𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝐗𝐕

461 36 13
                                    

✧・゚: *✧・゚:*

- Pośpiesz się, zaraz wychodzimy - Lou niecierpliwił się coraz bardziej z każdą chwilą.

Mieliśmy pójść na jakąś imprezę do jego znajomego. Oczywiście, że początkowo nie chciałam tam iść, ale Partridge jak zwykle nalegał. Dlatego chwilę po dwudziestej szykowaliśmy się w moim domu, gdzie Lou na nowo miał w zwyczaju przebywać cały czas, tak samo, jak ja u niego.

- Naprawdę muszę tam iść? - spytałam wychodząc ze swojego pokoju, na co Partridge odetchnął z ulgą.

- Tak, musisz, rozmawialiśmy o tym - zaczął kierując się ze mną do wyjścia z domu. - Będziesz mi po prostu towarzyszyć - dodał, kiedy zamykałam drzwi na klucz.

- Jak długo chcesz tam być? - zadałam kolejne pytanie.

- Godzinę, może dwie - odpowiedział obojętnie, jakby odpowiedź była zupełnie oczywista. - Na pewno nie mam zamiaru siedzieć tam do rana.

- Będziesz pił? - znowu spytałam.

- Nie, ty też - zaczął zdecydowanie. - Ewentualnie wypijesz tylko trochę, będę cię pilnował.

Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Zapach papierosów i alkoholu był wyjątkowo mocny, ale nie przeszkadzał mi. Bardziej nieswojo czułam się z faktem, że byłam tam jedyną dziewczyną. Kiedy byliśmy już na miejscu, wszyscy momentalnie na nas spojrzeli, ale wzrok zatrzymali na mnie i analizowali każdy centymetr mojego ciała.

Faktycznie, dziewczyna, wielka sensacja.

- Nie przejmuj się nimi, jeszcze nigdy nie widzieli pięknej dziewczyny - Partridge wyszeptał mi prosto do ucha, a zaraz po tym udał się do jakiś chłopaków.

W jednej chwili zauważyłam Liama siedzącego w salonie, w dodatku intensywnie mi się przyglądał. Podeszłam do niego i usiadłam obok niego na dużej kanapie, na co chłopak jedynie się uśmiechnął i objął mnie ramieniem. Rozmawiał z kilkoma osobami, z czego znałam wszystkich, więc włączyłam się do rozmowy. Partridge gdzieś zniknął, a ja niezbyt się nim przejmowałam, przecież przyszedł, żeby spotkać się ze znajomymi.

- Nagle się tobą przejmuje? - spytał Liam patrząc w stronę Louisa.

- Tylko trochę ze sobą rozmawiamy, nie wiem o co mu chodzi - skłamałam, co na szczęście zabrzmiało naturalnie i szczerze.

Liam powrócił do rozmowy, a ja patrzyłam w stronę Partridge'a, który, szczerze mówiąc, wyglądał cholernie dobrze. Z każdą chwilą przekonywałam się o tym coraz bardziej, tak samo, jak o moich uczuciach.

Kocham go, tak cholernie go kocham.

Powiem mu, muszę. Jestem świadoma tego, że nigdy tego nie odwzajemni, ale nie mogę dłużej ukrywać własnych uczuć. Powiem mu, jak bardzo mi na nim zależy, jak bardzo idealny jest, i jak bardzo go kocham.

Bo kocham go najmocniej na świecie, nie ma dla mnie kogokolwiek ważniejszego, niż ten przeuroczy szatyn.

Szybko wyrwałam się ze stanu zamyślenia, żeby nikt nie zauważył, że o kimś rozmyślam, więc na nowo włączyłam się do rozmowy. Przez cały czas, przez który tam siedziałam, Liam zachowywał się jeszcze inaczej niż zazwyczaj. Teraz próbował okazać mi czułość, jednak takie zachowanie nie było do końca szczere. Ale w momencie, w którym delikatnie mnie pocałował, w ogóle nie odczuwałam jakiejkolwiek radości z tego powodu. Reszta w ogóle na to nie zareagowała, zapewne myśleli, że jesteśmy razem. Czułam na sobie wzrok większości osób, ale szczególnie czułam jego wzrok.

Patrzył na mnie tak intensywnie, jak jeszcze nigdy wcześniej.

Mimo tego, że siedziałam odwrócona do niego tyłem, czułam jego wzrok. A kiedy Villin się ode mnie odsunął, nawet nie miałam wystarczająco dużo odwagi, żeby spojrzeć w stronę Lou. Nawet nie wiem, o co mu chodzi, przecież nie jesteśmy razem, nie kocha mnie, jestem dla niego tylko przyjaciółką. Za to on zareagował na to tak, jakbyśmy byli w związku, jakbym właśnie go zdradziła. Mimo tego, że go nie widziałam, bardzo dobrze wiedziałam, jakim wzrokiem na mnie patrzy - takim, który wręcz łamie serce, kiedy on sam wygląda, jakby miał płakać.

Jeśli kiedykolwiek chociaż jedna jego łza będzie wywołana mną, to nie wiem co sobie zrobię.

✧・゚: *✧・゚:*

𝐌𝐈𝐒𝐒 𝐘𝐎𝐔, 𝐩𝐚𝐫𝐭𝐫𝐢𝐝𝐠𝐞Where stories live. Discover now