𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝐗𝐕𝐈

474 42 14
                                    

✧・゚: *✧・゚:*

dla maliny nawet szybciej wstawiam <3

✧・゚: *✧・゚:*

Przez dłuższy czas nie mogłam przestać myśleć o tym, co miało miejsce.

- Coś się stało, Bea? - w głosie blondyna mogłam wyczuć szczerość i troskę.

- Nie, tylko myślę - odpowiedziałam zamyślona, na co chłopak smutno się uśmiechnął.

Partridge już nie wlepiał we mnie spojrzenia, za to czułam, że naprawdę go zraniłam, co nie miałoby najmniejszego sensu, ale jednak, jakoś go to zabolało. Co jakiś czas spoglądałam na niego przez kilka sekund. Może nie okazywał tego, że coś go zraniło, jednak ja to widziałam, znam go na tyle dobrze, żeby wiedzieć wszystko o jego emocjach. Ale w jednej chwili, kiedy dalej siedziałam rozmawiając z Liamem, Partridge pojawił się obok mnie i szybko złapał mnie za rękę i poprowadził mnie do drzwi wyjściowych. Kiedy wyszliśmy na zewnątrz, od razu skierowaliśmy się w stronę mojego domu. Louis wyglądał tak, jakby był na mnie zły, a ja nawet nie wiedziałam o co mu chodzi.

- Lou... - zaczęłam niepewnie, kiedy weszliśmy do mojego pokoju. - Co się stało? - spytałam odważniej, kiedy na mnie spojrzał.

- Nic się nie stało, nie wiem o czym mówisz - odparł nerwowo poprawiając włosy, a jego ton był dość chłodny i bezemocjonalny.

- Chcesz mi wmówić, że nic się nie stało? - brzmiałam pewniej, ale czułam się wręcz przeciwnie, zupełnie bez żadnej odwagi. - Przecież widzę, że masz mi to za złe, ale uwierz, że nie chciałam go całować, to on to zrobił. Wiem, że mówiłeś mi, że nie jest dla mnie odpowiedni, ale...

- Nie o to chodzi - powiedział ostro i stanowczo, przerywając mi.

- Sam mówiłeś, że... - dalej próbowałam się wytłumaczyć.

- Wiem, co mówiłem. To prawda, nie jest dla ciebie odpowiedni, ale zrozum, że nie chodzi tylko o to. Prawda jest zupełnie inna - dodał jeszcze ostrzej i groźniej, a ja już wiedziałam, że nie ma wyjścia, znowu doprowadziłam do skrajnego stanu.

- To może w końcu powiesz mi, co jest prawdą? Coś czuję, że to wszystko ma związek z tym, jak mnie zostawiłeś - dodałam pewniej.

- Nawet nie chcę o tym mówić - powiedział odwracając ode mnie wzrok, a ja czułam, że już jest na granicy wytrzymałości.

- Co jeśli właśnie przyszedł czas, w którym powinieneś pogodzić się z prawdą i mi ją powiedzieć? - zadałam kolejne pytanie, bojąc się, że doprowadzi to do wybuchu.

Spojrzał na mnie, był bardzo zdenerwowany i roztrzęsiony, a do tego wszystkiego doprowadziłam właśnie ja.

- Kocham cię, Bea - zaczął, o dziwo, spokojnie. - Kocham cię od wielu lat, właśnie to było powodem tego wszystkiego, a tracąc cię, straciłem jakikolwiek sens życia. Przez moje idiotyczne uczucia postanowiłem, że ochronienie cię przed moją toksyczną miłością, będzie najlepsze, a było najgorsze, zniszczyłem wszystko, zachowałem się jak zwykły idiota, dopuść to do siebie - dodał o wiele spokojniej, za to z każdym jego słowem czułam się coraz bardziej bezsilna, jakby coś nieznanego mnie obezwładniło.

- A może ty dopuść do siebie to, że czuję to od samego początku - powiedziałam spokojnie i łagodnie, kiedy przez jego słowa mnóstwo łez spływało po mojej twarzy, a serce znowu płonęło milionem uczuć. - Kocham cię, Lou - dodałam stojąc tuż przed nim.

- Nie musisz mówić tego tylko po to, żebym poczuł się lepiej - wyszeptał załamującym się głosem.

- Mówię to jak najbardziej szczerze - przybliżyłam się do niego jeszcze bliżej. - Kocham cię najmocniej na całym świecie, nigdy nie przestałam, ani nie mam zamiaru przestać, cokolwiek miałoby się stać.

- Kochałaś mnie nawet wtedy, kiedy cię zostawiłem? - spytał niedowierzając moim słowom.

- Tak, kochałam cię nawet wtedy. Tak naprawdę, to dopiero w tamtym momencie zrozumiałam, jak ważna jest miłość - podeszłam do niego jeszcze bliżej. - Nie mów już nic więcej, tylko daj się pokochać - dodałam, na co Partridge się uśmiechnął, a zaraz po tym pokonał odległość między nami.

Tym razem wszystko robił pewnie, wiedział, że może wszystko, wiedział o moich uczuciach. Cholera... Powiedziałam mu o moich uczuciach, a on je odwzajemnił. Myślałam, że będzie to kompletnie niemożliwe.

- Kocham cię, Bea - wyszeptał pomiędzy namiętnymi, przepełnionymi czułością i pożądaniem, pocałunkami.

✧・゚: *✧・゚:*

𝐌𝐈𝐒𝐒 𝐘𝐎𝐔, 𝐩𝐚𝐫𝐭𝐫𝐢𝐝𝐠𝐞Where stories live. Discover now