Rozdział 14

44 1 0
                                    

Po wyjściu doradców, wszyscy udaliśmy się na spoczynek. Ja i Legolas również, ponieważ jeszcze nie do końca zregenerowaliśmy siły po nocnym patrolu. Ranem obudziły mnie ptaki śpiewające za oknem. Zeszłam z łóżka i ubrałam się w pierwsze lepsze ubranie. Gotowa wyszłam do salonu, skąd razem z przyjaciółmi udaliśmy się na śniadanie. Po posiłku wyszliśmy na tłoczny i gwarny już dziedziniec, gdzie czekały na nas nasze wierzchowce. Dzisiaj razem z Legolasem, Gandalfem, Aragornem, Gimlim, Mirią, Kirsynem, Loryonem, Heyatanem, Lleryonem, Telendasem, Berendusem, Girthionem, Arnilhą i Beleth mamy się udać z poselstwem do władcy krasnoludów - Durina VII. Król poprosił nas o to, ponieważ doszły do nas potwierdzone wieści, że siły ciemności wycofały się z tamtych terenów. Wskoczyliśmy na siodła i ruszyliśmy w drogę do krasnoludów. Służba przygotowała nam racje żywnościowe na kilka dni i ciepłe odzienia. Cała podróż zajmie nam kilka dni, więc z pewnością przydadzą nam się cieplejsze ubrania, ponieważ z każdym dniem robi się coraz zimniej. Obok mnie jedzie Sule i Aratomacil, za mną jest Gandalf, Gimli i Atan, reszta jedzie za nimi. Po kilku godzinach wyjechaliśmy z Puszczy, a przed nami w oddali majaczyła Samotna Góra. Chcąc, nie chcąc znów uderzyły we mnie wspomnienia. Z trudem powstrzymałam smutek, który chciał wkraść się na moją twarz. Kiedy indziej powspominam sobie wyprawę z krasnoludami, teraz nie mogę sobie pozwolić na wracanie pamięcią do tamtych chwil. Jeszcze się rozkleję, a moi przyjaciele będą wypytywać się mnie co jest tego powodem. Jako, że nie bardzo umiem kłamać od razu odkryją moją tożsamość, a po mnie dowiedzą się o prawdziwych obliczach reszty towarzyszy. Zorientują się, że Sule to Legolas, Olorin to Gandalf, Naug to Gimli, a Aratomacil to Aragorn. Choć ufam im, zdaję sobie sprawę, że mogliby nas niechcący wydać, a wróg dowiedziałby się kim jesteśmy naprawdę. Co prawda, nie wiadomo, czy w ogóle mamy szpiega w swoich szeregach, jednak wiem, że zawsze należy brać pod uwagę najgorszy scenariusz, wówczas czekają nas najwyżej miłe rozczarowania. 

Pov.Legolas

Jechaliśmy już kilka godzin, nikt z nikim nie rozmawiał, a wokół panowała głęboka cisza. Spokój w lesie przerywany był jedynie zawodzeniem wiatru w gałęziach i szelestem pożółkłych liści leżących grubą warstwą na kamiennej drodze. Milczenie przerwał Gimli:

- Kiedy się zatrzymamy? W przeciwieństwie do was nie jestem przyzwyczajony do jazdy wierzchem i zaczyna mnie boleć tylna część ciała - powiedział

- Skoro jazda konna tak bardzo męczy szanownego pana krasnoluda, zatrzymamy się teraz - rzekł Aragorn

Stanęliśmy na równinie pokrytej uschniętą trawą i zeskoczyliśmy z siodeł. Najbardziej z odpoczynku ucieszył się Gimli, który błyskawicznie znalazł się na ziemi. Rozejrzałem się dookoła, sprawdzając czy jest bezpiecznie i zobaczyłem Elendilę, która jechała dalej stępem. Podbiegłem do niej, chwyciłem za uzdę i zawróciłem konia. Najwidoczniej wyrwało ją to ze skupienia, ponieważ zapytała:

- Czemu trzymasz Ithila za uzdę?

- Tak bardzo się zamyśliłaś, że nawet nie zauważyłaś, kiedy się zatrzymaliśmy na popas - rzekłem

- Dziękuję, że sprowadziłeś mnie na ziemię - odparła

- Ależ nie ma za co, moja pani - powiedziałem

Podprowadziłem ją do reszty przyjaciół, gdzie zsunęła się z siodła i usiadła na płaszczu, który był rozścielany na podłożu. Wyjąłem z jej sakw bukłak z wodą, lembasa i suszone owoce. Wzięła je do dłoni i zaczęła się posilać, sam zrobiłem to co ona. Po skończonym popasie ruszyliśmy w dalszą drogę. Bez przerw jechaliśmy aż do wieczora. Po zmierzchu zatrzymaliśmy się w osłoniętym od wiatru zagłębieniu. Jako, że było już dość chłodno wyjęliśmy z juków cieplejsze płaszcze podbite futrem i rozpaliliśmy nikłe ognisko. Pierwszą wartę miałem objąć ja, Elendila, Berendus i Beleth. Drudzy mieli czatować Aratomacil, Naug i Telendas. Po nich czujki objąć mają Olorin, Girthion i Loryon. Ostatnia warta nad świtem przypadała Kirsynowi, Lleryonowi, Miri i Arni. Gdy ustaliliśmy kto, i o której godzinie ma sprawować czaty Aragorn, Gimli, Tel, Olorin, Girith, Lor, Kirs, Ller i Miria położyli się spać. Natomiast ja, Vilya, Ber i Bel zajęliśmy stanowiska obserwacyjne. Siedzieliśmy plecami do obozu, ukryci w wysokich trawach, a nasz wzrok próbował wyłapać najmniejszy ruch na równinie. Po czterech godzinach zeszliśmy z posterunków i obudziliśmy następnych. Ja i Elendila położyliśmy się obok siebie, po czym przykryłem nas kocem. 

Elendila - Zło powracaWhere stories live. Discover now