Rozdział 54

Mulai dari awal
                                    

- Przecież mówię. Głuchy jesteś?

W głowie mu wirowało. Przez większość czasu widział w oczach jedynie ciemność.

- Widziałeś Ellen? – dopytywał Nicholas.

- Na niebiosa! – Hiron był już wściekły. – Tak! Miałem wizję. Ale to nie była zwykła wizja. W zasadzie nie wiem, co to było. Zobaczyłem świat jej oczami i czułem, że umiera. Musiałem ją ratować.

- Nie mogła umierać. – Gabriel próbował opanować głos. – Calanhe nawet nie drgnęło.

Gabriel wystraszył się Hirona. Wyglądał teraz jakby postradał zmysły. Klęczał w wypalonym przez siebie okręgu, dysząc z wyczerpania. Jego ciało wciąż oplatała czerwień magii. Był groźny i wściekły.

- Czy ty właśnie próbujesz mi powiedzieć, że wasza cholerna więź przestała działać? – warknął. – Słowo daję, że gdybyś stał bliżej, to zmiażdżyłbym ci łeb.

Zaczął powoli podnosić się z klęczek. Oparł łokcie na kolanach i schował twarz w dłoniach.

Nicholas podszedł bliżej niego, ale nie zdołał przekroczyć wypalonego okręgu. Ziemia w tym miejscu była gorętsza od samego piekła. A Hiron zdawał się tego w ogóle nie zauważać.

- Może jej życie nie było na tyle zagrożone, żebyśmy to wyczuli, Hironie - tłumaczył powoli Gabriel, jakby przemawiał do groźnego, zranionego, niebezpiecznego zwierzęcia.

Hiron żachnął się i parsknął ponurym śmiechem, a potem roześmiał się w głos i śmiał bardzo długo.

- Oczywiście, że było. Ona umierała. Czułem to. A skoro ja czułem, to wy powinniście tym bardziej. Właściwie – zerknął na nich przelotnie – ja nie powinienem czuć tego w ogóle.

Kiedy na nich spojrzał, wyglądał już znacznie lepiej, choć wciąż słaniał się na nogach.

- Wszystko wskazuje na to, że otrzymaliście to, czego pragnęliście. – Szyderczo wykrzywił usta. – Wasza więź zniknęła.

Nicholas stał z szeroko otwartymi ustami, trzymając się za pierś i bezmyślnie kręcąc głową, a Gabriel znieruchomiał obok niego. Hiron wzniósł oczy do nieba w geście pełnym wściekłości i frustracji.

- Sam muszę sprawdzić, czy wszystko z nią w porządku – powiedział z udręką i zamknął oczy, próbując ją odnaleźć, pogrążając się w wizji. Znowu padł na ziemię jak martwy.

                                                                                       ***

Iris uniosła głowę Ellen i ułożyła na swoich kolanach. Wrzasnęła z bólu. Z jej brzucha pociekła ciepła krew. Musiała jak najszybciej dotrzeć do domu, ale jak miała to zrobić z nieprzytomną dziewczyną i z ogromną raną, która nie chciała się goić?

Nagle Ellen poruszyła wargami.

- Hiron? – szepnęła.

Iris myślała, że się przesłyszała, ale Ellen powtórzyła jego imię jeszcze kilka razy. Najpierw z niedowierzaniem, potem ze strachem i na końcu ze spokojem i dziwną czułością w głosie.

Zatrzepotała rzęsami i z jękiem otworzyła oczy. Spojrzała na Iris i na swoje dłonie migoczące jeszcze magią magicae.

- Ellen, skarbie – odezwała się zaniepokojona Iris. – Jak się czujesz?

Dziewczyna uniosła się na łokciach i rozejrzała dookoła.

- Ja to zrobiłam? – zapytała, mając na myśli leżący wszędzie cuchnący popiół.

Tron z kości [18+]Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang