Rozdział III

12 0 0
                                    

Nadszedł poniedziałek. Czyli dzień którego szczerze nienawidziłam. Oznaczało to że zaczyna się kolejny tydzień szkoły.
Nie zrozumcie mnie źle - nie martwiły mnie sprawdziany, ani kartkówki. Tym nigdy się nie przejmowałam. Najbardziej martwiło mnie to że uczniowie dalej będą się ze mnie naśmiewać. Nie rozumiałam ich - co jest złego w czytaniu książek? 
A przecież jeśli ktoś ma dobre stopnie w szkole, to nie jest powód żeby się z niego naśmiewać. Chyba że oni postrzegali to inaczej. 
Zrobiłam swoją poranną rutynę - umycie twarzy żelem, umycie zębów i związanie włosów w kitkę. To tyle.
Dzisiaj postawiłam na luźny sweter i dżinsy. Założyłam też moją ulubioną żółtą opaskę. Jak możecie już wywnioskować, żółty to mój ulubiony kolor.
Wyszłam z pokoju zjeść śniadanie. Zrobiłam sobie chyba najprostsze śniadanie jakie istnieje, czyli płatki z mlekiem. Moja siostra już pałaszowała kanapki z nutellą, jak zwykle z nosem w telefonie przeglądała YouTube. Miała tylko dziewięć lat, a już była taką internetomaniaczką..
Moja mama wyszła z łazienki, jak zwykle zawalona papierami, nie zwracając na mnie i na Grace najmniejszej uwagi. I wtedy zrozumiałam. Dlatego rodzice byli dla mnie wczoraj tacy mili - były moje urodziny. A teraz znowu będzie tak samo. No nic, wstałam obojętnie od stołu, umyłam miskę i łyżkę po płatkach, zarzuciłam plecak na plecy i wyszłam z domu do miejsca którego nienawidziłam, nawet bardziej niż poniedziałków.

Zakochana w książkachDonde viven las historias. Descúbrelo ahora