𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝐗

581 44 0
                                    

✧・゚: *✧・゚:*

BEATRICE

Po kilku dniach razem z Louisem rozmawialiśmy w szkole. Może tylko wymienialiśmy ze sobą kilka zdań, ale jednak. Codziennie wieczorem spotykaliśmy się i, szczerze mówiąc, za każdym razem cieszyłam się coraz bardziej. Z czasem przestaliśmy poruszać temat przeszłości, tego co miało miejsce, ale jeszcze bardziej unikaliśmy tematu tego cholernego pocałunku, Louis wydawał się o tym zapomnieć.

Ale czy to źle, że chciałam to powtórzyć, a nawet nigdy nie przestawać?

Dodatkowo jeszcze gorszy jest fakt, że mimo tego, że to tego obawiałam się najbardziej i najbardziej tego nie chciałam, jednak moje uczucia zaogniają się na nowo.

Tak cholernie tego nie chciałam, a jednak.

Kocham go, nigdy nie przestałam.

To naprawdę głupie, rozmawiamy ze sobą od kilku dni, a ja już znowu coś czuję. Muszę przestać. Kiedyś wiedziałam, że moje uczucia nie zostaną odwzajemnione, tym bardziej teraz. Wcześniej nie czuł do mnie nic, bo mnie zostawił. A teraz nie może mnie kochać, bo nie rozmawialiśmy przez trzy lata, więc byłoby to zupełnie nieracjonalne. Więc dlaczego zaczął zwracać na mnie uwagę dopiero wtedy, kiedy zaczęłam dogadywać się z Liamem? Co jeśli wcześniej ciągle o mnie myślał, ale zwyczajnie nie chciał tego okazać?

To on nie chciał zapomnieć o mnie.

- Może pójdziemy popatrzeć na gwiazdy? - spojrzałam na Louisa, który na moje słowa delikatnie się uśmiechnął. - Wiesz, tak, jak kiedyś - dodałam, na co chłopak zgodził się od razu, więc szybko wyszliśmy z domu.

- Pójdziemy na wzgórze? - spytał po kilku minutach.

- Nie byłam tam trzy lata - zaczęłam przypominając sobie wszystkie chwile spędzone w tym miejscu. - Kiedyś w końcu trzeba tam wrócić.

Szliśmy w stronę obrzeży, mieliśmy bardzo dobrze określony cel. Wzgórze, jedno z niewielu, było dla nas bardzo wyjątkowe. Zawsze tam chodziliśmy kiedy uciekaliśmy z lekcji, nie mieliśmy co robić wieczorami i głównie patrzeliśmy na gwiazdy. Nikt nawet nie wiedział o tym miejscu, to nawet dobrze, bo zawsze byliśmy tam tylko my. A kiedy już dotarliśmy do celu, od razu usiedliśmy na ławce, która stała tam od zawsze. Louis wydawał się być zamyślony, jakby jakaś myśl go męczyła. Mnie też męczyła pewna myśl.

Nigdy nie chciał o mnie zapomnieć.

✧・゚: *✧・゚:*

Na wzgórzu byliśmy dość krótko, może tylko godzinę. Jednak wystarczyło mi to, by przypomnieć sobie jeszcze więcej chwil spędzonych z Lou. Dalej nie mogłam uwierzyć w to, że znowu go przy sobie mam, wydawało mi się to nierealne, zbyt piękne i wspaniałe, by było prawdziwe. Kiedy byliśmy w pobliżu mojego domu, namówiłam Louisa, żeby został ze mną na noc, dlatego około drugiej rozmawialiśmy na wszystkie tematy, zupełnie tak, jak kiedyś, a właśnie na tym mi zależało - w jakimkolwiek stopniu odzyskać przeszłość. Mimo tego, że byliśmy zaangażowani w rozmowę, ja dalej byłam zamyślona i nie mogłam przestać myśleć o tym, do czego sama doszłam, ale też rozmyślałam o naszym pocałunku.

Czy to źle, że chcę, by zrobił to jeszcze raz?

- Coś się stało, Bea? - usłyszałam ciche pytanie, na co od razu spojrzałam na Partridge'a, który wydawał się być lekko zmartwiony. - Jesteś jakby nieobecna.

- Tylko myślę - zaczęłam odwracając od niego wzrok. - O naszym pocałunku... - dodałam szeptem, a Louis cicho westchnął.

- Przepraszam, nie powinienem był tego zrobić - wydawał się być zmieszany i dość nieśmiały.

- Nie o to chodzi, Lou - powiedziałam jeszcze ciszej niż wcześniej, a on spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. - Ja po prostu... Chciałam tego i chcę cały czas, to idiotyczne, wiem.

Nawet na niego nie spojrzałam, bałam się. To były najszersze słowa w moim życiu, w dodatku jedne z tych, których nigdy nie chciałam wypowiedzieć. Momentalnie po tym, chłopak lekko złapał mnie za podbródek i uniósł go na wysokość swojej twarzy. Teraz musiałam na niego spojrzeć.

- Przecież nikt nie powiedział, że ja tego nie chcę - wyszeptał po chwili patrzenia mi prosto w oczy.

Byliśmy niewyobrażalnie blisko siebie. Tym razem nic nie było spontaniczne, wszystko działo się powoli. Właśnie tak, czyli bardzo powoli, przybliżył się jeszcze bardziej i zaczął składać na moich ustach delikatne pocałunki.

Teraz nic nie robił z tą pewnością, która była wyczuwalna ostatnim razem.

Jego wargi były wyjątkowo delikatne, zwłaszcza kiedy cały czas obdarowywał moje usta niekończącą się ilością krótkich, trwających może po sekundę, lekkich pocałunków, czasem delikatnie i, przede wszystkim, niepewnie przygryzając moją dolną wargę, a ja pozwoliłam mu na wszystko, przy tym odwzajemniając każdy jego gest. Nawet nie pogłębiał żadnych ruchów, ewentualnie robił to na tyle delikatnie i ostrożnie, że nawet tego nie poczułam.

Za to czułam, jak moje serce płonie tak, jak nigdy wcześniej, a było to wywołane tylko i wyłącznie jego czułością, której aż tak mi brakowało.

✧・゚: *✧・゚:*

𝐌𝐈𝐒𝐒 𝐘𝐎𝐔, 𝐩𝐚𝐫𝐭𝐫𝐢𝐝𝐠𝐞Where stories live. Discover now