𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝐗𝐕𝐈𝐈𝐈

481 44 10
                                    

✧・゚: *✧・゚:*

Wieczorem postanowiliśmy wyjść do miasta, co i tak skończyło się tym, że o pierwszej zabawa dopiero się zaczynała. Byliśmy na obrzeżach, tym razem chodząc w coraz większą ilość miejsc, w których niegdyś mieliśmy w zwyczaju spędzać czas. Louis cały czas trzymał mnie za rękę, co jak najbardziej mi odpowiadało. Z mojego domu wyszliśmy około dwudziestej drugiej, ale dalej nie mieliśmy najmniejszego zamiaru wracać.

- Idziemy na wzgórze - powiedział po dłuższej chwili i, nie czekając na moją odpowiedź, poprowadził mnie w stronę minionego miejsca.

Szliśmy tam przez około dziesięć minut, cały czas milcząc, co było przyjemne. A kiedy już byliśmy na miejscu, od razu odwróciłam się w stronę miasta i patrzyłam na całą panoramę. Louis podszedł do mnie od tyłu i mocno mnie przytulił, na co delikatnie się uśmiechnęłam. Odchyliłam głowę opierając ją na jego ramieniu, co wykorzystał, żeby przelotnie mnie pocałować, a zaraz po tym znowu spojrzał przed siebie.

- Właśnie, zapomniałem cię o coś zapytać - zaczął przenosząc spojrzenie z powrotem na mnie. - Myślisz, że jesteś już gotowa na związek? - spytał nieśmiało, na co odwróciłam się w jego stronę i stanęłam tuż przed nim.

- Może jestem, ale to zależy - zaczęłam, na co Louis delikatnie się uśmiechnął. - Oczywiście od tego, z kim mam być w związku - dodałam ciszej i również się uśmiechnęłam.

- Co powiesz na związek ze mną? - spytał z uroczym uśmiechem. - Będę tylko twój, a ty będziesz tylko moja.

- Brzmi kusząco - cicho się zaśmiałam, a Partridge tylko mi się przyglądał.

- Czyli zostaniesz moją dziewczyną? - zadał kolejne pytanie, tym razem bardzo nieśmiało i niepewnie, na co mój uśmiech się poszerzył.

- Oczywiście, że tak - odpowiedziałam mu, na co szeroko się uśmiechnął, a zaraz po tym delikatnie się do mnie przybliżył.

Teraz wszystko działo się powoli, bez pośpiechu, liczyliśmy się tylko my. Lou delikatnie odgarnął kosmyk moich włosów, które opadały mi na twarz, a po tym przybliżył się jeszcze bardziej.

- Jesteś piękna, Bea - zaczął, na co uśmiechnęłam się jeszcze mocniej. - Tak cholernie piękna, w dodatku moja.

- Tylko twoja - wyszeptałam przybliżając się jeszcze bardziej, na co Lou delikatnie złączył nasze wargi w wyjątkowo długim i namiętnym pocałunku.

Tym razem wszystko robił uważnie i ostrożnie, jakby bał się, że zniknę, że to, co się stało, jest nierealne. Sama nie dowierzałam temu, że właśnie osiągnęłam to, o czym marzyłam przez te wszystkie, długie lata.

- Wracajmy już - zaczęłam powoli się od niego odsuwając. - Później wszystko dokończymy.

Chłopak mocno złapał moją dłoń i szybkim krokiem zaczął iść w stronę swojego domu. Przez całą drogę nie odwrócił się w moją stronę ani razu. A kiedy byliśmy już w jego pokoju, od razu mocno zatrzasnął za sobą drzwi i jedynie zaczął iść w moją stronę. Przez to, że stałam blisko ściany, natknęłam się na nią idąc w tył, kiedy Partridge był tuż przede mną i przytrzymywał mnie w miejscu tak, że nie mogłam zrobić ani jednego kroku. Nie wyglądał uroczo, wręcz przeciwnie, wyglądał bardzo ostro i dość poważnie. Intensywnie mi się przyglądał, kiedy ja nie byłam pewna ani jednego ruchu, który wykonywał.

- Nie pozwalaj sobie, Partridge - powiedziałam z delikatnie zadziornym uśmiechem i mocno wyrwałam nadgarstki z jego uścisku, co go zdziwiło.

W milczeniu analizował każdy milimetr mojej twarzy, kiedy położyłam dłonie na jego ramionach, a on sam delikatnie mnie do siebie przyciągnął.

- Nagle jesteś zadziorna i chcesz rządzić? - spytał, jakby niedowierzając mojemu zachowaniu. - Możesz robić to częściej.

Teraz wiem, że mam wszystko, mam Lou - mojego uroczego, kochanego Lou, którego raz pokochałam całym sercem, i nigdy nie przestałam.

✧・゚: *✧・゚:*

𝐌𝐈𝐒𝐒 𝐘𝐎𝐔, 𝐩𝐚𝐫𝐭𝐫𝐢𝐝𝐠𝐞Where stories live. Discover now