𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝐕𝐈

631 45 1
                                    

✧・゚: *✧・゚:*

BEATRICE

Przed czwartą wróciłam do domu. Czułam się odrobinę dziwnie z tym, że spotkałam się z Louisem, ale jednak cieszyłam się z faktu, że powoli go odzyskuję. Cały czas o nim myślałam, nawet mimo faktu, że szedł razem ze mną i odprowadził mnie pod sam dom. A kiedy byłam sama i próbowałam zasnąć, nie mogłam. Może to z powodu ekscytacji wywołanej spotkaniem z nim. Był zupełnie taki, jakiego go zapamiętałam. Może i nie do końca chciał na nowo pokazać swój charakter, ale widziałam, że nie zmienił się ani trochę.

Dalej był tym samym uroczym, delikatnym i uczuciowym romantykiem, którym był od zawsze.

Jego bliskość była jeszcze bardziej uzależniająca niż ją zapamiętałam, a jego dotyk był o wiele przyjemniejszy niż kiedykolwiek wcześniej i potrzebowałam go bardziej niż kiedyś. Wystarczyła godzina, żebym znowu poczuła to, co wcześniej.

Bo czułam, jak moje uczucia na nowo się zaogniają.

To głupie, przecież nie będę mogła na nowo go pokochać, przecież on nawet nie chciał przy mnie być. Więc dlaczego chciał spędzić ze mną czas? Może zrobił to dlatego, że chciał dotrzymać głupiej obietnicy. Mimo tego, że spełnił ją po trzech latach, jednak ją spełnił. Zapewne teraz znowu nie będzie zwracał na mnie uwagi, tylko chciał zrobić mi nadzieję. Ale nie byłby w stanie mnie zranić, ewentualnie zostawiając mnie, ale to nie w tym sensie. Nie byłby w stanie zrobić mi czegoś niemiłego będąc tego świadomym.

Jest zbyt wrażliwy, by zranić kogokolwiek.

✧・゚: *✧・゚:*

Na następny dzień w szkole, Louis dalej ze mną nie rozmawiał, jednak od czasu do czasu na mnie spoglądał, tylko że nie tak pewnie jak zawsze.

Jakby powoli zaczął okazywać emocje.

Tak minął cały dzień, kiedy po powrocie do domu przez cały czas o nim myślałam. Nawet po północy dalej nie zmieniłam tematu rozmyślań, nawet przez myśl mi to nie przeszło. Aż z amoku wspomnień wyrwał mnie mój telefon, a raczej ktoś, kto wysłał mi wiadomość. Niechętnie oderwałam się od wspomnień i sięgnęłam po telefon, kiedy na ekranie ujrzałam wiadomość od Louisa.

'Za godzinę pod moim domem.'

Jednak nie chciał spotkać się ze mną jednorazowo. Chciałam wyjść z domu sama, ale jeśli mam szansę na odzyskanie Partridge'a, to muszę z niej skorzystać. Dlatego po godzinie podeszłam pod jego dom, gdzie już na mnie czekał. Kiedy mnie zobaczył, prawie niezauważalnie się uśmiechnął. Od razu złapał mnie za rękę i znowu za sobą prowadził. Tym razem nie mieliśmy żadnego celu, znowu śmiejąc się zwyczajnie chodziliśmy po wszystkich ulicach, tak jak dawniej. Właśnie tego mi brakowało - słabo oświetlonych uliczek, naszych cichych śmiechów i mojego Lou obok mnie.

Ale w jednym momencie chłopak zatrzymał się i lekko mnie do siebie przyciągnął, a zaraz po tym mocno przytulił. Nie był to lekki uścisk, tylko taki, jakbyśmy spotkali się po raz pierwszy po wielu latach. Początkowo byłam zaskoczona jego zachowaniem, ale później tylko odwzajemniłam gest i nawet nie chciałam tego przerywać.

- Tęskniłem, Bea - powiedział kiedy dalej się ode mnie nie odsunął.

- Ja też, Lou - wyszeptałam w odpowiedzi na jego słowa, na co lekko się uśmiechnął, wiem to.

Właśnie odzyskałam moje jedyne prawdziwe szczęście.

✧・゚: *✧・゚:*

𝐌𝐈𝐒𝐒 𝐘𝐎𝐔, 𝐩𝐚𝐫𝐭𝐫𝐢𝐝𝐠𝐞Where stories live. Discover now