to dobrze dla ciebie skończyć. Jednym z moich odruchów wypracowanych walce, jest to że gdy ktoś podchodzi do mnie od tyłu, z góry zakładam, że jest to wróg - powiedziałam, chowając sztylet do pochwy

- Postaram się to zapamiętać. A wracając do tego, po co tu przyszedłem, to chciałbym ci powiedzieć, że za chwilę jest kolacja - odpowiedział

- Nie myślałam, że pojedynek Caladh i Din trwał tak długo, idę im powiedzieć, że na dzisiaj koniec treningu - powiedziałam i podeszłam do bliźniaczek

- Caladh, Din na dzisiaj koniec treningu, idziemy na kolację - powiedziałam

- Już, tylko dokończymy ten pojedynek - odparła starsza

- Jak chcecie, ale wiedzcie, że jak się spóźnicie to nic już dla was nie zostanie - odpowiedziałam i ruszyłam do wyjścia z sali

Byliśmy już w połowie drogi do sali, kiedy usłyszałam jak ktoś truchta w moją stronę. Jak się okazało były to bliźniaczki. Po paru minutach byłyśmy już w sali jadalnej. Wszyscy siedzieli na swoich miejscach, a na stole stały już różne potrawy. Usiadłam na swoim miejscu i zaczęłam się posilać. Gdy skończyłam jeść, wyszłam z sali. 

- Gdzie się wybierasz? - zapytał mój mąż

- Chciałabym iść do biblioteki, wziąć kilka książek - odpowiedziałam

- Idę z tobą, pomogę ci nieść te książki - powiedział

- Dziękuję - odparłam i jeszcze przyspieszyłam trochę kroku

Po kilku minutach byłam już na miejscu, otworzyłam jedno skrzydło drzwi i weszłam do środka. Szłam pomiędzy wysokimi regałami i rozglądałam się za książkami. Po chwili moją uwagę zwróciło kilka książek. Próbowałam ją dosięgnąć, ale były za wysoko. Podskakiwałam, jednak to również nie pomagało. Legolas widząc to zlitował się nade mną i ściągnął je z półki. 

- Dałabym sobie radę sama - mruknęłam

- Skoro dałabyś sobie rade sama, to może ja odłożę je na miejsce, a ty spróbujesz je ściągnąć - odparł z uśmiechem

- Nie, nie trzeba. Dziękuję - odpowiedziałam i pocałowałam go

Po chwili oderwaliśmy się od siebie i ruszyliśmy dalej pomiędzy regałami. Znalazłam jeszcze kilka ciekawych książek, które od razu podałam Legolasowi. Po kilkunastu minutach, mój mąż szedł za mną, trzymając w rękach, chwiejącą się już stertę książek. 

Elendila - Zło powracaWhere stories live. Discover now