Rozdział 10

396 41 4
                                    




Posłał wiązkę magii. Gabriel ugiął kolana i uchylił się przed nią. Spojrzał na Ellen. Zdążyła schować się za szerokie drzewo. Widział jednak głęboki strach w jej oczach.

Nicholas powalił napastnika na ziemię i przygwoździł go silnym ramieniem. Mag miotał się pod jego ciężarem, ale nie mógł nic zrobić.

- Dlaczego atakujesz bellator, skoro wiesz, że nie masz z nami najmniejszych szans? – syknął Nicholas.

- Po prostu mnie zabijcie – warknął magicae.

- A niby dlaczego mielibyśmy zabijać maga, którego widzimy po raz pierwszy od kilku tygodni? – Gabriel zdawał się zaintrygowany.

Mag potrząsnął głową. Jego twarz była beznamiętna. Niemal pozbawiona wyrazu. Jak zresztą każda twarz magicae.

- Nie rozumiecie – syknął.

- Więc nam wyjaśnił. – Nicholas mocniej naprał na niego ramieniem.

Ku jego zdziwieniu po twarzy maga zaczęły spływać łzy. Nie wiedział dlaczego, ale czuł, że to wyraz rozpaczy i bezsilności.

- Zabijcie mnie, proszę. Błagam.

Zaciekawiona Ellen podeszła w ich kierunku.

- On boi się parasitus – szepnęła ze smutkiem. – Widzę to w jego oczach.

Gabriel posłał jej zaciekawione spojrzenie.

- Co oni wam robią? – Ellen przyklękła przy unieruchomionym magicae. Przejęła inicjatywę. Wydawała się szczerze zasmucona. Mag patrzył na nią z niedowierzaniem.

- Sanguis? – zapytał zdzwiony. - Jesteś ostatnia w tej krainie. Wymordowali was tak jak i moją rasę.

Ellen i magicae nie zwracali na nikogo uwagi. Wpatrywali się tylko w siebie ze zrozumieniem. Nicholas zwolnił uchwyt. Mag podniósł się ciężko i oparł o brudną ścianę budynku.

- Jesteśmy jedynymi z naszych ras. – Spojrzał na bellator. – A wy nie jesteście w stanie nas przed nimi uratować. Zabijcie nas i oszczędźcie nam mąk przygotowanych przez parasitus. Oni są silni. Odkryli coś. Znaleźli – mówił nieskładnie.

Nicholas potrząsnął głową.

- I dlatego jesteś nam potrzebny do przeprowadzenia ceremonii. Po odnowieniu magii damy sobie z nimi radę.

- Głupiec z ciebie, chłopcze – zaśmiał się mag. – Jeśli sądzisz, że cokolwiek ich powstrzyma.

- Musimy spróbować. Powiesz nam wszystko, co wiesz, a w zamian za to damy ci ochronę.

Magicae pokręcił głową.

- Nie ma takiej ochrony w tym, czy w innym świecie, żeby skryć się przed parasitus.

Gabriel skrzyżował ręce na piersi.

- Parasitus są zbyt głupi, żeby wybiegać myślą dalej, niż przyszły tydzień. Nie wierzę, że mają jakiś plan, który ma doprowadzić do upadku wszystkich krain.

- A kto twierdzi, że działają sami? – Mag posłał mu uśmieszek pełen wyższości.

- Jeśli współpracują z wami, to dlaczego mieliby was wybijać? – odezwał się Nicholas.

- Nigdy nie powiedziałem, że współpracują z magicae.

- Więc z kim? Skończ już swoje gierki, magu i powiedz co wiesz – warknął Nicholas.

Magicae posłał mu słaby uśmiech.

- Nikt nie wie i na tym polega problem. Jedyne, czego jestem pewien, to nieuchronność śmierci. Żyłem już wiele lat i jestem na nią gotów. Widziałem upadek wielu cywilizacji i na to też jestem gotów. Nie jestem jednak gotów na tortury i śmierć z ich rąk. Przygotowali niewyobrażalne cierpienia.

Tron z kości [18+]जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें