Rozdział 40

239 31 2
                                    




Ellen była przerażona. Mag zbladł, jego oczy wywróciły się na drugą stronę. Oddech uwiązł mu piersiach i dziewczyna ze strachem odnotowała, że po chwili właściwie przestał w ogóle oddychać. Podbiegła do niego, łapiąc za rękę, uderzając po twarzy, ale był w transie.

Zganiła się w myślach, zmuszając do zachowania spokoju, ale jak mogła, kiedy widziała go w takim stanie? Czas straszliwie się dłużył. Zaczęła obawiać się tego, że stoją na środku chodnika i stanowią łatwy cel dla każdego, kto pokusiłby się na to, by zrobić im krzywdę. Mogła jedynie przeczesywać wzrokiem ulicę, ale była skupiona głównie na Hironie, które zagubił się we własnym umyśle.

W końcu po przeraźliwie długim czasie odzyskał świadomość. Zgiął się w pół i oparł dłońmi o kolana oddychając spazmatycznie. Spojrzał na nią z dziwnym nieodgadnionym wyrazem w oczach i schwycił za rękę. A wtedy magia między nimi przeskoczyła i Ellen zobaczyła to, co on. Ból wstrząsnął jej ciałem. Przez moment myślała, że umiera. Miewała już wizje. Miała ich już bardzo wiele, ale ból nie był nawet w połowie tak silny jak ten. Na szczęście nie trwał długo i zniknął tak szybko, jak się pojawił. Po wszystkim pozostała jej tylko lekka zadyszka.

- Jest z Silorem – powiedziała powoli. – To chyba dobra wiadomość.

Mag powoli pokręcił głową i obdarzył ją smutnym spojrzeniem.

- Nie wiem, czy to dobrze, że żyją, Ellen – odparła urywanym szeptem.

- Dlaczego?

- Są przetrzymywani przez Petroniusza. Nie jestem pewien, czy z Silorem jest wszystko w porządku. Odniosłem wrażenie, że postradał zmysły. A Calon? Cóż, niewiele czasu już mu pozostało.

- Gdzie oni są, Hironie? Widziałeś już wcześniej to miejsce? Rozpoznałeś je?

Magicae zagryzł wargi.

- Są w Chindale i to u Petroniusza, Ellen. A Petroniusz prowadzi przeciw nam armię. To kwestia kilku tygodni, nim tu dotrą. Sama widziałaś.

Hiron potrząsnął głową i oparł się o ramię Ellen. Nie był zmęczony. Właściwie czuł się wyśmienicie, ale potrzebował jej dotyku, a pretekst... Jaki pretekst? Wściekł się sam na siebie i odsunął od niej na wyciągnięcie ramienia. Powoli ruszyli w stronę domu. Nie musieli kontynuować wypadu. Najwidoczniej obecność Ellen w jakiś sposób spotęgowała odbieranie bodźców. Mógł się jedynie zastanawiać, czy był to przypadek, czy celowe działanie. Przychylał się ku temu drugiemu.

- Nie rozumiem, dlaczego miałeś tę wizję – odezwała się cicho. – Właśnie teraz. To znaczy chodzi mi o to, że akurat teraz. – Ellen wydawała się zdenerwowana i rozkojarzona.

- Chyba dzięki tobie. Sam nie wiem. Przez moment odniosłem wrażenie, że ktoś celowo mnie tym obdarzył. To zbyt duży zbieg okoliczności, by nagle po kilkudziesięciu minutach spaceru z tobą naszło mnie widzenie, gdzie wcześniej dniami i nocami szukałem śladu Calona.

- Jestem jego córką...

Hiron powoli stawiał krok za krokiem.

- Może połączenie naszych magii... - zawahał się – Nie mam pewności, ale to jedyne, co mi przychodzi do głowy. Innego rozwiązania na tę chwilę nie znam. I pewnie już nigdy go nie poznam. Najważniejsze jednak jest to, że sporo się dowiedzieliśmy, prawda?

- Tak i to dzięki tobie.

Ellen zatrzymała się i spojrzała w górę na jego twarz. Wargi miał zaciśnięte w wąską kreskę. Jego czoło było zmarszczone, a oczy błyszczały czerwienią. Ellen uświadomiła sobie, że nagle ten kolor stał się jej ulubionym.

Tron z kości [18+]Where stories live. Discover now